Na mapie epidemiologicznej Francji Paryż znajduje się w czerwonej strefie. W związku z tym parki i ogrody publiczne nadal pozostają zamknięte. Mer stolicy, Anne Hidalgo, wyraziła życzenie ponownego otworzenia terenów zielonych dla osób noszących maski.
Mer podkreśla, że Paryż jest miastem z wyjątkowo dużą gęstością zaludnienia. Dlatego też paryżanie powinni mieć możliwość odbywać swoje spacery w parkach i ogrodach, jeśli tylko zastosują się do niezbędnych warunków bezpieczeństwa. Dodatkowo, zbliża się lato i ładna pogoda, a co za tym idzie – ciężko będzie zatrzymać mieszkańców stolicy bez dostępu do parków. Zdaniem Anne Hidalgo otwarcie tych terenów zielonych może zapobiec masowym zgromadzeniom w atrakcyjnych miejscach, takich jak chociażby kanał Saint-Martin, gdzie w poniedziałkowy wieczór wyległy tłumy ludzi mimo obowiązujących w tej kwestii obostrzeń.
Na portalu BFMTV mer zapowiedziała stworzenie protokołu, w którym opisze bardzo konkretne warunki, które będą musiały zostać spełnione, aby otworzyć parki. Na pewno nie będzie możliwości swobodnego piknikowania oraz zbiorowisk ludzi przesiadujących na trawnikach. Obowiązywałyby natomiast maseczki, a strażnicy regulowaliby frekwencję.
Ostateczna decyzja jednak nie należy do Hidalgo, a do paryskiego prefekta policji oraz ministra zdrowia, podczas gdy ten ostatni już raz wyraził swój kategoryczny sprzeciw.
Nie tylko Anne Hidalgo domaga się otwarcia parków mimo znajdowania się ich w czerwonej strefie. Także Stéphane Troussel, prezydent departamentu Seine-Saint-Denis wyraził dokładnie tę samą prośbę w liście otwartym do ministerstwa spraw wewnętrznych. Wskazał, że paradoksem jest zamykanie terenów zielonych, podczas gdy transport publiczny, przedsiębiorstwa oraz sklepy będą działały bez większych przeszkód.
Maciej Borczyk