Philippe Monguillot, kierowca autobusu w Bayonne w południowo-zachodniej Francji, został zaatakowany przez grupę pasażerów w niedzielę wieczorem, gdy zwrócił uwagę czterem mężczyznom, żeby założyli obowiązkowe w transporcie publicznym maseczki ochronnne. Jak poinformował prokurator, Monguillot został zwyzywany, wypchnięty z autobusu, a następnie był bity i kopany w głowę.
Sprawcy uciekli, później jednak zostali zatrzymani. Jak informowało w poniedziałek źródło policyjne, są to „ludzie z marginesu społecznego; alkoholicy i narkomani”, są znani policji od dawna.
Pobity kierowca został przewieziony do szpitala. Od niedzieli znajdował się w stanie śmierci klinicznej.
Szef MSW Gerald Darmanin przyjechał w sobotę do Bayonne i spotkał się z wdową po kierowcy, Veronique Monguillot. Powiedziała ona ministrowi, że wraz z trzema córkami jest „załamana” atakiem. „To barbarzyństwo, to nie jest normalne. Trzeba powstrzymać tę masakrę” – stwierdziła w rozmowie z agencją AP.
„Kierowca tylko wykonywał swoją pracę” – powiedział Darmanin. „Wyszedł z domu rano i nie wrócił, pozostawiając wdowę i trzy osierocone córki” – dodał.
We Francji potwierdzono ponad 208 tys. przypadków zakażenia koronawirusem i ponad 30 tys. zgonów w wyniku Covid-19.
PAP