X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Rada Stanu poparła rządowy zakaz polowania na ptaki na klej

Artykuł wprowadzono: 23 września 2020




Rada Stanu poparła rządowy zakaz łapania ptaków na klej, odrzucając wniosek myśliwych o uchylenie decyzji rządu. Ta metoda polowania na ptaki jest potępiana przez ekologów i ornitologów, ale popierana przez część polityków, zabiegających o wiejski elektorat.

Rada Stanu – organ konstytucyjny, pełniący rolę najwyższej instancji sądu administracyjnego – ogłosiła swoją decyzję we wtorek wieczorem. Wyrok ten koła rządowe uznały za zwycięstwo nowej minister ds. transformacji ekologicznej i solidarnościowej Barbary Pompili.

Polowanie na klej, tradycyjna technika polowania na ptaki stosowana w regionie Morza Śródziemnego, głównie we Francji, a polegająca na powlekaniu gałęzi drzew klejem w celu unieruchomienia lądujących na nich ptaków, od dawna jest potępiane przez ekologów i ornitologów.

Pod koniec sierpnia Pałac Elizejski ogłosił, że administracja nie przyzna w tym sezonie myśliwskim kwot, uprawniających do polowania na klej na drozdy i kosy – jedyne gatunki, na które we Francji można polować tą metodą.

Decyzja ta wzbudziła zdecydowane protesty myśliwych. Regionalna federacja myśliwych regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże zwróciła się w trybie pilnym do najwyższego sądu administracyjnego o nakazanie rządowi zmiany decyzji z września i ustanowienia dekretem kwoty ptaków, na które można polować.

Polowanie na klej jest częścią francuskiej tradycji myśliwskiej – uzasadniali swoje protesty myśliwi. Rada Stanu odrzuciła ich wniosek, uzasadniając swoją decyzję prawodawstwem europejskim, które zakazuje polowań tę metodą w UE.

Polowanie na klej ma kilkusetletnią tradycję we Francji. Stało się również tematem debaty politycznej. Francuscy politycy od lat wykorzystywali stowarzyszenia łowieckie do budowania wpływów na prowincji. Prezydent Francji Emmanuel Macron, który nie ma dużego poparcia wśród wyborców na wsi, od początku swojej prezydentury stara się przekonać do siebie wiejski elektorat oraz potężne lobby myśliwskie. Jednak nieustająca walka o wpływy między myśliwymi a działaczami na rzecz praw zwierząt stawiają prezydenta w trudnej sytuacji.

Macron zobowiązał się do realizowania postulatów ekologów w drugiej części swojej kadencji, jednak – jak wskazują publicyści – odwrócenie się od myśliwych może okazać się dla niego politycznie bardzo kosztowne. Francja ma 1,03 mln licencjonowanych myśliwych (z których 97,5 proc. to mężczyźni) i ok. 80 tys. lokalnych stowarzyszeń łowieckich. W Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej francuskiego parlamentu, co piąty poseł jest członkiem grupy łowieckiej, a w Senacie grupa łowiecka liczy ponad 70 osób.

Wielu czołowych polityków chwali się publicznie swoją pasję do polowań, m.in. lider opozycyjnej partii Republikanie, konserwatysta Christian Jacob, który latem pozował w pełnym stroju myśliwskim na stronach magazynu „Paris Match”.

Polowanie na klej spowodowało nawet rozłam w obozie Macrona. Myśliwi odbierają obecną proekologiczna politykę prezydenta jako złamanie tzw. paktu z Chambord, czyli nieformalnego porozumienia między prezydentem a myśliwymi nazwanego tak od nazwy zamku Chambord, w którym Macron spędził swoje 40. urodziny w towarzystwie stowarzyszeń łowieckich.

W następstwie paktu z Chambord rząd zgodził się obniżyć cenę polowań i rozszerzyć listę łownych gatunków ptaków, m.in. o dzikie gęsi w okresie wiosennej migracji; ta ostatnia decyzja została cofnięta w sądzie.

Rada Stanu odrzuciła we wtorek również kilka wniosków stowarzyszeń ekologów, m.in. One Voice wypowiadających się przeciwko innym metodom polowań na ptaki: za pomocą sieci czy spadających klatek. Francuscy myśliwi polują tymi metodami na skowronka na stokach, czajki, siewki złociste, drozda i kosy. Rada Stanu odrzuciła wnioski ekologów bez rozstrzygnięcia co do istoty sprawy.

PAP




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia