X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Olimpia Maneta czy/i Absynt Degasa

Artykuł wprowadzono: 3 czerwca 2023




Zanim dojdzie do ich konfrontacji w nowojorskim Metropolitan Museum of Art, już w Musée d’Orsay robią frekwencyjny zamęt. Wystawa „Manet/Degas” ściąga tłum paryżan wpatrzonych w twórczą potyczkę przeciwieństw, podobieństw czy różnic malarzy „nowej (niegdyś) sztuki”, rywalizujących i się inspirujących, zaprzyjaźnionych i nieustannie skłóconych.

Obaj byli koneserami starej sztuki, w której zanurzali własną twórczość. Uważani za ojców modernizmu uchodzili za najinteligentniejszych malarzy swojej epoki, dzięki którym nastąpił zwrot ku nowoczesności. Po raz pierwszy mieli się spotkać przed obrazem Veláz­queza w Luwrze, do którego przychodzili już w dzieciństwie – Degas z ojcem, a dwa lata starszy Manet z wujkiem. Obaj pochodzili z zamożnych rodzin. Pośród malarzy bez grosza stali się ich mimowolnymi przywódcami, zwłaszcza grupy Batignolles, nazwanej tak od ulicy, przy której mieściła się pracownia Maneta. Z grupy tej wyszli pierwsi impresjoniści, ale mimo że obaj z nimi sympatyzowali i wystawiali razem obrazy, to zachowali dystans do ich założeń estetycznych, choć Degas zorganizował nawet pierwszą wystawę impresjonistów przy bulwarze Kapucynów.

To był czas kawiarnianego życia artystów. Spotykali się w Café Guerbois i na placu Pigalle w Café de la Nouvelle Athènes z wielkim szczurem na suficie. Kawiarnie stanowiły scenografię do wielu obrazów. Takich jak Absynt Degasa z parą przygnębionych samotników w Nouvelle Athènes. Ona siedzi nad kieliszkiem absyntu, on nad mazagranem. Czy swoisty fetysz nowoczesności, czyli Olimpia Maneta – obraz wzorowany na Wenus z Urbino Tycjana. Zamiast bogini przedstawia czekającą na klienta paryską prostytutkę, a czarny kot u jej stóp przywołuje sataniczne asocjacje seksu. Ciała i twarzy użyczyła ulubiona modelka i kochanka malarza – 16-letnia Victorine Meurent. Dzieło gorszyło publiczność – wygwizdywano je i opluwano, więc trzeba je było bronić przed zniszczeniem; dziś obok Absyntu jest jedną z głównych atrakcji paryskiej wystawy.

Edouard Manet, światowiec, gawędziarz, trochę dandys, trochę snob, chętnie malował kurtyzany i prostytutki, kobiety otoczone złą sławą. Marzycielki, melancholiczki, nieprzeniknione sfinksy – pudrująca się w negliżu (Nana), obmywająca w miednicy (Kąpiel), racząca się kieliszkiem wódki (Śliwka). Chętnie otaczał się młodymi dziewczynami – i nobliwymi, i upadłymi. Jego holenderska żona Suzanne Leenhoff, w której się zakochał, mając 17 lat, i którą poślubił 14 lat później, przyjmowała jego erotyczne przygody z pobłażaniem i wyrozumiałością, będąc dla niego prawdziwą opoką. Artystyczny testament malarza, ostatni obraz, jaki pokazał publiczności, to Bar w Folie-Bergère przedstawiający wnętrze kabaretu. Jest w nim całe malarskie i osobiste doświadczenie artysty. Atmosfera lokalu, gwar, butelki z trunkami, piękna kelnerka za kontuarem. Wszystko tonie w światłach zatłoczonej knajpy.

U Maneta pojawiły się pierwsze symptomy syfilisu. Dokuczały mu też reumatyzm, paraliż, ataksja, gangrena nogi, którą trzeba było amputować. Malował do końca, a innym doradzał: „Szukajcie wielkiego światła i równie wielkiego cienia, reszta przyjdzie sama”. Przyszła. Miał 50 lat. Na jego pogrzebie, na paryskim cmentarzu Passy, jego artystyczny konkurent Degas przyznał, że Manet był malarzem większym, niż nam wszystkim się wydawało.

Edgar Degas to dziwna była postać. Zgorzkniały mizantrop o ponurym usposobieniu, choleryczny, skłonny do szyderstwa. Nigdy się nie ożenił, a jego życie seksualne bywało przedmiotem kpin i podejrzeń o homoseksualizm. Jest miłość i jest malarstwo, tłumaczył, a ja mam tylko jedno serce. Kojarzony jest z baletnicami, którym poświęcił najbardziej znane pastele. Tancerki i kobiety przy toalecie przyniosły mu największy rozgłos. Chętnie redukował je do ładnych nóg. Malował praczki, prasowaczki, modystki, akrobatki, tancerki. Malował wyścigi konne – wówczas nowość w Paryżu z Anglii importowana. Malarz fragmentaryczności. Operował grubym konturem, zamaszystą kreską, dbał o dekoracyjność linii. Jego kompozycje były śmiałe, przedłużane poza ramy obrazu. Swobodnie rozmieszczał postacie, ucinając ich fragmenty w dowolny, nieklasyczny sposób, zawsze dbając o wyrazisty rysunek. Stosowana przez niego maniera ciasnego kadru zapowiadała współczesną fotografię.

Obserwacja życia była namiętnością Degasa. Inspiracji szukał w podpatrywaniu ludzi, we włóczęgach po paryskich zaułkach. Pod koniec życia stawał się coraz bardziej osamotniony i obolały. Choroba oczu i głuchota się nasiliły. Na ostatnich obrazach, gdy już prawie nie widział, operował coraz grubszym konturem i zamaszystą kreską. Jego rysunek roztapiał się w jaskrawym świetle. W końcu musiał go zarzucić. Skoncentrował się na rzeźbie. Ślepy lepił już tylko statuetki tancerek. Ubierał je w tiulowe spódniczki i atłasowe baletki. Kiedy zmarł jesienią w 1917 roku, 150 takich rzeźb znaleziono w jego atelier. Przeżył Maneta o 34 lata. Na tych dwóch Francuzach skończył się stary świat sztuki i zaczął nowy, triumfalnie nazwany modernizmem, co stara się pokazać paryska wystawa, na którą czeka już Nowy Jork.

Leszek Turkiewicz




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia