Skrajna prawica dostała 9 milionów euro pożyczki od mającego swoją siedzibę w Moskwie banku FRCB – First Czech Russian Bank. Szefowa partii Marine Le Pen ogląda się na Wschód
– nie tylko po pieniądze.
Skarbnik Frontu Wallerand de Saint-Just przyznał: – Od dłuższego czasu rozglądaliśmy się za możliwościami znalezienia pieniędzy na finansowanie kampanii wyborczych. Ale zdecydowana większość banków we Francji i Europie kategorycznie odmawiała. Od dawna mająca ogromne ambicje polityczne antyeuropejska i antyimigracyjna skrajna prawica, która odniosła zaskakujące zwycięstwo we Francji w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie miała skąd wziąć potrzebne jej 40 milionów euro. Tymczasem dochody Frontu budzą podejrzenia i zainteresowanie fiskusa i policji. Wszczęto dochodzenie w sprawie pożyczek, jakich kandydatom skrajnej prawicy udzielała firma „Jeanne”, założona przez Marine Le Pen i nazwana tak na rzecz uważanej przez Front Narodowy za patronkę Joanny d’Arc.
Wiatr ze Wschodu
Pożyczka z moskiewskiego banku rzuciła nowe światło na stosunki między francuską skrajną prawicą a Rosją Putina. Przypomniano, że zanim Marine przejęła w 2011 roku stery władzy z rąk ojca, założyciela partii, Jeana-Marie Le Pena, odbywała liczne podróże do Rosji, spotykając się tam z różnymi osobistościami. Już jako liderka partii wielokrotnie nie kryła sympatii i uznania dla „cara” Putina, nie zostawiając suchej nitki na Unii Europejskiej, którą oskarżała o doprowadzenie do „nowej zimnej wojny”. Niejednokrotnie podkreślała „lojalność wobec wielkiego brata ze wschodu, którego tak podziwia”. Na głowę prezydenta Hollande’a zwaliła się lawina słów krytyki, jakie padły z jej ust za wstrzymanie dostawy helikopterowców klasy Mistral, ultranowoczesnych okrętów przeznaczonych do celów ofensywnych. Oskarżyła władze w Paryżu o „uginanie się pod presją” Stanów Zjednoczonych, które boją się, aby tak nowoczesne technologie wojenne jak Mistral nie dostały się w ręce hołdującego polityce agresji Putina, który dla Marine le Pen jest „prawdziwym patriotą broniącym tradycyjnych, europejskich wartości”.
Zauważono także częste i nasilające się kontakty liderki francuskiej skrajnej prawicy z Aleksandrem Orłowem, ambasadorem Rosji w Paryżu. 12 czerwca, już po aneksji Krymu przez Rosję, co część francuskich polityków przedstawia jako „powrót do macierzy”, w „bunkrze” ambasady Rosji w Paryżu odbyło się hucznie obchodzone przy kawiorze i wódce święto narodowe, na którym Orłow i Marine Le Pen po raz pierwszy dali poznać publicznie, jak bardzo się przyjaźnią. Kreml bardzo liczy na to, że Front Narodowy dojdzie w następnych wyborach parlamentarnych i prezydenckich do władzy we Francji. Pozwoliłoby to Moskwie na wbicie klina w Unię Europejską i lepsze nią manipulowanie.
Nad Sekwaną odzywają się głosy, że nieudolna polityka społeczno-gospodarcza François Hollande’a i bezustanne batalie wzajemnie wykańczających się kandydatów prawicy na fotel w Pałacu Elizejskim mogą doprowadzić do tego, że Francja zechce „eksperymentować” i dopuści do władzy charyzmatyczną Marine Le Pen, szafującą na prawo i lewo kuszącymi perspektywami bez pokrycia. Taki rozwój wypadków odmieniłby historię Europy z korzyścią dla Rosji. Marine jako prezydent chce, aby Francja wystąpiła z NATO i zawarła sojusz wojskowy z Moskwą.
Zacieśnianie więzi
To zdaniem francuskich komentatorów obecna linia polityki Marine Le Pen sprowadzająca się do stwierdzenia, że ze znienawidzoną przez nią Europą w wydaniu brukselsko-strasburskim najlepiej da się walczyć przy poparciu Rosji Putina. Takiego zdania jest doradca szefowej Frontu Narodowego do spraw międzynarodowych Aymeric Chauprade, który kampanię Kremla przeciwko „lobby homoseksualnemu” interpretuje jako „zbieżność z tradycyjnymi wartościami francuskiej skrajnej prawicy”. Dla Marine Le Pen stosunki z Rosją są „strategicznym sojuszem”. Stąd od dawna trwa budowa sieci powiązań Frontu Narodowego z Kremlem. Pożyczka w moskiewskim banku jest tylko jednym z elementów. Doszło do niej dzięki intensywnemu i skutecznemu lobbingowi tych sił we Francji i w Rosji, które widzą przyszłość w związkach francuskiej skrajnej prawicy z Moskwą. Jednym z głównych autorów tej operacji był znajdujący się na liście osób objętych przez Unię Europejską sankcjami, nacjonalistyczny deputowany Aleksander Michajłowicz Babakow. Marine Le Pen zapewnia, że pożyczka odbyła się przy poszanowaniu prawa i, że nie są z tym związane „żadne zobowiązania pozafinansowe”.
Po upadku muru berlińskiego, gdy w siedzibie Francuskiej Partii Komunistycznej robiono porządki, ktoś niezbyt uważny wyrzucił na śmietnik stertę pokwitowań. Sprawa dostała się do prasy. Potwierdziło się, że przez dziesięciolecia francuscy komuniści byli finansowani przez Kreml. Raz skrajna lewica – raz skrajna prawica – „Russkim wsio rawno!” (MB)
Na podst.: France 24, Mediapart,
Le Nouvel Observateur, France Info