X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Tygodnik Angora – Piłka fałszem kopana

Artykuł wprowadzono: 21 czerwca 2014

Paryski nie-co-dziennik

Allez les Blues! (Naprzód, Niebiescy!) – pokrzykuje dziś nie tylko paryska ulica. Mistrzostwa świata w piłce nożnej to fenomen uniwersalny, odmiana plebejskiej kultury o zasięgu planetarnym, przez którą wyraża się egzaltacja plemienna, to emocje sięgające prehistorycznych instynktów. Wydarzenia między dwoma bramkami stają się niczym przeznaczenie, którego nie można zmienić. Werdykt jest natychmiastowy, a pomyłka na czarno ubranego arbitra jest jak fatum, od którego nie ma apelacji.


Futbol stał się antidotum na demonstrowaną na co dzień naszą rzekomą racjonalność, sposobem zaklinania rzeczywistości wpisanym w wymiar niemal antycznej tragedii. Przypadek na boisku decyduje o szczęściu lub nieszczęściu narodów, tłumów, jednostek. Spotykamy tam odwagę i szlachetną walkę, ale i niecną przebiegłość. Bo żeby wygrać, trzeba umieć symulować faule, umiejętnie ciągnąć za koszulkę, skutecznie podciąć lub celnie uderzyć łokciem. Jak w życiu, zwłaszcza najwyższych władz tego piłkarskiego spektaklu.
W cieniu gorączki brazylijskiego mundialu odbywa się inny mecz: Blatter kontra Platini. Pierwszy piłkę rozgrywa, drugi się broni, a brytyjska prasa (Sunday Times i Daily Telegraph) atakuje. Francuski dziennik L’Equipe kibicuje temu nieoficjalnemu, acz brudnemu meczowi na samym szczycie piłki kopanej. W obszernym dossier pyta: Kto chce głowy Platiniego? I sugeruje, że prezydent FIFA Sepp Blatter, któremu Francuz zagraża w reelekcji na piątą już kadencję. Szwajcar właśnie zgłosił swoją kandydaturę w kolejnych wyborach, zapowiedzianych na wiosnę przyszłego roku.
„Jestem jedyny, który może pokonać Blattera” oznajmił na łamach L’Equipe Michel Platini. Na ostatnią kadencję prezydenta UEFA został wybrany przez aklamację, bo żaden kandydat nie stanął naprzeciw niego w paryskim Grand Palais, gdzie odbywały się wybory. Czy przystąpi do oficjalnej konfrontacji z Blatterem, ma zdecydować po mistrzostwach w Brazylii, dziewięć miesięcy przed zaplanowaną elekcją, jak zapowiedział. Jedno jest pewne: to koniec ich świętego przymierza z 1998 roku, zawartego, aby uniemożliwić Szwedowi Johanssonowi – wtedy szefowi UEFA i kandydatowi na prezydencję FIFA – sukcesję po Havelange’u. To się udało, ale dziś dawni wspólnicy stali się rywalami i im bliżej wyborów, tym dotkliwsze wymieniają ciosy. „Terenem” tej konfrontacji stał się Katar, organizator Mundialu 2022.
Prasa brytyjska, powołując się na własne źródła bliskie Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej, podejrzewa nielegalne działania przyznające organizację mistrzostw Katarowi. Część członków komitetu wykonawczego FIFA miało otrzymać po 1,5 mln dolarów za głos za Katarem, który w ostatniej turze pokonał USA 14 do 8. Działania te Daily Telegraph łączy ze śniadaniem Platiniego z Mohamedem Ben Hammamem, byłym prezydentem Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC), podczas którego Katarczyk miał przekonywać Francuza do swych racji. Dziennik przypomina też zaproszenie Platiniego na kolację z ówczesnym prezydentem Sarkozym, na której obecny był syn emira Kataru i premier tego kraju. Platini ironizuje, że to spotkanie zmieniło się w spisek państwowy, dementując „plotki, które brudzą jego wizerunek”.
Szef UEFA przekonuje, że jego kłopoty są konsekwencją zasady dobrowolnego ujawniania, na kogo głosuje, a przyznał, że głosował za Katarem (jak wcześniej za organizacją Euro 2012 przez Włochy, a nie Polskę i Ukrainę). Być może zrobił błąd, ujawniając swój głos, ale wyboru nie żałuje, bo ta jego pozytywna odpowiedź na prośbę świata arabskiego przyczyni się do rozwoju futbolu, a państwa konkurujące z Katarem – USA, Japonia i Korea – były już gospodarzami mistrzostw. – Nikt na mnie nie naciskał, zapewnia, choć zaproszenie do prezydenta Sarkozy’ego na diner było wyrafinowaną sugestią, ale jej nie uległem. Pytany, czy członkowie komitetu wykonawczego FIFA, głosując za Katarem, mogli być korumpowani, odpowiedział: – Nie wiem, za kim głosowali, bo poza mną nikt tego nie ujawnił. To poker, mogłem powiedzieć, że głosowałem za USA, i nikt by nie udowodnił, że było inaczej, lecz ja zawsze jestem transparentny i ujawniam, na kogo głosuję.
– Czy Blatter może stać za atakami na pana? – pyta L’Equipe. – Jestem jak św. Tomasz, wierzę tylko w to, co widzę – odpowiada Platini. A na ekranach telewizorów widać podniecenie i radość, złość i bezradność. Futbol stał się rodzajem uniwersalnej sekty ze swymi guru i wpływowym establishmentem, z wielkim show-biznesem na usługach fachowych manipulatorów emocjami. Z Blatterem czy Platinim piłkarski teatr będzie dalej ekscytował piątą część globu, bo emocje wszędzie są takie same. To z nich rodzą się nadzieje – i te plemienne, i te indywidualne. Na trybunach odświętnie, bratersko. Aplauz widowni łączy kibiców i sportowców w ponadkulturową i rasową wspólnotę. Jak we śnie o szczęśliwej ludzkości.
Allez les Blues! Fałszem czy wolejem, byleby tylko wygrać ten światowy jackpot, jak nazwał mundial jeden z piłkarzy.
Angora mini




Najpopularniejsze

Zobacz także