Polityka, pieniądze i seks
Tegoroczny festiwal w Cannes zdominowała rzeczywistość w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Jak zwykle nie obyło się bez sensacji – mimo że w konkursie znalazły się dzieła wielkich twórców światowego kina: Belgów – Dardenne, Kanadyjczyków – Davida Cronenberga, Atoma Egoyana i Xaviera Dolana, Turka Nuri Bilge Ceylana, Brytyjczyków – Mike’a Leigh i Kena Loacha, Mauretańczyka Sissako, Japonki Naomi Kawase, Rosjanina Andrieja Zwiagincewa czy weterana Jeana-Luca Godarda.
Nie zapomnijmy o Francuzach (Olivier Asssayas, Bertrand Bonello i twórca słynnego „Artysty” Michel Hazanavicius) i Amerykanach (wśród nich Tommy Lee Jones z antywesternem „The Homesman”), jednak uwagę festiwalowych gości przykuwały skandale związane z niektórymi tytułami – myślę o zamieszaniu wokół „Grace z Monako” Oliviera Dahana i „Welcome to New York” Abla Ferrary – historii seksualnego skandalu wywołanego przez Dominique’a Strauss-Kahna, ubiegającego się dwa lata temu o fotel prezydenta Francji, szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Bojkot „Grace z Monako”, ogłoszony drogą oficjalnych komunikatów przez rodzinę Grimaldich, nikogo nie zbulwersował, ale premiera obrazu Ferrary miała dużo bardziej perwersyjny charakter. Co istotne, w postać DSK wcielił się Gérard Depardieu, skompromitowany we Francji z powodu fiskalnej emigracji, bliskich kontaktów z dyktatorami i przyjęcia rosyjskiego obywatelstwa. Depardieu, niegdyś największy gwiazdor francuskiego kina, uwielbia prowokować rodaków, tym razem wcielając się w rolę uwielbiającego seksualne orgie polityka, eksponuje z upodobaniem swą nagość i bierze udział w scenach, które jeszcze nie tak dawno temu uznano by za pornografię. Jak wiemy, DSK został aresztowany pod zarzutem dokonania gwałtu na pokojówce w nowojorskim „Sofitelu” – Ferrara wysuwa własną hipotezę na ten temat. Jego zdaniem odurzony zażytymi środkami i alkoholem Francuz wziął sprzątaczkę za uczestniczkę orgii i potraktował ją tak, jak traktował sprowadzane mu kobiety. „Witajcie w Nowym Jorku” (zob. foto) nie będzie miało premiery kinowej nad Sekwaną – producent Vincent Maraval tłumaczy tę decyzję politycznymi rozgrywkami i ripostą ze strony byłej żony polityka – wpływowej dziennikarki Anne Sinclair. Jeden z dawnych przyjaciół pary powiedział mi, że Anne Sinclair przeznaczy fortunę, żeby zrujnować mi życie – żalił się Maraval. Nie przeszkodziło mu to w zorganizowaniu profesjonalnej akcji marketingowej wokół nieoficjalnej premiery filmu w Cannes – 17 maja odbyła się tu premierowa projekcja w kinie „Star”, po niej zaś konferencja prasowa i przyjęcie na plaży hotelu Carlton. Organizatorzy postawili świadomie na zły gust: gościom rozdawano szlafroki oraz sadomasochistyczny pakiet zawierający kajdanki, pejcz i prezerwatywę, Depardieu fotografował się z nimi pod napisem „Fuck your integrity” (P… swoją integralność), a rozbawieni uczestnicy zabawy strzelali do siebie z plastikowych pistoletów zawierających ciecz udającą… nasienie. Film „Witajcie w Nowym Jorku” dostępny był od północy w internecie jako VOD, wideo na zamówienie, za 7 euro. Od dnia „premiery” film Ferrary obejrzało w ciągu jednego dnia 48 tys. osób. Niebawem przewidziana jest jego kinowa premiera w Belgii i innych krajach europejskich. To jednak nie koniec sagi DSK: zazwyczaj dyskretna Anne Sinclair straciła tym razem zimną krew, zarzucając Ferrary rasizm i antysemityzm oraz oświadczając, że nie wytoczy mu procesu, ponieważ „nie atakuje brudów, tylko nimi wymiotuje”, zaś Strauss-Kahn ogłosił, że zamierza wystąpić na drogę sądową z powodu rozpowszechniania oszczerstw na temat rzekomego gwałtu.
Prezentowane filmy były przede wszystkim kinem walczących o przetrwanie kobiet i matek kariatyd. Od dawna nie było na ekranach tylu wspaniałych kobiecych ról. Marion Cotillard, Hillary Swinton, Catherine Deneuve, Juliette Binoche, Kanadyjka Anne Dorval – każda z nich zasłużyła na Palmę. Jury pod przewodnictwem nowozelandzkiej realizatorki Jane Campion (Złota Palma w 1993 roku za „Lekcję fortepianu”) nie miało łatwego zadania także i z tego powodu. Filmy miały wyrównany poziom, nie było wśród nich jednak sensacji, na Croisette mówiło się wprawdzie o Złotej Palmie dla Afryki czy Turcji, ale także o obrazach europejskich, opisujących czasy społecznych i ekonomicznych wstrząsów.
Kryzys odczuwa się także w bogatym Cannes – restauracje są pustawe, butiki bankrutują, nawet mityczny Carlton przechodzi latem w ręce funduszu z Kataru. Również w sektorze filmowym coraz silniej odczuwa się ekonomiczną potęgę krajów Azji: tegoroczna sekcja rynkowa festiwalu liczyła aż 400 firm z Chin. Co roku na targach w Cannes zawiera się transakcje rzędu miliarda dolarów – w porównaniu z tą gigantyczną sumą budżet festiwalu w wysokości 20 mln euro wydaje się groteskowo niski. Bajkowe przyjęcia w luksusowych willach są zresztą coraz częściej sponsorowane przez luksusowe marki zegarków czy odzieży, podobnie jak nocne kluby na Croisette – Nikki Beach, Club Costes, Silencio, Petit Paris czy Gotha Club, zapewniające reklamę między innymi szampanom i winom rodziny Rothschildów. Najbardziej luksusowym miejscem na mapie festiwalu pozostaje wciąż hotel Eden Roc w Cap d’Antibes. To w nim mieszkają największe gwiazdy: Nicole Kidman, Sophia Loren – honorowy gość tegorocznej imprezy – a także Sylvester Stallone, Harrison Ford, Marion Cotillard, Monica Bellucci, Hilary Swank, Salma Hayek czy Sharon Stone. Sharon pojawia się w Cannes niejako służbowo – od kilku lat prowadzi galę i aukcję na rzecz założonej przez Liz Taylor Fundacji AMFAR walczącej z AIDS. Ta największa w Europie akcja charytatywna przeznaczona jest dla najbogatszych sponsorów i przedstawicieli światowego jet-setu. Jedno miejsce kosztuje okrągłą sumkę 3 tys. euro, zaś cały stolik – 120 tysięcy. Prawie 900 gości z całego świata bawiło się w tym roku przy piosenkach Lany Del Rey, zaś jako gospodarze wieczoru wystąpili Sharon Stone, John Travolta i… Carla Bruni-Sarkozy, eksmodelka, piosenkarka i żona byłego prezydenta Francji, prywatnie spadkobierczyni fortuny. Znów więc, zupełnie jak w kinie, polityka i pieniądze stworzyły udany duet.
Polska obecność w Cannes była tym razem wyjątkowo dyskretna. Honor naszej kinematografii ocalił Wojtek Staroń, producent i autor zdjęć do prezentowanego w cyklu „Piętnastu reżyserów” „Refugiado” Diego Lermana, oraz Agnieszka Woszczyńska, której krótki metraż „Fragmenty” wyświetlono w tej samej sekcji. Większe ożywienie panowało w sekcji rynkowej. Zaprezentowano na niej „Psie Pole” Lecha Majewskiego, „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy, „Kamienie na szaniec” Roberta Glińskiego, „Jacka Stronga” Władysława Pasikowskiego, „Niebieski pokój” Tomasza Siwińskiego i „Karuzelę” Roberta Wichrowskiego. Jak co roku przyznano nagrodę Scripteast im. Krzysztofa Kieślowskiego – w ramach wspomnienia o największych reżyserach festiwalu w Cannes wyświetlany był jego „Przypadek”.
Co dalej? Długoletni prezydent imprezy 83-letni Gilles Jacob odchodzi na emeryturę. Wraz z nim zamyka się epoka wielkich autorów kina. Czy ktoś ich zastąpi? Bądźmy dobrej myśli, chociaż świat ma takich polityków i artystów, na jakich zasługuje.