Oficjalnie kandydaturę zgłosiło już szesnaście osób reprezentujących zarówno największe francuskie partie, jak i niezrzeszonych. Według ostatnich sondaży na czele peletonu znajduje się Emmanuel Macron (24 proc.), a za nim plasują się kolejno: Marine Le Pen, prezydentka Zjednoczenia Narodowego z 17,2 proc. głosów, Valérie Pécresse, była minister m.in. finansów, wystawiona przez partię Republikanów i ciesząca się poparciem 15,6 proc. wyborców. Dziennikarz i eseista Eric Zemmour plasuje się na czwartej pozycji z 13,6 proc. głosów, Jean-Luc Mélenchon z France Insoumise może liczyć na 9,2 proc. poparcia, a Yannick Jadot startujący z ramienia Zielonych – na 7 proc. głosów.
Choć kontrowersyjny Zemmour w pierwszych tygodniach od ogłoszenia kandydatury cieszył się dużym poparciem, w ostatnich dniach zaczęło ono spadać. Wynika to być może ze skandalu związanego z wideo, w którym oficjalnie przedstawił swoją kandydaturę. Stylizując się w nim na generała de Gaulle’a, wykorzystał m.in. fragmenty archiwów, filmów oraz muzykę bez zgody właścicieli praw autorskich. Wytwórnia filmowa Gaumont już zapowiedziała kroki prawne. Zaprotestowała również Agence France-Presse, HuffPost i nawet publiczny kanał senatu Public Senat, którego logo pojawiło się w jednym z klipów. I choć ekipa Zemmoura podkreśla, że wszystkie roszczenia zostały już zaspokojone lub procedura jest w trakcie, niesmak pozostał. W dodatku YouTube ograniczył dostęp do wideo, argumentując, że zawiera szokujące obrazy przemocy. Także nazwa partii wywołuje krytykę: słowo Rekonkwista nawiązuje do programu politycznego świeżo upieczonego polityka, ale to przede wszystkim nazwa okresu brutalnych walk w średniowiecznej Hiszpanii. Zemmour nie proponuje wprawdzie powołania inkwizycji, a Rekonkwista zdaje się raczej nawiązywać do idei „Make America great again” Trumpa, ale jego poglądy na imigrację – jeden z głównych tematów kampanii – są wyjątkowo jak na Francję twarde. Głosi m.in. niemal całkowite wstrzymanie możliwości migracji, zawieszenie przestrzeni Schengen i prawa do azylu, odsyłanie nielegalnych imigrantów do krajów pochodzenia i wiele innych zasad, które sprawiły, że przypięto mu łatkę ekstremalnej prawicy. Jest więc atakowany w mediach i przez aktywistów. Zdarzają się nawet fizyczne ataki, np. podczas mityngu rozpoczynającego kampanię w podparyskim Villepinte na Zemmoura rzucił się młody człowiek, lekko raniąc go w nadgarstek.
O ile jednak Zemmour jest najbardziej kontrowersyjnym kandydatem, to wydaje się, że prawdziwa walka rozegra się między Emmanuelem Macronem i Valérie Pécresse. Sondaże wskazują zresztą, że jeśli oboje przejdą do drugiej rundy, to reprezentantka Republikanów ma większe szanse na zwycięstwo.
Pozostała część stawki nie przekracza progu 5 procent głosów. Zaskakująco wśród 10 kandydatów ze śladowym poparciem znajduje się także obecna mer Paryża Anne Hidalgo, kandydatka z ramienia Partii Socjalistycznej. Jej sprawie szkodzą niewątpliwie kontrowersje wokół zarządzania Paryżem, w tym dyskusyjne wybory architektoniczne, logistyczne i estetyczne, które sprawiły, że przez media przelała się fala oburzenia. Ostatni skandal to kontrowersje wokół zarządzania finansami miasta. W trakcie mandatu Hidalgo dług Paryża urósł do 7 miliardów euro. Niezależne organizacje zapowiedziały już złożenie wniosku o umieszczenie miasta pod zarządem komisarycznym. Kandydatka PS wydaje się więc nie mieć żadnych szans w wyścigu po fotel prezydencki, choć przez najbliższe miesiące karty mogą zostać przetasowane jeszcze wielokrotnie.
Magda Sawczuk