Jesteśmy w Bretanii i prosimy o „fasolkę po bretońsku”, będąc przekonani, że to miejscowy przysmak. A tu wszyscy wybałuszają na nas oczy ze zdumienia. Naleśniki z mąki gryczanej, na słodko albo słono, oczywiście. Owoce morza i zupa rybna – naturalnie, ale fasolka po bretońsku? Nikt o tym w Bretanii nie słyszał. Podobnie jak Grekowi zrobią się okrągłe oczy, gdy poprosimy go o „rybę po grecku”. To samo nieporozumienie spotka nas w wielu zakątkach świata. Przykładem legenda polskich stołów – kotlet de volaille.
Ta strona korzysta z cookies w celu dostosowania wyglądu oraz realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie zgodnie z ustawieniami przeglądarki oraz akceptujesz Politykę Prywatności.