X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Źle się dzieje w państwie F – Paryski nie-co-dziennik – Tygodnik Angora

Artykuł wprowadzono: 13 stycznia 2016




W roku obchodów setnej rocznicy „piekła Verdun” widmo strachu krąży po paryskim bruku. Krwawe zamachy z 13 listopada zrobiły swoje. – Wojna. Nie bójmy się tego słowa. Francja jest w stanie wojny – zaczyna swoją programową książkę „Ku silnemu państwu” Alain Juppé. Kim on jest? – Najlepszym z nas – odpowiadał prezydent Chirac, mianując go 20 lat temu premierem.
Dziś podobnie sądzi większość Francuzów, darząc go największym sondażowym poparciem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Popularny Le Journal du Dimanche (Gazeta Niedzielna) poświęcił mu czołówkę pierwszego w 2016 roku wydania, mimo że tradycyjnie przeznacza ją Top 50. – najpopularniejszemu rankingowi najbardziej lubianych Francuzów, jaki przeprowadza od ponad ćwierć wieku.




Z tegorocznego rankingu, nazywanego lustrem społecznych tendencji, wyłania się obraz lęku przed przyszłością, ucieczki w przeszłość i banał. Wygrał go Jean-Jacques Goldman, poprockowy wokalista z 35-letnim stażem, kompozytor i autor tekstów piosenek. Jego ojciec pochodził z Lublina, a matka z Niemiec. Uosabia dyskrecję, wycofanie, nieobecność. Nie nagrywa nowych płyt, nie koncertuje, nie uczestniczy w życiu publicznym. Przed ponad dekadą, będąc u szczytu kariery, porzucił ją i wycofał się na łono licznej rodziny, strzegąc jej prywatności. Wycofał się bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, bez pożegnalnego koncertu. Udziela się jedynie charytatywnie, organizując jadłodajnie dla ubogich. Jego publiczno-medialna nieobecność okazała się cnotą łączącą pokolenia, lewicę i prawicę. Budzi zaufanie w trudnych, niepewnych czasach.

Za Goldmanem znalazł się Omar Sy. Aktor od ponad trzech lat na wychodźstwie z rodziną w Los Angeles. Zasłynął życiową rolą niewykwalifikowanego pielęgniarza niekonwencjonalnie opiekującego się sparaliżowanym arystokratą w „Nietykalnych”, komediowym peanie na cześć prostych przyjemności życia. Sy wygrał bezapelacyjnie wśród młodzieży w przedziale wieku od 15 do 24 lat. Czyżby ucieleśniał marzenie o szczęśliwej emigracji? Już 100 tys. Francuzów co roku opuszcza swój piękny kraj, co nie tak dawno było jeszcze nie do pomyślenia.

Dalej są dwie kobiety: trzecia – konsekrowana Simone Veil i czwarta – Sophie Marceau. Madame Veil to kobieta o życiu jak powieść. Dawna minister zdrowia za prezydentury Giscarda d’Estaing w rządach Chiraca, Barre’a, Balladura, pierwsza przewodnicząca Parlamentu Europejskiego. Przyczyniła się do zalegalizowania aborcji we Francji (tzw. ustawa Veil). Dla Francuzów jest bardziej posągową figurą niż politykiem. „Nieśmiertelna”, jak określa się 40 członków Akademii Francuskiej. Zajęła w niej fotel nr 13, paradoksalnie po byłym premierze de Gaulle’a – Pierze Messmerze, przeciwniku aborcji, który protestował przeciwko „prawu Veil”. W laudacji wprowadzającej Simone Veil do Akademii nazwano ją „ikoną epoki”, a na wręczonej szpadzie wyryto jej numer obozowy z Auschwitz – 78651. Wygrała wśród seniorów i zwolenników lewicy.

Z kolei Sophie Marceau to jedna z najpiękniejszych kobiet świata. Aktorka debiutowała, mając 13 lat, a w wieku 18 lat związała się z mocno dojrzałym Andrzejem Żuławskim, z którym przez kilkanaście lat była w związku porównywanym do Pigmaliona i Galatei. Z czasem wyemancypowała się spod jego kurateli i poszła własną drogą. Jest jedną z nielicznych ulubienic Francuzów i w całej historii sondażu Gazety Niedzielnej nigdy nie wypadła z jej Top 50.

Piąty jest Jean Reno, aktor poważany i poważny, odpowiedzialny, przynajmniej w wyborze kolejnych żon, z których dwie to Polki. Szósty – Jean Dujardin, pierwszy francuski aktor nagrodzony Oscarem za rolę Valentina w filmie Artysta, która otworzyła mu drogę do międzynarodowej kariery (zagrał z DiCaprio w „Wilku z Wall Street” Scorsese’a). To nowy Belmondo, który o dwa oczka wyprzedził prawdziwego Jeana-Paula Belmonda (8), pieszczotliwie nazywanego „Bébel”. Ten stary James Bond a` la française od kilkunastu lat walczy z paraliżem po przebytym udarze mózgu. Jednak bohater niezapomnianego „Do utraty tchu” Godarda zwykł mówić o sobie, że jest typem, który idzie do końca, kierując się dwiema zasadami: brać życie zuchwale i nigdy nie być zbyt ostrożnym.

Pierwszą dziesiątkę uzupełniają: para satyrycznych komediantów Dany Boon (7) i Florence Foresti (10) oraz telewizyjny popularyzator wiedzy medycznej Michel Cymes (9), wnuk polskiego Żyda aresztowanego przez policję francuską i zesłanego do Auschwitz, skąd już nie wrócił. Drugą dziesiątkę zaczyna pieśniarz Renaud, co komponował i śpiewał swoje pierwsze piosenki jeszcze na barykadach maja 68 roku, a dziś dzielnie zmaga się z diablikami alkoholizmu. Pierwszy sportowiec zajął dopiero 33. miejsce – Sébastien Loeb, 9-krotny rajdowy mistrz świata i aktualny lider Rajdu Dakar 2016. Zinédine Zidane, nowy trener Realu Madryt, jest 46., a oczko za nim rosyjski Francuz Gérard Depardieu, piewca politycznych talentów Putina.

Top 50. zamyka Nicolas Sarkozy, partyjny rywal Alaina Juppé, jedynego dziś polityka, który według sondażu instytutu Odoxa może mieć lepszy wynik w pierwszej turze wyborów prezydenckich niż skrajnie prawicowa Marine Le Pen. Juppé pyta na łamach Gazety Niedzielnej: Co znaczy być Francuzem poza faktem posiadania francuskiego paszportu? Tożsamość narodowa stała się tabu, ma konotację konserwatywną, wręcz reakcyjną. Powinniśmy wziąć odpowiedzialność za nasze chrześcijańskie korzenie, to nasza kulturowa i historyczna rzeczywistość. Zaprzeczać jej, to zaprzeczać temu, kim jesteśmy. Wygra?…




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia