X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Śmiertelny rekord – Tygodnik Angora

Artykuł wprowadzono: 30 maja 2015




Barman z położonego wśród wulkanów Clermont-Ferrand został skazany na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu za namawianie klienta do picia mocnego alkoholu, co skończyło się jego śmiercią.


Ten obyczaj jest popularny wśród francuskich nastolatków – wypić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Okazuje się, że i starsi dają się złapać w sidła gry pod tytułem „Wypijesz więcej? Będziesz rekordzistą?”. Ofiara z baru „Starter” w Clermont-Ferrand wypiła 56 „shooters” – na czas, bo chodziło o pobicie rekordu. 47-letni barman na tablicy zapisywał kolejne rekordy. No i trafił się facet, 56-letni gość, ważący jakieś 115 kilogramów, z gatunku „kto mi podskoczy”, który podjął rzuconą mu z baru rękawicę. W rekordowym czasie wchłonął taką ilość alkoholu, która zapewniła mu miejsce na tablicy tryumfatorów w barze „Starter”, ale też miejsce na tutejszym cmentarzu.

Kompletnie pijanego rekordzistę, który w barze „Starter” spędzał wieczór w towarzystwie córki i sporej grupki przyjaciół, najpierw odwieziono do domu. Jednak wkrótce potem zjawili się strażacy (są szybsi niż pogotowie) i przewieźli delikwenta do szpitala, gdzie zmarł w „wyniku przedawkowania alkoholu”. Barmanowi postawiono zarzut „nieumyślnego spowodowania śmierci poprzez celowe i świadome lekceważenie zasad bezpieczeństwa i ostrożności”. Adwokat oskarżonego twierdzi, że „sąd dał się ponieść emocjom, bo chciał dać przykład odstraszający innych potencjalnych rekordzistów od takich wyczynów”. Barman przyznaje, że jego postępowanie było „błędem”. Jednocześnie nie czuje się niczemu winny, bo jak przyznała córka ofiary, mężczyzna cierpiał na „problemy z oddychaniem”.

Córka uważa jednak, że to wina barmana, bo prawo zakazuje sprzedaży alkoholu gościom, którzy są „na bani”, a w tym przypadku towarzystwo było w sposób widoczny „mocno wstawione”. Barman rzecz jasna chciał zarobić, no i chciał, żeby było wesoło. Turniej „shooters” skończył się nie śmiechem, lecz łzami. Barmanowi zakazano wykonywania zawodu przez rok. Córka mężczyzny, który po biciu wódczanego rekordu stracił życie, stwierdziła, że decyzja sądu sprawiła jej ulgę, bo „innych to nie spotka”. Barman i jego adwokat zapowiedzieli odwołanie się od wyroku. (MB)

Na podst.: Le Parisien, Ouest France, TV3 Auvergne, Var-Matin




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia