X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Tygodnik Angora – Duży książę: Przyjaciele nazywali go Saint-Ex …

Artykuł wprowadzono: 2 sierpnia 2014

Paryski nie-co-dziennik
Angora mini
Przyjaciele nazywali go Saint-Ex, ale nie był ani saint (święty), ani ex. Pił, palił, budził kumpli o 4 rano, mieszkał w nędznych norach albo pałacach. Ciągnął życie wysoko ku gwiazdom na końcu niepewnej liny. Kilka razy się zerwała, cudem przeżył. Był jak Ikar nowych czasów, i jak Ikar zginął. 70 lat temu, 31 lipca 1944 roku o 8h45 ostatni raz oderwał się od ziemi. O 15h30 pułkownik Robinson, amerykański dowódca francuskiego dywizjonu rozpoznawczego, zameldował na lotnisku w Bastii: Pilot did not return and is presumed lost.
Pilotem był major Antoine de Saint-Exupéry, pisarz, poeta, autor jednej z najbardziej pokupnych książek wszech czasów – „Małego Księcia”, poetyckiej baśni dla dzieci z filozoficznym przesłaniem dla dorosłych. Opowiada o dorastaniu do miłości, przyjaźni, odpowiedzialności. Za tytułowym bohaterem ukrył się „Król Słońce”, jak w dzieciństwie nazywano Exupéry’ego. Mały Książę to rodzaj jego wirtualnego dziecka, którego w realu nie miał. – Marzę mieć małe Antoinki – pisał do matki. Spotkanie Małego Księcia z pilotem było rozmową pisarza z samym sobą. Przetłumaczona na 250 języków stała się planetarnym fenomenem, choć na początku nikt w to wierzył: ani wydawcy, ani krytyka, ani nawet czytelnicy. Pierwsze nakłady „Małego Księcia” wydanego w Nowym Jorku w 1943 roku sięgały kilkunastu tysięcy egzemplarzy. „Książę” potrzebował ponad 20 lat, aby stać się wielkim i zapanować nad wyobraźnią niczym Don Kichot, nawet tych, którzy go nie czytali.


Król Słońce alias Mały Książę urodził się w 1900 roku w Lyonie, to oczywiste, że w rodzinie arystokratycznej. Jego ojciec, hrabia Jean de Saint-Exupéry, osierocił go w wieku czterech lat. „Gdy umarł, zostawił mi… górę, stale obecną w moim życiu”. Na tę górę wierności i honoru, jak Syzyf wspinał się przez całe życie. Chciał być marynarzem, ale nie zdał egzaminu do szkoły morskiej, więc został lotnikiem. Dość miernym lotnikiem. Zarzucano mu błędy w pilotażu i rozbijanie samolotów, nad którymi tracił kontrolę. Wypadków lotniczych miał sporo, pierwszy na podparyskim lotnisku Bourget, krótko po otrzymaniu licencji, a ostatni rok przed śmiercią, lądując w Afryce Północnej po jednym z lotów bojowych nad Francją. Rozbił się na Pustyni Libijskiej, uczestnicząc w próbie rekordowego przelotu na trasie Paryż – Sajgon i w Gwatemali, na trasie Nowy Jork – Ziemia Ognista, wówczas leżąc pięć dni w śpiączce.
Doświadczenia lotnicze wykorzystał w twórczości. Nocny lot (wstęp André Gide’a, Prix Femina), Ziemia, planeta ludzi (nagroda Akademii Francuskiej), Pilot wojenny czy nieskończona Twierdza.
Duży książę pierwowzór róży z wątku „Małego Księcia” poznał w Argentynie, gdzie przebywał z misją uruchomienia nowych pocztowych połączeń lotniczych. „Miała cztery kolce i nic więcej, by bronić się przed światem”. Pochodziła z Salwadoru, a nazywała się Consuelo Suncin. Te kolce to kokieteria, ekstrawagancja, egzotyka i urok dwukrotnej wdowy. Jej drugim mężem był Enrique Carrillo, pisarz i dyplomata gwatemalski, starszy od niej o 30 lat, który zmarł rok po ich ślubie.
Consuelo i Antoine pobrali się w kilka miesięcy po poznaniu. On obarczył ją osobowością przypominającą jego matkę, a ona nie mogła temu podołać. Wszystkie kobiety, które kochał, nie były na miarę jego ideału, lecz czymś w rodzaju poczekalni. Ideał był dość infantylny, ucieleśniał byt wypełniony nieobecnością, czego symbolem jest pustynia, miejsce nie tyle śmierci, co spotkania bliskiego gwiazdom. Nawet fascynująca Consuelo nie mogła temu sprostać – piła pastis, nosiła spodnie, była krnąbrnym duchem bohemy spotykającym się z Maeterlinckiem, van Dongenem, Man Rayem, Duchampem, Balthusem. Z Saint-Exupéry, poza krótkim wspólnym pobytem w USA, kochali się na dystans, daleko od oczu, a bliżej serca. Po jego śmierci prowadziła w Paryżu restaurację na barce ochrzczonej „Mały Książę”, gdzie przyjmowała gości, nosząc beret ozdobiony złotymi literami: „Saint-Ex”. Po jej śmierci pochowano ją obok drugiego męża Carrillo na Pe`re-Lachaise.
Antoine de Saint-Exupéry dwa lata przed śmiercią napisał z amerykańskiej emigracji do przyjaciela, dziennikarza Jean-Gérarda Fleury: „Mam 42 lata, na pilota bojowego jestem za stary, ale poradzę sobie, a jak zginę, niczego nie będę żałował”. Wykorzystał amerykańskie wpływy i walczył pod ich dowództwem, latając w dywizjonie rozpoznawczym, żeby pomóc „uwolnić 40 milionów rodaków przetrzymywanych przez nazistów jako zakładników w swoim kraju”. Przed klęską Francji również walczył w takim dywizjonie, a wcześniej, podczas wojny domowej w Hiszpanii był korespondentem prasowym. Nie ufał ani wojskowym, ani politykom, uważał, że tylko braterstwo, rodzaj solidarności międzynarodowej może uchronić ludzkość przed zgubą.
– Fatum jest tylko w nas. Przychodzi chwila, kiedy poznaje się własną niemoc, a wtedy błędy pociągają nas ku sobie jak otchłań. 8 września 1944 roku Exupéry został oficjalnie uznany za zaginionego. Po latach rybak wyłowił z morza należący do niego łańcuszek, a 10 lat temu zidentyfikowano po numerach seryjnych fragment jego samolotu. Została jeszcze literatura – żyje jak tęsknota, nie wiadomo za czym.




Najpopularniejsze

Zobacz także