Jeden z moich szefów i mistrzów w Akademii Le Cordon Bleu, który w wyrafinowany sposób potrafił na talerz przenieść swój talent, wyobraźnię i kunszt nabyty w najlepszych restauracjach świata, wyznał mi kiedyś, że nigdy nie zapomni smaku czegoś, co jadł w Prowansji i co dzisiaj ożywia jego kulinarne fantazje – to była kromka wiejskiego, ciemnego chleba ze świeżo toczoną oliwą z oliwek, posypana grubą solą morską. Sam czegoś podobnego doświadczyłem w Toskanii, gdzie gotują przepysznie i w bardzo wyszukany sposób. Co zapamiętałem z krainy Dantego, Savoranoli i brutalnego calzio – pradziadka nowoczesnego futbolu? Danie spożywane w oberży w pewnej wiosce, wśród pagórków porośniętych gajami oliwnymi. To była zielona łuskana fasola w oliwie z oliwek, ze świeżą bazylią i właśnie grubą morską solą. Pyszne.
Mus z łososia i bakłażany
Ten gatunek ryby jest umowny, bo może być biała ryba, krewetki i inne owoce morza, a najlepiej wszystko razem. Jest jedno ale. Szczypcami, jakimi elektrycy skręcają końcówki przewodów, wyciągamy wszystkie ości. Delikatnie opuszkami palców przesuwamy po filecie i wyłapujemy wszystko, co kłuje. Zdejmujemy skórę, nacinając filet na końcu, przyciskając kciukiem skórę i wkładając giętki nóż między nią a mięso ryby. Ciągniemy za skórę w prawo i w lewo, a ryba sama się oddziela. Kroimy na drobne kawałki. To samo robimy z krewetkami obranymi z chitynowych pancerzyków. Miksujemy, dodając sól morską, pieprz i espelette. Umieszczamy w szklanym naczyniu, które wkładamy do większej, metalowej miski wypełnionej lodem. Dodajemy białko, intensywnie mieszając. Potem powolutku dolewamy śmietany. Odpowiednia foremka. Mus, a na nim skórka z limonki, listek bazylii i przysmażona na maśle szałwia. Z prostych dań Francuzi przepadają za sałatkami – pomidory, ogórek, mango, awokado, orzeszki i słony serek – feta. My zrobimy „bakłażanowego przekładańca”. W Polsce nazywamy je „ciastem francuskim”, a we francuskiej kuchni nazywa się tę metodę „tysiącem listków” lub warstw. I nie dotyczy to tylko ciasta, ale także mięsa, ryb czy… warzyw. A zatem bakłażan. Obcinamy końcówki. Pozostałą część kroimy w plastry, które zanurzamy w oliwie z pestek winogron. Trzeba pamiętać, że bakłażan w przeciwieństwie do na przykład cukinii niezwykle „żarłocznie chłepcze” oliwę. A zatem z umiarem. Układamy je na brytfannie wyłożonej pergaminem skropionym odrobiną oliwy. Gałązki rozmarynu. Tymianek. Trzy ziarnka kardamonu i jałowca – zmiażdżone nożem na płask. Piecyk. Grill. 30 minut. Regularnie odwracamy plastry. Pomidory specjalnym do tego celu nożykiem obieramy ze skórki. Czosnek. Słodka cebula bretońska. Kurkuma. I do gara. Dorzucamy wcześniej wymoczone w wodzie śledziki anchois. Wszystko razem po wyjęciu miażdżymy widelcem i przekładamy tą masą plastry bakłażanów. „Francuskie ciasto”, czyli „tysiąc listków”, posypane espelette. Może być jako główne danie, a może jako dodatek do szaszłyka z ryby z ziołami. Do tego wytrawny biały Muscadet znad Loary.
Marek Brzeziński