„Mam 42 lata, nie mogę jeść codziennie, ponieważ nie mogę pracować. Wszystko musi się zmienić, rząd musi nas wysłuchać” – mówił mediom demonstrujący w Paryżu Senegalczyk, zastrzegając sobie anonimowość.
Marsz, wspierany przez Federację Stowarzyszeń Solidarności ze Wszystkimi Imigrantami (Fasti), wyruszył w sobotę po południu z Placu Republiki w kierunku kościoła Świętej Trójcy w 9.dzielnicy. Manifestanci zaczęli rozchodzić się do domów przed godziną policyjną, obowiązującą w Paryżu od 21.
„To był trzeci akt naszego protestu. Jeśli nasza delegacja nie zostanie przyjęta przez (prezydenta Emmanuela) Macrona, to będziemy kontynuować protest” – oświadczył działacz organizacji Solidaires Denis Godard, zapowiadając czwarty akt wystąpień, których uczestnicy domagają się legalizacji pobytu migrantów.
Poprzednie dwie manifestacje w Paryżu – 30 maja i 20 czerwca – zgromadziły po kilka tysięcy ludzi. Organizatorzy szacują, że również na sobotni protest przyszło kilka tysięcy osób.
Organizatorzy domagają się – oprócz uregulowania sytuacji nielegalnych imigrantów – zamknięcia aresztów administracyjnych, gdzie często przetrzymywani są imigranci.
W sobotę zakończył się również „Marsz Solidarności” setek nielegalnych imigrantów, którzy 19 września wyruszyli z kilku miast Francji, m.in. Marsylii, Montpellier i Rennes do Paryża.
„W drodze poszło dobrze, zostaliśmy dobrze przyjęci, z wyjątkiem wioski, w której nie mogliśmy spać i musieliśmy spędzić noc w lesie” – powiedział w rozmowie z dziennikarzem „Le Figaro” Souleymane, 34-letni Malijczyk, który 2 października wyruszył ze Strasburga.
W połowie września rząd poinstruował prefektów, aby przyspieszyli i ułatwili naturalizację cudzoziemców, którzy podjęli działania „na pierwszej linii” w czasie epidemii koronawirusa.
Szacuje się, że ułatwione procedury mogą dotyczyć od 300 do 600 tys. nielegalnych imigrantów we Francji.
PAP