Miró to twórca również innej osobliwości – „piaskownicy podświadomości”, jak określa się jego sztukę inspirowaną dziecięcą kreską, malarstwo z pogranicza surrealizmu i abstrakcji. Picasso nie mógł pojąć, że przez całe życie miał on tylko jedną kobietę, Pilar Juncosę, którą poślubił, mając 25 lat, czego konsekwencją mogła być ta jego stylistyczna naiwność. – Rybę namalowałeś? – To kobieta – oburzał się Miró. Między tą rybą a wyobrażeniem kobiety mieścił się cały fantastyczny świat artysty. Świat osobisty, antyintelektualny, świat utopiony w imaginacji dziecięcej alchemii, gdzie jest miejsce dla gwiezdnych konstelacji, słońc, księżyców, znaków lekkich, wolnych, przestrzennych. „To kolor moich marzeń” – brzmi tytuł jednego z jego obrazów.
Malarz przedsięwziął zbrodnię doskonałą: „Chcę zabić, chcę zniszczyć, chcę zgwałcić malarstwo. Zostawić tylko kilka bezkształtnych figur, plam, linii, może kilka obiektów. Jedynie sztuka bezimienna mnie interesuje, sztuka czysta, która się wyłania z otchłani nieświadomości. Taką sztukę pieszczę, mając ochotę kochać się z całą ziemią, kłaść się na piasku i pieścić to piękne niebo nade mną”. Miró twierdził, że zostawił za sobą wszystkie „-izmy”, aby dokonać fuzji z uniwersum. Niektórzy twierdzą, że obsesyjna wierność czystości to skutek jego młodzieńczej depresji.
Tak czy owak, to antypody Simenona, najpłodniejszego pisarza XX wieku; napisał 431 książek (200 pod 16 pseudonimami). To twórca osławionego komisarza Maigreta, który wyniósł go na szczyty sławy i bogactwa. Sprzedano ponad miliard jego książek (7. w światowym rankingu, przed Agathą Christie). Nakręcono 144 filmy według tych powieści i kilka seriali telewizyjnych. Simenon to utracjusz i literacki parweniusz, nienasycony we wszystkim, co robił. Nie intelektualizował, nie psychologizował, nie teoretyzował. Działał. Wchłaniał, degustował, pożerał. Zawsze w nadmiarze: alkohol, kobiety, podróże. Miał wilczy głód rozwiązłego życia, wielki apetyt na seks. On nie sypiał z kobietami, on sypiał z całą kobiecą połową ludzkości, notują jego biografowie. On uprawiał seks codziennie, a co parę miesięcy oddawał się orgii pracy. W Paryżu każdego dnia regularnie sypiał z czterema partnerkami.
Sam policzył, że przespał się z dziesięcioma tysiącami kochanek: dziwek, pokojówek, kucharek, sekretarek, wielbicielek. „Lubię ciało pięknych kobiet. Jeślibym nie mógł z nimi spać, to nie mógłbym pisać. Potrzebuję pełnej wolności. Zawsze mnie martwiło, że na świecie jest tyle kobiet, których nie posiądę”. Te krótkie przygody, „trwające zazwyczaj od dwóch godzin do dziesięciu minut”, godził z dwiema żonami. Druga żona zaprzeczała jego wyliczeniom, twierdząc, że przesadza, że przespał się „tylko” z 1200 kobietami. Zachłannie korzystał ze sławy i pieniędzy, jakie przynosił mu Jules Maigret, 50-letni komisarz z fajką.
Simenon lubił prosty seks w przeciwieństwie do „perwersyjnego” Balthusa, jednego z najbardziej tajemniczych malarzy ubiegłego stulecia, najdroższego za życia, francusko-szwajcarskiego potomka starej polskiej arystokracji. Już jego pierwsza paryska wystawa w 1934 roku (miał wtedy 26 lat) wywołała skandal. Obraz „Lekcja gry na gitarze” uznano za pornograficzny, wywołał oburzenie. W układzie postaci dziewczynki nawiązującym do Piety widziano obrazoburczą erotykę gry miłosnej. Były też dziewczynki z obnażonym kroczem, udami, piersiami, prowokacyjnie patrzące lolitki. Szokował, okrzyknięty perwersyjnym malarzem małych nimfetek nękanych budzącym się pożądaniem. Ten „Freud malarstwa” tłumaczył, że tajemnica uleciała z ciała kobiety, że ich dawne piękno zostało tylko w dziecięcych zwiastunach aniołów z innego wymiaru zagubionych w marzeniach. Że kreuje intymny świat nieczuły na upływ czasu, ukazujący stan ufności właściwy dzieciństwu, że to głęboko zakorzenione wspomnienie.
Balthus już pierwszą żonę Antoinette de Watteville nazywał bébé, „dzieciną”. Miała 12 lat, on – 16, jak się poznali. Ta pierwsza miłość miała naznaczyć jego erotyczne zainteresowania nastoletnimi modelkami. Z jedną, Frédérique Tison, zamieszkał, o czym plotkowało pół Paryża. Mając 60 lat, ożenił się z 25-letnią Setsuko, japońską studentką malarstwa. Dla niej kupił legendarną XVIII-wieczną drewnianą posiadłość Grand Chalet o 47 pokojach na 3 tysiącach metrów kwadratowych, z widokiem ze 113 okien na Alpy w szwajcarskim Rossinière. Byli razem przez ostatnie 24 lata życia malarza. Zmarł 10 dni przed 93. rocznicą urodzin. Cała twórczość Balthusa to trwanie w zamkniętej przestrzeni dzieciństwa. Dzieckiem być! Tylko taką abstrakcję uznawał.
Artyści! Wierny, rozwiązły, perwersyjny… A sztuka? Piękne kłamstwo, mawiał Picasso. Sztuka to najosobliwszy akt estetyczny, nie – rzeczywisty, i jest po to, aby nas chronić przed prawdą – o nas i o naszym najpiękniejszym ze światów.
Leszek Turkiewicz