X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Krowa na salonach i koza w kalendarzu – Tygodnik Angora

Artykuł wprowadzono: 28 lutego 2015




Dwie imprezy przetoczyły się w ostatnich dniach przez Paryż: podrygujące smoki, które w związku z Nowym Rokiem Chińskim wkraczającym w znak Kozy przeszły ulicami stołecznego Chinatown, no i Salon Rolniczy. W sumie w obydwu uczestniczył niemal milion widzów. Wielkie święto – także, a może przede wszystkim – kuchni.


Na Salonie Rolniczym obok zwierzyńca delektowano się także kuchnią francuską – regionalną i tą w wydaniu światowym. Z Pragi przyjechał kapuśniak popijany piwem, z Monachium samo piwo, w „Ranczu” można było skosztować specjałów kuchni meksykańskiej z Teksasu oraz odnotować bogactwo wariacji na temat wszechobecnych w Ameryce (i nie tylko) hamburgerów. Były katalońskie przepyszne szynki i kiełbasy z dzika. A oto francuska kuchnia regionalna i zupełne szaleństwo. Ubrane w czarne kapelusze piękne blondynki z Alzacji reklamowały lokalne piwa, wina i alzackie przysmaki. Wybrzeże Atlantyku serwowało ostrygi. Burgundia zupełnie zlekceważyła swoich mistrzów patelni i postawiła tylko na wina. Jeden stragan przy drugim i same butelki. Antyle, czyli francuska część Karaibów, oraz Nowa Kaledonia na Pacyfiku i wyspa Reunion na Oceanie Indyjskim zachwycały trzciną cukrową, ciasteczkami z manioku posypanymi cukrem i słodkim do utraty tchu likierem z bananów. Rum szalał i podrygiwał wszędzie. I oto mała „przystań” restauracji z Perigord. To tam, obok Prowansji, zbiera się trufle.

Menu było imponujące. Pokrojona w cieniutkie plasterki chuda pierś kaczki z odrobiną otoczki z tłuszczu, lekko podwędzona. Plaster gęsich wątróbek z truflą, pasemka wołowiny w ziołach, zapiekane plastry ziemniaków w serze, sam ser w osobnym kawałku, golonka „confit”, czyli gotowana w gęsim tłuszczu, a potem smażona w piecyku, a na deser kruche ciasteczko z gruszką w delikatnym occie winnym. I do tego kieliszek czerwonego bergeraca.

A teraz Rok Kozy
Restauracji chińskich, kambodżańskich, wietnamskich, laotańskich czy japońskich i koreańskich jest w Paryżu mrowie. Ale główne Chinatown stolicy Francji mieści się w bardzo brzydkiej pod względem urbanistycznym XIII dzielnicy. Wybudowano tam wieżowce. Francuzi nie chcieli w nich zamieszkać, to się wprowadzili Chińczycy i tak się to zaczęło. W chińskiej sztuce kulinarnej głównym instrumentem działania w kuchni jest wok, czyli specjalna patelnia. Moja jest wykładana kamieniem i nie wymaga tłuszczu, tylko nieco sosów i przypraw. Ale myliłby się ten, kto znając chińską kuchnię w Nowym Jorku, pomyślałby, że tak gotują Chińczycy w Londynie, Paryżu czy Pekinie. Nic bardziej mylnego. Indyk z marchewką i miodem to bardzo „francuski” pomysł. Jagnięcina w mleczku kokosowym z cytryną bliższa jest kuchni indyjskiej.

My przygotujemy kurczaka i kaczkę z krewetkami. Obrumieniamy filety z drobiu i krewetki. Paprykę obieramy nożykiem ze skóry. Tniemy na paski. Tak jak czerwoną i różową cebulę oraz imbir. Rozdrabniamy czosnek. Kilka plasterków cukinii jako pierwsze wrzucamy do woka wraz z papryką. Dwie – trzy minuty i cebula oraz imbir. Teraz czosnek. Szczypta kurkumy. Parę ziaren pieprzu syczuańskiego. Gruba sól morska. Dwie ostre, suszone papryczki cayenne. Zmielona kolendra. Kardamon. Odrobina mleczka kokosowego. Teraz kurczak, kaczka ostro podsmażona i krewetki. Na koniec kiełki soi. Nieco białego wina. Chińczycy mają swoje piwo i dosyć kiepskie wino ryżowe. Więc jakieś włoskie Pinot Grigio, białe, zimne, wytrawne, o pełnej palecie barw i smaków, świetnie by pasowało do bogactwa tego, co mamy w woku.




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia