X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Potykadło – Paryski nie-co-dziennik

Artykuł wprowadzono: 1 lipca 2017




„Piękno jest wszędzie” – to odkrycie Fernanda Légera widnieje na jednym z plakatów w paryskim metrze. Zachęca do obejrzenia wystawy francuskiego awangardzisty z okazji 40-lecia Centrum Pompidou.





Jego „piękno” – bardziej obecne na ulicy niż w muzeum – toczy się, pędzi, przelewa obok nas. Przybiera kształty swoistej kosmogonii koła. Wszystko jest w kolistym ruchu, nawet ludzie mają koliste gesty; zbudowani z kół, stożków i walców są jak geometryczne obiekty wędrujące w kręgu i po okręgu. Ruszają w drogę, ale tylko po to, by wrócić do punktu wyjścia, gdzie coś się kończy i coś innego zaczyna.

Zaczyna się ów dialog „estetycznej maszyny” Légera z przeniesionym na płótno człowiekiem jak przedmiot zredukowanym do pokawałkowanych brył. Tak też potraktował on „Mona Lisę”, którą „zdjął” niczym gotowy przedmiot z arcydzieła da Vinci i wrzucił w przestrzeń swojego płótna obok innych przedmiotów, tytułowych kluczy (Gioconda z kluczami) i pudełka sardynek. Ale ta wystawa nie w Paryżu się zaczyna, lecz w Metzu, bo obchody 40-lecia Centrum Pompidou odbywają się w całej Francji przez cały rok, prezentacją różnych ekspozycji, m.in. Matisse’a w Lyonie, Bacona w Montpellier, Kandinsky’ego w Grenoble. I tak jak „Piękno” Légera się zaczyna, tak z tej samej okazji kończy się w Paryskiej Mennicy inna wystawa – Duchampa, Giacomettiego, Kleina… (do 9 lipca). I ten pierwszy z artystów w swej pysznej ironii miał równie specyficzne podejście do „Mony Lisy”, malując ją z wąsami i kozią bródką.

Ba, żaden inny artysta nie wywołał tylu polemik co Marcel Duchamp, żadnemu nie poświęcono tylu analiz i komentarzy. Był wyzwaniem dla całej awangardowej sztuki współczesnej. Jego kontrowersyjna twórczość zrodziła artystyczne prądy, które z czasem przyniosły rozmaite pop-arty, op-arty, body-arty, minima-arty i rozmaite post-izmy, i, co więcej, otworzyła bezdroża współczesnej antysztuki. Po nim dzieła sztuki zostały zastąpione przez obiekty, twory, przedmioty. Zapisał się w historii sztuki nie tyle jako malarz czy rzeźbiarz, co przede wszystkim jako wyznawca pewnej „artystycznej strategii przedmiotów gotowych” w rodzaju głośnych ready-mades, „przedmiotów codziennego użytku podniesionych do rangi dzieła sztuki prostą decyzją artysty”. Jak słynny fabrycznie nowy pisuar, zatytułowany „Fontanna”; w Paryżu wystawiono jego mniej znane „Potykadło”.

Duchamp pewnego pięknego dnia 1917 roku, nie mogąc przymocować wieszaka do ściany, umieścił go na podłodze. Potykając się o niego i stale przesuwając, miał powiedzieć: „Dość, jeśli już jest on na podłodze, to trzeba go tam przygwoździć”. W ten sposób wieszak stracił pierwotną funkcję, stając się dziełem sztuki, które Francuz nazwał „Potykadło”. Ta anegdota pokazuje akceptację przypadku jako zamierzonej przez artystę kreacji. Przejście od obiektu wyrzeźbionego do obiektu znalezionego. Mechaniczna anonimowość, która staje się hipotezą absurdu. Nie można jej uchwycić, jak nie można żadną teorią naukową sięgnąć istoty rzeczy, a co najwyżej relacji między nimi. Porównanie samego Duchampa, który kwestionując dalszy rozwój sztuki, porzucił ją i zajął się profesjonalną grą w szachy.

Za grabarza sztuki uchodzi też Yves Klein. – Moje obrazy, tłumaczył, są popiołami, trumnami, grobami sztuki. To artysta słynący z pierwszych błękitnych monochromów oraz z obrazów „malowanych” za pomocą wiatru, deszczu i ognia oraz „żywych pędzli”, jakimi stawały się nagie modelki na jego „orgiach farb”. Intensywny błękit ultramaryna, uzyskany według własnej receptury, opatentował pod nazwą IKB (International Klein Blue). Ten błękit rozcieńczał w przestrzennej pustce, w której miała się rodzić pełnia możliwości, siła ducha i wyobraźni. Na wystawie w paryskiej mennicy pokazano jego pracę „Tu spoczywa przestrzeń RP3”, skomponowaną z monochromu w kolorze złota, usłanego liśćmi z koroną z gąbki w kolorze błękitu IKB. Pewnego dnia oznajmił, że odkrył piękno błękitu właśnie na gąbce, która stała się symbolem oceanicznej pełni różnych duchowości. Pojawiły się reliefy z gąbki rozmaitych kształtów i rozmiarów, przypominające oceaniczne dno nieznanych krajobrazów.

Wśród innych fantomów formy są setki rolek papieru toaletowego użytego przez Michela Blazy’ego jako materiału rzeźby, której wymarzonym sąsiedztwem byłby pisuar Duchampa. A dwa kroki dalej – „Czyste malarstwo, czyste światło” Claudia Parmiggianiego, czyste pigmenty jak egzotyczne przyprawy wypełniają pudła ustawione na podłodze mennicy niczym na ziemi świętej. Intensywność połysku i siła światła symbolizują iluzjonistyczny wymiar malarstwa i sztuki w ogóle. Charakter tej pracy przypomina o fascynacji autora rytualnymi i sensualnymi doświadczeniami Kleina, który tuż przed trzecim śmiertelnym atakiem serca w wieku 34 lat napisał: „Szukam czegoś, co nigdy się nie narodziło i nigdy nie umarło. Chcę za tym iść poza sztukę, w pustkę (pustkę teraźniejszości). Chcę życia wolnego od początku i od końca”.
Kto by nie chciał, ale czas kończyć to „potykadło” z elementem ludzkim w tle.

Leszek Turkiewicz




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia