X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

W poszukiwaniu nieśmiertelności (Paryski nie-co-dziennik) – Tygodnik Angora

Artykuł wprowadzono: 28 marca 2015




Celem wszystkich religii jest uśmiercenie śmierci, jej oswojenie, nadanie jej sensu, jej transformacja w nieśmiertelność. Misterium przemiany kresu w początek. W przypadku chrześcijaństwa – z Jezusem w roli Boga, który w każdy pierwszy piątek po pierwszej wiosennej pełni Księżyca umiera, żeby zmartwychwstać. Bo inaczej: Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara – zauważył św. Paweł, dorzucając: Wbrew nadziei uwierz nadziei.



Wiara, niewiara, zwątpienie istnieją obok siebie. – Jeżeli wiesz, że jestem niewierzący, to znasz mnie lepiej niż ja sam – odpowiadał Pier Paolo Pasolini, gdy zapytano go, dlaczego on, zdeklarowany ateista i marksista, nakręcił wierną adaptację Ewangelii według św. Mateusza dedykowaną papieżowi Janowi XXIII. Ten film, który zyskał aprobatę samego Watykanu, znalazłem na wystawie sklepowej obok świątecznych jajek i zajączka, niedaleko kina Accattone (Włóczykij), nazwanego tak od tytułu debiutanckiego obrazu reżysera zmarłego 40 lat temu. Pewnie ta okrągła rocznica jest okazją do przypomnienia szczytowego tytułu artystycznego kina biblijnego w miejscu, gdzie Wielkanoc, pascha, zmartwychwstanie niewiele już znaczą.
Na Wielkanoc Paryż pustoszeje. Świąteczne dni są jak małe wakacje, więcej wtedy turystów niż paryżan, zwłaszcza w kościołach. Nie inaczej jest w kościele św. Pawła w dzielnicy Marais, przy głównej arterii Saint Antoine zbudowanej w rzymskim stylu. Zaglądam do świątyni, której główną atrakcją turystyczną jest obraz Delacroix „Chrystus w gaju oliwnym”. Przedstawia Jezusa, co nocą, po Ostatniej Wieczerzy, przygotowuje się do śmierci, ostatniego aktu jego ziemskiego posłannictwa. Umrzeć – absolutna konieczność, aby życiu oddać sens.

Usiadłem pod obrazem Delacroix, przywołując inne obrazy, te ruchome z filmu Pasoliniego, który historię Jezusa przeniósł na poziom osobisty, jakby była jego własna. Matką Boską jest jego matka, apostołami najlepsi przyjaciele, statystami wieśniacy z okolic, gdzie kręcił swój film. „Wolność, kiedy przemyślałem to tajemnicze słowo, zrozumiałem, że nie znaczy nic innego, tylko wolność wyboru śmierci”. Transcendencja. Prostota, realizm, uniwersalność. Twarze naznaczone piętnem czasu. Surowy, pustynny krajobraz. Odcienie bieli, odcienie czerni. Metafizyczna siła. – „Uwierz Jezusowi” – wziąłem tę kościelną ulotkę i wyszedłem ze świątyni.

Przede mną dzielnica Marais, największa w Paryżu strefa zabytków. Pałace, rezydencje, stare podwórka z fontannami tonące w blasku starych latarni, plątanina pasaży, uliczek z galeriami sztuki, barami tętniącymi życiem w dzień i noc. Skręciłem w stronę stacji metra o nazwie „Święty Paweł”, który ma tu nie tylko swój kościół i tę stację, ale też ulicę, pasaż, zaułek. W knajpce pod znakiem ryby zamawiam wino, bez którego nie ma chrześcijańskiej cywilizacji. Krew ziemi, bogów, czasami ludzi.

Dziś patrzymy na Chrystusa oczami św. Pawła, który urodził się mniej więcej w tym samym czasie co Jezus, ale nie w Palestynie, tylko w Tarsie (dzisiejsza Turcja). Rodzina posłała go do szkoły w Jerozolimie, gdzie pobierał nauki u Gamaliela, najwybitniejszego rabina i przywódcy faryzeuszów. Są domysły, że Paweł zetknął się z Jezusem jeszcze za jego życia, w Jerozolimie, w ostatnim tygodniu przed jego śmiercią, podczas obchodów Paschy. Jako gorliwy faryzeusz zwalczał jego naukę. W roku 33 wyruszył do Damaszku prześladować chrześcijan, lecz zanim tam dotarł, przeżył nawrócenie. Przeszedł na stronę chrześcijaństwa i przystosował je do świata pogan, którzy w ciągu jednego stulecia zdominowali „chrześcijańskich żydów”, dzięki czemu wyznanie Jezusa przekształciło się w zalążek religii światowej. Obecnie za chrześcijan uważa się około dwa miliardy ludzi, ale w Paryżu powoli stają się oni mniejszością.

Jem, piję, patrzę – nic nie przypomina nadchodzącej Wielkiej Nocy. „Samotność Boga” – przeglądam ten stary tekst nieznanego mi Rueckerta. – Na początku był Bóg. Był sam. Takie jest przeznaczenie Boga w monoteistycznej koncepcji postrzegania wszechrzeczy. Bóg jest kosmicznym starcem, bez rodziny, bez dzieci, bez przyjaciół. Bóg o nieznanych rysach twarzy. Pozbawiony domostwa. Pozbawiony kobiety, a więc niekochany, samotny. Z wieczności w wieczność, w nicości, w kosmosie, ale stale obecny swoim duchem. – Bo i wszystko można zabić poza tęsknotą do królestwa nieśmiertelności – zauważył dawno temu Cortázar, grając w klasy na paryskim bruku. – Ta tęsknota tkwi w kolorze naszych oczu, w każdej miłości, we wszystkim, co do głębi wzburza, co wyzwala i co łudzi.

A religia? Znika. Jesteśmy coraz bardziej wolni wolnością podobną do śmierci. Życie to życie. Śmierć to śmierć. Każda chwila jest ostatnia. Uwalniamy Barabasza, zabijamy Jezusa i dalej błądzimy. Alleluja, alleluja, bęc!




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia