X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Koronakrach – Paryski nie-co-dziennik

Artykuł wprowadzono: 19 kwietnia 2020




Dwa widma krążą nad Ziemią. Wid­mo rozpadu do­tychczasowego porządku – społecznego, gospodarczego, geopolitycznego – i widmo lęku przed nowym, który wyłoni się z koronakrachu.

Straszą ponure scenariusze skutków globalnej recesji, wymuszonej lockdownem: powrotu nacjonalizmów, upadku Unii Europejskiej, radykalnego obniżenia standardu życia jednych, ubóstwa innych, cichej, pasywnej eugeniki ludzi starszych. Scenariusze załamania się światowego systemu finansowego opartego na dolarze, końca przywództwa Ameryki i załamania się liberalnej demokracji, za słabej, by opanować żywioł narastającej niepewności i godzić wolność z porządkiem; scenariusze inwigilacyjnego nadzoru, strachu, samotności, dominacji chińskiej autokracji. Słowem: zaraza, zaraza, zaraza.

Prezydent Emmanuel Macron kolejny raz przedłużył kwarantannę w czwartym już orędziu do narodu od czasu wybuchu epidemii, a minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire zapowiedział najgłębszą recesję od 1945 roku. Trwa wyścig z czasem, by opracować i przetestować szczepionkę przeciw COVID-19, która powinna zahamować rozpad starego, śmiertelnego jak wszystko, systemu. Systemu, w którym nigdy nie żyliśmy tak długo i tak dobrze. Nigdy tyle nie produkowaliśmy, tyle nie konsumowaliśmy, nie byliśmy tak wolni. Systemu, któremu według jednej z tradycji zagraża dziś ów drugi jeździec Apokalipsy – Zaraza.

„Zaraza zawsze zaskakuje. Bakcyl dżumy nigdy nie umiera, nie znika. Nadejdzie dzień, kiedy na nieszczęście ludzi dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”. To literacka parabola Alberta Camusa, którego 60. rocznica śmierci zbiegła się z ogłoszeniem przez Światową Organizację Zdrowia pandemicznego alarmu. Od tego czasu „Dżuma” bije rekordy internetowej sprzedaży. Francuski pisarz, jeden z najmłodszych noblistów, zginął w wypadku samochodowym w drodze do Paryża, gdzie się przyjaźnił z innym pisarzem, o twórczości którego również sobie przypomniano – z Albertem Cosserym, „Wolterem znad Nilu”, jak go nazywano ze względu na egipskie pochodzenie i erudycję.

Cossery był piewcą lenistwa jako formy kontemplacji świata. Ślepemu pędowi do władzy i bogactwa przeciwstawiał życiową strategię słodkiego nieróbstwa. Sławił wałkoni, lekkoduchów, niebieskie ptaki. Sam takim był. Jego dewizą było pisać jedną linijkę dziennie, bo więcej zabija każde nowe słowo. Aż do śmierci w 2008 roku przez ponad 60 lat zajmował skromny pokój w hotelu Louisiane w dzielnicy Saint-Germain-des-Près. Dziś jego osłodzone pogodą ducha lenistwo, w czasie ogłoszonej przez Macrona „wojny sanitarnej” i „ścisłej kwarantanny”, nabrało psychiczno-życiowej wartości. Nie można negować rzeczywistości, trzeba ją oswoić, bo końca epidemii i związanych z nią uciążliwości nie widać. Paryż staje się widmowym miastem, w którym lenistwo wydaje się azylem. Pewnie stąd obecne zainteresowanie Cosserym.

Aby wyjść z „domowego aresztu” na uliczny spacerownik, należy sporządzić specjalny dokument według wzoru zamieszczonego na stronie rządowej. Ja, niżej podpisany taki i taki, urodzony tego i tego, zamieszkały tu i tu, oświadczam, że moje wyjście z domu jest zgodne z dozwolonymi przez dekret o zwalczaniu wirusa COVID-19 powodami przemieszczania się… Obok wyjścia na zakupy lub do lekarza można godzinę pospacerować, ale już jogging dozwolony jest tylko przed godziną 10 i po 19. Ci, co biegają po opustoszałych ulicach, twierdzą, że paryskie powietrze od dawna nie było tak czyste. Inni złowieszczą, że to jedynie cisza przed burzą, gospodarczą katastrofą wywołaną przez naturę, która odreaguje środowiskowe zniszczenia.

Wirus przejął władzę. Rozmontowuje nasze życie i społeczne struktury. Lecz w końcu wygaśnie. I co wtedy? Nasza rzeczywistość stanie się bardziej empatyczna czy bardziej przemocowa? Inna. W to nikt nie wątpi. Dużo się zmieni w życiu jednostkowym, grupowym, państwowym, ale mechanizm przemocy zostanie ten sam – przeżyć, prosperować, panować. Czy będzie jakiś new deal, czy masowe bezrobocie oraz postępujące bogacenie się jednego procenta światowej populacji? Czy ujawnią się jacyś oświeceni ekokapitaliści, czy przeciwnie, walka o zasoby degradująca środowisko ulegnie intensyfikacji? Populizm? Eksterminizm? Może eksterminacja albo specjalne enklawy? Kto pyta, też błądzi; to nic nowego pod słońcem, zawsze tak było.

Od zawsze dwa widma krążą nad Ziemią. Widmo nieprzewidywalnego życia i widmo nieuchronnej śmierci. Pierwsze na ogół jest znośne i chętnie zostajemy jego więźniami, często zadowolonymi, a nawet szczęśliwymi więźniami. Drugie, wiadomo, zawsze i bez wyjątku prędzej czy później uczyni nas swymi ofiarami. Ale w areszcie życia nie jest tak źle. Przy odrobinie pogody ducha każdy może rozśmieszyć każdego – a zwłaszcza samego Dawcę losu. Jak? Wystarczy zdradzić Mu nasze plany na przyszłość.

A co do innej przyszłości, to nie ma alternatywy: albo będzie cywilizacja planetarna, albo nie będzie jej wcale, by użyć frazy znanego niegdyś Francuza. To jeszcze science fiction, lecz to, co się stanie, już się dzieje: czy to w trzepocie skrzydeł jakiegoś nietoperza, czy w umyśle dużo bardziej ambitnego ssaka.

Leszek Turkiewicz




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia