Przeciwnicy reformy emerytalnej wrzucili kilka świec dymnych do siedziby COJO. Działacze związku zawodowego CGT RATP skandowali: „nie będzie wycofania (reformy), nie będzie igrzysk”. Lokalne władze doliczyły się sześćdziesięciu demonstrantów i poinformowały, że COJO złoży skargę z powodu uszkodzeń, m.in. wyłamanych bram.
W Paryżu protestujący odcięli prąd na dużym obszarze podparyskiej miejscowości Issy-les-Moulineaux, w której mieszczą się siedziby kilku mediów i firm elektronicznych. Awaria dotknęła centralę France Medias Monde (właściciela stacji RFI i France 24), Orange oraz Microsoft France i Bouygues Immobilier. Pracownicy siedziby Orange zostali ewakuowani po odcięciu prądu.
„Chodzi o to, aby rząd zrozumiał, że jesteśmy przeciwni tej reformie i że chcemy być wysłuchani” – powiedział dziennikarzom Frederic Probel, sekretarz generalny związku Energie Bagneux.
W Lyonie policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć demonstrantów i ochronić przed nimi jedną z agencji banku. W Nantes doszło do starć między protestującymi a funkcjonariuszami, którzy zostali obrzuceni przez demonstrantów butelkami i fajerwerkami. W Rennes, Marsylii i Lyonie protestujący uczniowie zablokowali wejścia do kilkunastu szkół średnich, na tydzień przed maturami.
Media zauważają jednak, że na demonstracjach zgromadziło się mniej osób niż w poprzednich tygodniach. Podczas konferencji prasowej przed Zgromadzeniem Narodowym szef związku zawodowego CFTC Cyril Chabanier ocenił, że „manifestacje muszą przybrać inną formę”. „Nie jest pewne, czy będziemy w stanie nadal gromadzić tyle osób, co wcześniej” – przyznał.
Zaproszona we wtorek rano przez France Inter mer Paryża Anne Hidalgo ubolewała z kolei nad „niesprawiedliwą” reformą emerytalną, „niekorzystną dla kobiet i najuboższych”. Hidalgo przypomniała, że „nie było debaty w Zgromadzeniu Narodowym” na temat „tak ważnej ustawy”. Socjalistyczna mer stolicy mówiła o „społecznej dezintegracji demokracji”, a nawet o „zupełnie nieistniejącej demokracji”. (PAP)