Za nami kolejny, czwarty już paryski pokaz kolekcji Gosi Baczyńskiej zatytułowany « Marzenie Frankensteina ». Udało nam się porozmawiać z projektantka i zadać Jej pytania, które otrzymaliśmy od sympatyków portalu iFrancja.
iFrancja: Stworzyła Pani luksusową markę, kojarząc się z elegancką, inteligentną i lekko prowokacyjną kobietą. Czy projekty są wyrazem danego stanu emocjonalnego, czy bardziej przemyślanego planu, i chwilowe uniesienia nie mają na nie żadnego wpływu?
Gosia Baczyńska: Muszę powiedzieć, że projekty zawsze są przemyślane i to bardzo. Jednocześnie jedno drugiego nie wyklucza i mimo iż te różne stany emocjonalne mijają, jednak są zalążkiem pewnego procesu twórczego, który wymaga wielu przemyśleń i jakiegoś systematyzowania w głowie. Tylko to się odbywa na innym poziomie i obie w pewnym momencie się spotykają. Nawet jak mówię o intuicji, to jest ona wynikiem doświadczeń i przemyśleń. Stany emocjonalne wpływają na tworzenie wespół z procesem myślowym.
Z czego czerpała Pani inspiracje przy projektowaniu tej kolekcji?
Tym razem trudno jest mi o tym mówić, nie jest to tak proste jak przy poprzedniej kolekcji, 11 przykazań, Henry Miller. Tutaj, te inspiracje były jakby bardziej złożone i ich podłoże miały filozoficzny sens. Nie będę tego rozkładała na czynniki pierwsze, ale dwie główne inspiracje są widoczne w kolekcji, a mianowicie printy stworzone ze zdjęć z 1909 roku. Pocztówka, na której umieszczone zostały trzy pasy kliszy fotograficznej. W 1909 roku pewien nowojorczyk postanowił zrobić sobie zdjęcie, ja na początku sądziłam, że to było to jedno z pierwszych na świecie selfie, natomiast później dowiedziałam się, że w tamtych czasach bardzo popularne było robienie sobie samemu zdjęć kamera, klatka po klatce. Podobizna tego młodego człowieka, uśmiechniętego, przed którym cale życie stało otworem bardzo mnie uwiodła – tak na marginesie, niesamowite jest ten młody człowiek, tyle lat później, jakby ożył na moich sukienkach. Bardzo chciałabym poznać historię tego człowieka, wówczas pewnie dwudziestoletniego, jednak jego nazwisko nie jest znane.
Jednak drugą moją inspiracją, od której wszystko się zaczęło, było stare nieme kino, film, taśma filmowa, które spowodowały, że przed oczyma pojawił się wizerunek Frankensteina. Stwierdziłam, że to jest to, że wszystko się łączy w spójną całość. Dlatego mojej kolekcji nadałam taki prowokacyjny tytuł « Marzenie Frankensteina » czyli sen, marzenie o wieczności o trwaniu i kontynuacji. Doktor Frankenstein, zamarzył, żeby stworzyć człowieka perfekcyjnego, niestety nie udało mu się to i stworzył potwora, którego wszyscy się bali i który był nieszczęśliwy i samotny.
Myślę, że historię Frankensteina znam trochę lepiej niż inni, ponieważ dwadzieścia lat temu pracowałam jako asystent kostiumografa przy produkcji filmowej « Frankenstein-prawdziwa historia ». Film realizowany był w Polsce przez brytyjską ekipę i dzięki temu wyjechałam do Londynu, gdzie podjęłam decyzję o tym, że będę zajmować się modą. To dowód na to, że historia zatacza koła. W dzisiejszych czasach żyjemy coraz dłużej, a naukowcy zapowiadają nam kilkusetletnie życie – jesteśmy coraz bliżej zrealizowania marzenia doktora Frankensteina.
Która z dotychczasowych kolekcji prezentowanych na Paris Fashion Week odniosła największy sukces?
Nie wiem, naprawdę nie wiem. Na pewno poprzednia kolekcja, zainspirowana 11 przykazaniami Henry’ego Millera, odcisnęła swoje piętno na światowej modzie, ponieważ w tym sezonie dwie światowe marki bardzo mocno zainspirowały się pewnymi jej elementami. Yunya Watanabe w tym sezonie zaprezentowała « gryzmolone » nogi, w inne wzory, ale też narysowane. Ponadto, Valentino w swojej kolekcji haute couture zaprojektował białą suknie z wzorem pisanki i ręcznie wykonanymi napisami, również na ciele. Natomiast, jeżeli chodzi o ostatnią kolekcję, trudno powiedzieć, nie nabrałam jeszcze do niej dystansu. Nazajutrz po pokazie, czułam się bardzo nieszczęśliwa, miałam doła, ale tłumaczę to tym, iż po takim wysiłku intelektualnym i fizycznym, musiał przyjść spadek energii. Dotychczas obejrzałam kilka zdjęć, oraz, ze znajomymi, film z pokazu za sprawą którego udało mi się wejść w klimat kolekcji. No i muszę przyznać, że podobało mi się.
Niestety na zdjęciach nie widać, że muzyka była grana na żywo, nie udało się tak ustawić fortepianu i perkusji, by były widoczne. Specjalnie z Polski przyleciał wybitny polski muzyk Andrzej Smolik i jeden z najlepszych polskich perkusistów Kuba Staruszkiewicz. Przyjechali tylko po to, żeby zagrać. Zagrali na żywo, improwizowali i to było fantastyczne. Bardzo się z tego cieszę, szkoda tylko, że zdjęcia tego nie oddają.
Czy kolejne kolekcje przekładają się na postrzeganie marki i rozpoznawalność w Paryżu?
Na pewno tak. Kolejne pokazy wpływają na coraz większą rozpoznawalność marki. Już trzecia kolekcja zaowocowała ofertami współpracy od firm z tutejszego rynku. Myślę, że mogę powiedzieć, że jest duży odzew i zainteresowanie marką.
Osiągnęła Pani sporo w życiu, ale czy czuje się Pani człowiekiem spełnionym w sensie zawodowym jak i prywatnym? O czym Pani marzy?
Marzę o urlopie, o wakacjach. Przez kilka lat nie miałam takich marzeń, nie myślałam o tym. Wiedziałam, że zwyczajnie nie ma na to czasu, wiec nawet nie marzyłam. Natomiast teraz, już od jakichś dwóch miesięcy po prostu marzę o wakacjach, ale takich prawdziwych, żeby pojechać na jakąś wyspę, Malediwy czy Seszele, o tym marzę. A czy czuję się spełniona w sensie zawodowym i prywatnym? Moje życie prywatne jest bardzo blisko zawodowego, a w nim nie czuję się spełniona, jeszcze nie, mam tyle rzeczy do zrobienia, wiec trudno mówić o spełnieniu. Jakiś obrany cel, etap został wykonany, ale czekają kolejne.
Czy Gosia Baczyńska ma w planach otworzyć butik w Paryżu?
– Tutaj muszę powiedzieć, że trzy tygodnie temu dostałam ofertę wynajmu lub kupna sklepu w Paryżu. Jako że nie znam jeszcze miasta, wiec przesłałam tę propozycję Marzenie (Marzena Devoud przyp. red.) z zapytaniem co to za miejsce? Powiedziała mi, że to świetna lokalizacja – tuż koło Luwru. Musze przyznać, że to bardzo interesująca oferta, cena kupna niewygórowana. Jednak to jeszcze nie ten czas na otwieranie butiku. Ta oferta pojawiła się za wcześnie. Zresztą ja nie muszę mieć butiku w Paryżu, ważne, żeby moje kolekcje się tutaj sprzedawały.