Ośmiornica ma zazwyczaj osiem odnóży. Uchodzi za stwór obdarzony niezwykłą inteligencją, który potrafi wyciągać wnioski, zapamiętywać i uczyć się. Ośmiornica „Paul” wywołała sensację w czasie Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w RPA, przewidując wyniki meczów, w tym finału Holandia – Hiszpania. Występuje w kilkunastu odmianach. Od gigantów żyjących w wodach Pacyfiku, po te najmniejsze.
Praży się je na grillu lub marynuje. Są obecne w kuchni na wyspie Reunion na Oceanie Indyjskim. W Grecji podaje się ośmiorniczki w warzywach, w ziołach, z tymiankiem, oregano i z listkiem laurowym, gotowane na wolnym ogniu z dodatkiem octu winnego, a potem serwuje z winegretem z dodatkiem sherry oraz czerwoną papryką. Na Sycylii ośmiorniczki marynowane w occie są podawane na przystawkę. W Prowansji też się je marynuje. Do garnka dodaje się ocet winny i nieco zwykłego octu spirytusowego, by ośmiorniczka nie smakowała jak, za przeproszeniem, kawałek kalosza. Do tego pół litra białego wina, szczypta cukru, grubo pocięta marchewka, przecięta na połowę duża cebula, czosnek i bukiet garni. Zalewamy całość wodą i niech się to pichci na wolnym ogniu przez kilka godzin. Podaje się ją z ugotowanym i obranym ze skórek bobem, polaną sokiem z kilku limonek lub cytryn i posypaną drobno poszatkowanym koperkiem, ewentualnie pysznie pachnącą kolendrą oraz z pociętymi na „ósemki” pomidorami, które oczyszczamy z pestek. Można „podostrzyć” smak, posypując całość odrobiną cayenne.
A zatem ośmiorniczki w dłoń! Jeśli mamy całe, musimy obciąć im głowy. Lepiej i łatwiej będzie kupić same odnóża. We Francji, kupując je u rybiarza, możemy bez żenady poprosić, by je dla nas oprawił. Posypujemy je grubą morską solą i zostawiamy na godzinę na boku. Potem dokładnie opłukujemy z soli i wrzucamy do wody. Muszą się gotować przez minimum 45 minut. Znów je płuczemy – tym razem w wodzie z lodem, by natychmiast przerwać proces gotowania. Gdy ostygną, kroimy je wzdłuż na cienkie paski. Dodajemy oliwę z oliwek lub pestek winogron oraz skórkę z limonki. Kilka kropli cytryny. Miąższ awokado miażdżymy widelcem. Nieco soku z limonki i oliwki. Drobna sól. Espelette, którą także posypujemy obrane ze skórki tureckie gruszki. Lepsze są te żółte niż delikatnie czerwone. Są bardzo słodkie, dlatego espelette doda im nowego uroku smakowego: słodkie z pikantnym. Kilka grzanek z bagietki nasączonych oliwą znakomicie pasuje do tak podanych i marynowanych ośmiorniczek.
Do tego znakomicie będzie pasował Marquise de Seillan rocznik 2016. To wino z St. Mont – regionu położonego bliżej Tuluzy niż Biarritz. Widać stamtąd szczyty Pirenejów pokryte białym kożuszkiem utkanym ze śniegu. Produkcja tego wina sięga… średniowiecza, kiedy to markiz de Seillan został przez króla skierowany w te rejony, by dowodził stacjonującym tutaj garnizonem. Był Gaskończykiem – tak jak jeden z muszkieterów, d’Artagnan – rozmiłowanym w winie. Krajobraz go zauroczył i tutaj osiadł i założył winnice. Uprawiał lokalne szczepy – stąd w naszym białym, wytrawnym winie obecne są Gros Manseng, Petit Courbu i Arrufiac. Jest wykwintne. O pełnym owoców bukiecie, w którym mieszają się zapachy grejpfruta, brzoskwini, gruszki i moreli. Znakomicie pasuje do ryb, owoców morza i… do marynowanych ośmiorniczek
Marek Brzeziński