Paryski nie-co-dziennik
Nad Sekwaną przeżył ostatnią dekadę życia. Zamieszkał w podparyskim Neuilly-sur-Seine. Przyjął obywatelstwo francuskie. To był czas jego syntezy twórczej – namalował 150 obrazów i setki akwarel. Zmarł trzy dni przed 78. urodzinami. Przy trumnie zamiast ikony umieszczono jego ostatnią kompozycję „Porozumienie wzajemne”, swoistą bramę do transcendencji symbolizującą, że w końcu odnalazł się on mentalnie na Zachodzie bardziej niż w Rosji. Został pochowany na cmentarzu w Neuilly – Wassily Kandinsky (1866 – 1944), jeden z ojców abstrakcji w sztuce zachodniej. Dziś jego dzieło ożyło za sprawą immersyjnego spektaklu-wystawy w paryskim Atelier des Lumières, cyfrowym centrum sztuki, gdzie prezentowana jest – „Kandinskiego odyseja abstrakcji”.
Zanim obejrzałem tę ruchomą ekspozycję wielkiego teurga sztuki, moją uwagę zwrócił tekst w New York Timesie o czymś w rodzaju teurgii putinizmu, czyli również o tym religijno-metafizycznym motywie agresji Rosji na Ukrainę. Patriarcha Cyryl dokonał sakralizacji imperialnej wojny Putina deklarującego, że zawsze był wierzący, i wojnę tę pobłogosławił, by chronić ukraińskich braci przed grzesznym wpływem Zachodu, by nie przechodzili na stronę profanów ze swym rzekomo sztucznym państwem i narodem, wymykając się spod kontroli rosyjskiej Cerkwi. Nie tylko tzw. prości Rosjanie, także inteligencja i artyści stanęli po stronie carskiego pomazańca bożego, uznając w wiernopoddańczym geście sakralizację władzy Putina. Trzeba być Rosjaninem, trzeba mieć „rosyjską duszę”, żeby to barbarzyństwo XXI wieku zrozumieć.
Nie mam rosyjskiej duszy. Chcąc się jej przyjrzeć, zwłaszcza duszy tego, który w końcu ją w sobie przezwyciężył, zanurzyłem się w świetlistej ciemności Atelier des Lumières. Na ścianach byłej fabrycznej odlewni, wysokich na 10 metrów, prezentowana jest projekcja dzieł Kandinskiego (tuż po tych Cézanne’a, który był tematem poprzedniego Nie-co-dziennika). Przebiega w dwóch etapach. Pierwszy przywołuje figuratywne początki artysty podszyte impresjonizmem, fowizmem, puentylizmem. Drugi to eksplozja kształtów, ruchu, rytmu, kolorów. Biomorficzne twory przypominające mikroskopijne organizmy uwalniają się od świata realnego, przenikając w kosmos wewnętrznego bytu. Gubi się orientacja, zaczyna tytułowa „odyseja abstrakcji”.
Estetyczna bezprzedmiotowość. Impresje, improwizacje, kompozycje. Kandinsky stworzył cykl 10 obrazów zatytułowanych Kompozycja, które nawiązują do relacji malarstwa i muzyki. Kompozycja I była jego pierwszym całkowicie abstrakcyjnym dziełem. Wierzył on w duchowo-symboliczne połączenie dźwięku i koloru. Poszukiwał duchowości, tropiąc związki malarstwa z muzyką, odwołując się do jej asocjacji, notacji, polifonii. Prowadził z muzyką optyczny dialog, rzucając się w karkołomny projekt zmutowania dźwięków w zamkniętej przestrzeni obrazu. „Oko muzyczne” – staje się malarstwem dźwięków. Rozbrzmiewa harmonią formy, koloru, kadencji. Rezonuje dekompozycją figur. Tworzył język odwołujący się do polifonii kolorów, harmonii, tonów i akordów, do powtórzeń, wariacji, napięcia i równowagi. Wspólnym tematem pierwszych siedmiu Kompozycji jest apokalipsa. Dopiero w Paryżu uwolnił się od poczucia nadchodzącego kataklizmu: jego Kompozycja IX sprawia wrażenie embrionów w łonie matki, a w Kompozycji X można się dopatrzyć jakby fragmentów dalekich gwiazd.
Błądził graficzną dżunglą dziewiczych języków i piktogramów, usiłując tworzyć własny język metafizyki zdolny wyrazić świat, życie, umieranie. Elementy geometryczne nabierały coraz większego znaczenia w jego malarstwie. Zaczął używać kół, półkoli, linii prostych i krzywych, punktów, kątów i łuków w swej bezkresnej płaszczyźnie, którą traktował jak żywą istotę. Spokojny okrąg miał reprezentować ludzką duszę, a punkt… Punkt mówi czasem więcej niż postać ludzka. Punkt, który nie jest matematyczną abstrakcją, lecz kawałkiem koloru nałożonym na płótno.
Fuga kolorów. Mają swoje właściwości, tendencje, kontrasty. Ciepło zmierza do żółtego, zimno do niebieskiego. Tworzą pierwszy wielki kontrast, dynamiczny. Żółty, kolor ziemski, ma w sobie ekscentryczny ruch, którym zbliża się do widza; niebieski, kolor niebiański, jest koncentryczny, oddala się. Ich połączenie daje bezruch i spokój, jakim jest zieleń. Przejrzystość to z kolei tendencja do bieli, to głębia, cisza, pełnia możliwości. Niejasność to tendencja do czerni, to nicość bez możliwości, wieczna cisza bez nadziei, śmierć. Biel i czerń tworzą drugi wielki kontrast – statyczny. Są też inne wielkie kontrasty na drodze, która zaprowadziła Kandinskiego do abstrakcjonizmu motywowanego filozoficzno-religijnymi doktrynami teozofii i mistycyzmu, a po części i nauki: Rozbicie atomu równało się w mej duszy z rozbiciem całego świata. Wszystko stało się niepewne, chwiejne.
Malowanie stało się jego zajęciem duchowym, nabożeństwem wewnętrznego piękna, rodzajem oręża w starciu z zagadką bytu, czasu, śmierci; no i w walce z demonami, których siła w nas samych bierze początek. Im bardziej przerażający staje się świat, tym bardziej abstrakcyjna jest sztuka – to już końcowa uwaga Paula Klee (kolega rosyjskiego malarza z Bauhaus). Kandinsky wolał być tu, nad Sekwaną, niż tam, gdzie do dziś straszą wielkoruskie „bory i nory”.
Leszek Turkiewicz