X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Przysmak w garnku z Tuluzy

Artykuł wprowadzono: 25 lutego 2014





Tuluza zachwyca życiem kulturalnym, architekturą i kuchnią. To tutaj produkuje się samoloty Airbus i rakiety kosmiczne Ariane, a niegdyś i słynny ponaddźwiękowy Concorde. Młodzi ludzie, z którymi rozmawiam na ogromnym Place du Capitole, przyznają, że ściągnęli do „różowego miasta” nad Garonną, bo tu ciągle się coś dzieje. „Paryż jest nudny i zastygł w tej pozie od stu lat”, „Strasburga nie stać na lekkość”, „Bordeaux jest za stateczne w swym dobrobycie” – mówią przybysze z tych miast, którzy szukają w Tuluzie szansy na ciekawe życie.
– Miasto jest różowe o świcie, a fioletowe o zmierzchu – powiadają mieszkańcy Tuluzy, bo jej stara część została wybudowana z cegły o takiej właśnie barwie. Mnóstwo tu barów, kawiarń i księgarń. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie – największy romański kościół w Europie czy przepyszne danie z menu kuchni regionalnej – pachnącą zupę fasolową z kiełbaski z Tuluzy, sprzedawanej już w XVII wieku. A także kaczkę zapiekaną w ziemniakach, placek z francuskiego ciasta z piersią wędzonej kaczki, kotleciki jagnięce z marynowanym, różowym czosnkiem lub omlet po „oksytańsku”. Bo tu mówiono w języku „oc”, czyli oksytańskim – języku trubadurów.

Tradycyjnie:
siedem i pół godziny
Cassoulet jest potrawą na bazie białej fasoli i mięsa. Ponoć początkowo była to potrawa arabska, z bobem w roli głównej. Tradycyjne przepisy nakazują gotować ją do siedmiu i pół godziny, ale znalazłem wersję o połowę krótszą. Według Prospera Montagne, legendarnego szefa kuchni, autora m.in. „Kulinarnego Larousse’a”, potrawa narodziła się w czasie wojny stuletniej, w trakcie oblężenia katarskiego miasta Castelnaudary przez Anglików. Wtedy każdy wrzucał „z głodu” do gara, co miał. W sierpniu obchodzone jest tu święto Cassoulet, ale tak naprawdę jest to potrawa typowa dla całej Langwedocji.
Suszoną białą fasolę zostawiamy na noc w wodzie. Nazajutrz do garnka z fasolą dodajemy cebulę, różowy czosnek i bouquet garnie. Gotujemy przez godzinę. Po odcedzeniu zostawiamy dwie szklanki płynu. W wielkim garze na oleju podsmażamy kawałki jagnięciny, świnki i kacze udka. Dodajemy cebulę i czosnek. Teraz ćwiartki pomidorów i nieco koncentratu. Po jakimś czasie zalewamy to odstawionym wcześniej na bok płynem i znów gotujemy przez godzinę. Dodajemy fasolkę i wszystko wkładamy do pieca – 150 stopni, posypujemy tartą bułką i pieczemy przez kolejną godzinę. W tradycyjnym przepisie jest jeszcze kiełbaska z Tuluzy (polska będzie o niebo lepsza – taka jak na grilla), tymianek oraz espelette. A do tego pochodzące z Langwedocji – Pic Saint Loup 2011. To wino z dwóch szczepów Grenach i Syrah, które według niektórych miałoby pochodzić z miasta Shiraz w Iranie. Według innych – przywędrowało do Francji w III wieku dzięki cesarzowi rzymskiemu, który pozwolił je uprawiać Galom. Cokolwiek by się powiedziało, to najstarszy szczep we francuskich winnicach. Pic Saint Loup 2011 ma piękną fioletową barwę przeplataną rubinowymi pasemkami, a zapach czerwonych owoców i egzotycznych przypraw fantastycznie współgra z bogactwem smaków Cassoulet i południa Francji.




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia