Przepisy o delegowaniu kierowców doprowadziły do konfliktu między krajami Europy Zachodniej, w tym Francją i Niemcami, a krajami Europy Wschodniej, które postrzegają pakiet mobilności jako narzędzie protekcjonistyczne – pisze francuski dziennik.
Według „Le Monde” organizacje transportu drogowego we Francji, Niemczech i krajach skandynawskich (Dania, Norwegia i Szwecja) są zadowolone z przyjęcia pakietu mobilności, podobnie jak Europejska Konfederacja Związków Zawodowych.
„Pakiet zapobiegnie zmuszaniu kierowców do spędzania wielu miesięcy poza domem (…) i pozbawianiu ich pensji i składek na ubezpieczenie społeczne” – uważa sekretarz generalny konfederacji Per Hilmersson, cytowany przez dziennik.
Eurodeputowani z grupy Odnowić Europę również z zadowoleniem przyjęli „przełom w sprawie delegowania pracowników”, wskazując, że poprawi on bezpieczeństwo na drodze.
Jednak konserwatyści w PE potępili pakiet, określając go jako „dyskryminujący”, które „jeszcze bardziej wzmocni podziały między najbogatszymi i najbiedniejszymi państwami członkowskimi”.
To pakiet „szkodliwy dla klimatu, transportu i odbudowy gospodarki UE po pandemii” – cytuje „Le Monde” polskiego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
Parlament Europejski przeprowadził w środę głosowania, które zamykają wielomiesięczne prace nad przepisami dotyczącymi przewoźników drogowych. Część przepisów zacznie obowiązywać już za 20 dni, na dostosowanie się do innych przewoźnicy będą mieć kilkanaście miesięcy.
W środowych głosowaniach PE odrzucił poprawki do pakietu mobilności, które przygotowali m.in. europosłowie PiS i PO.
Państwa przeciwne regulacjom argumentowały, że przyjmowane przepisy są wyrazem protekcjonizmu gospodarczego państw zachodniej Europy, chcących wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski, Rumunii czy Bułgarii. Sprzeciw części krajów nie wystarczył jednak, by zablokować prace legislacyjne.
PAP