X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Wenecja przed karnawałem – Paryski nie-co-dziennik

Artykuł wprowadzono: 30 grudnia 2018




Najjaśniejsza Rzeczpospolita Wenecka – Casanovy i Vivaldiego, przepychu, ostentacji, frywolności, niebywałego rozkwitu sztuk pięknych, szalonej zabawy i karnawałowej maskarady. W końcu upadku – ale jakiego?

W atmosferze radosnej dekadencji wielkiego widowiska. Taka „Olśniewająca Wenecja XVIII wieku” jest tematem wystawy w paryskim Grand Palais. Co środę towarzyszą jej spektakle: teatralne, muzyczne, taneczne, jakie upodobali sobie wenecjanie upojeni sztuką używania życia, chimerycznego jak oni sami.

Wenecja fascynowała Europę. Kosmopolityczne, spowite mgłą państwo-miasto w lagunie, w którym Wschód przenikał się z Zachodem, fascynowało nie tylko setką wysepek rozdzielonych drugą setką kanałów połączonych kolejnymi setkami mostów, fascynowało mocarstwowoś­cią, malarstwem, rzeźbą, operą, magią ornamentyki, stylem życia, osobliwym republikańskim ustrojem opartym na władzy dożów wybieranych przez Wielką Radę. Ostatni 120. doża Lodovico Manin ustąpił w 1797 roku wobec zwycięskiej armii Napoleona. Zdjął tradycyjną czapkę (cufietę) i dał służącemu: „Bierz, nie będzie mi już potrzebna”, po czym Rada ogłosiła upadek tysiącletniej Republiki.

Żadne inne miasto nie wydało takiej obfitości obrazów. Na wystawie najwięcej jest dzieł Gianantonia Canaletta (jego siostrzeniec i uczeń był na­dwornym malarzem Stanisława Augusta Poniatowskiego), Pietra Longhiego, Giandomenica Tiepola i Francesca Guardiego, malarzy specjalizujących się w tworzeniu wedut, rozległych panoram miejskich jak Grand Canale czy Piazza San Marco. To na placu Świętego Marka, przez Napoleona nazywanym „najwspanialszym salonem Europy”, rozpoczyna się coroczne karnawałowe szaleństwo „pożegnania z mięsem”, czyli słynny bal maskowy, „święto błaznów”, przebierańców. Wenecki karnawał – hołd dla wystawnego stylu życia – sięga czasów pogańskich, ale jego rozkwit zbiegł się z upadkiem republik. Pewnie dlatego ta huczna 10-dniowa maskarada smakuje tak powabną dekadencją. To okres szczególnej swobody obyczajowej. Maski temu sprzyjają, niwelując różnice w statusie społecznym, wieku, płci. W maskach wszyscy są równi, tak samo tajemniczy i piękni. To także czas wielu przedstawień poetycko-erotycznych, pantomimicznych i muzycznych.

Muzyka w XVIII wieku była w Wenecji wszędzie. Kilkanaście rywalizujących ze sobą teatrów operowych czyniło z Najjaśniejszej jedno z najbardziej operowych miast świata. Spektakle zachwycały i arystokrację, i szeroką publiczność – ariami, porywającymi pasażami, magią dekoracji, wokalną wirtuozerią primadonn i kastratów, tematami intryg, spisków, zdrad. To wtedy objawił się wielki talent rudowłosego księdza Antonia Vivaldiego, twórcy „Czterech pór roku”, który komponował też opery. Mistrz sztuki uwodzenia, ale nie tylko muzycznego; ta bardziej pospolita zniszczyła jego reputację w atmosferze skandalu. Oskarżony o niestosowne zachowanie wobec uczennicy, sopranistki Anny Giró śpiewającej w jego operach, opuś­cił rodzinną Wenecję i ruszył podbijać Paryż.

Oczywiście największym uwodzicielem i to nie tylko tamtych czasów, ale być może wszech czasów, był inny wenecjanin – Casanova. Uwiódł całą Europę. Geniusz przyjemności zmysłowej, hazardzista, awanturnik, rozpustnik, literat, libertyn doskonały. Miał rozległe zainteresowania i niepowtarzalną osobowość, mistrz konwersacji, zwłaszcza po francusku, biesiadny hedonista, smakosz życia, win, kobiet. Swoich podbojów dokonywał w gondolach, lożach operowych, powozach i kościołach, nie tylko w łóżkach. Tak jak Vivaldi zarabiał na życie grą na skrzypcach, ale w przeciwieństwie do ziomka porzucił seminarium duchowne i nie został księdzem, choć był sekretarzem kardynała, był przyjmowany przez papieża Klemensa XIII. Tak jak Vivaldi też musiał uciekać z Wenecji. Podejrzewany o szpiegostwo z powodu znajomości z francuskim ambasadorem Bernisem, późniejszym ministrem spraw zagranicznych, został osadzony z pięcioletnim wyrokiem w osławionej celi pod ołowianym dachem Pałacu Dożów, z której uciekł z ojcem Balbim przez dziurę w dachu i wyjechał do Paryża.

Odtąd ucieczki, długi i maskarady były częścią życia Casanovy. Nie przestawał podróżować. Przemierzał tysiące kilometrów, wymyślając libertynizm podróżniczy. Z łatwością przekraczał granice i zmieniał panów. Obywatel Europy. Bywał na dworach królewskich: Fryderyka Wielkiego, carycy Katarzyny, Stanisława Augusta Poniatowskiego (pojedynkował się z Ksawerym Branickim o włoską aktorkę, ciężko raniąc go w brzuch). Znał Rousseau, z Wolterem rozmawiał o literaturze, z Franklinem o przyszłości transportu balonowego. Wykorzystując swoje miłosne doświadczenia, pomógł libreciście Mozarta stworzyć tytułową postać opery „Don Giovanni”.

Wenecjanie widzą w Casanovie ucieleśnienie ducha Najjaśniejszej, dekadencję zabarwioną wyrafinowaną zabawą, maskę, unik, podwójną grę, upodobanie do wielkich widowisk, karnawału, balów maskowych, romansów, schadzek, pogoń za przyjemnościami i swobodne podejście do kwestii obyczajowych, uwodzenie podniesione do rangi sztuki. Był zmienny jak przypływ i odpływ w lagunie, wolny jak wenecki kot. Wystawę kończy nostalgiczne ujęcie filmowe: woda podmywa próg weneckich drzwi, słychać muzykę, dzwon kościoła, szum fal.

Bal. W maskach czy bez – ustawiczny ruch ciała i ducha. Przypływ, odpływ. Każdy ruch może być tańcem, manifestacją radości życia. Więc – tańczmy! Zanim skończy się karnawał i zacznie czas pokuty.

Leszek Turkiewicz







Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia