X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Cannes zmienia twarz

Artykuł wprowadzono: 13 maja 2018




Nad Festiwalem Filmowym w Cannes powiały nowe wiatry. Chociaż rok temu obchodził 70-lecie, jego tegoroczna edycja zainaugurowana została 12 maja pod znakiem odnowy. Kryzys w światku filmowym po rewelacjach na temat seksualnego wykorzystywania kobiet przez wszechwładnego producenta Harveya Weinsteina ma daleko idące reperkusje, wykraczające poza sferę samej kinematografii.





Ruchy przeciwko molestowaniu i nierówności kobiet MeToo i Time-up czy francuski Balancetonporc (Zadenuncjuj swoją świnię) zakrojone były na tak szeroką skalę, że nawet pozornie neutralni organizatorzy festiwalu w Cannes nie mogli nie zauważyć tej problematyki.

Jeden z gwałtów, o które oskarżany jest Weinstein, miał zresztą miejsce w luksusowym hotelu na Croi­sette. Prezydent festiwalu Pierre Lescure i dyrektor generalny Thierry Frémaux musieli więc wpisać się w ogólny prąd „politycznej poprawności”. I tak festiwal otworzył specjalną linię telefoniczną dla ofiar i świadków molestowania seksualnego, oficjalnie zaapelował o „odpowiednie” zachowanie i obiecał, że z wielką uwagą będzie śledzić kwestię parytetów damsko-męskich w poszczególnych sekcjach tematycznych i w łonie jury.

Oczywiste było, że w tym kontekście prezydentem głównego jury mogła zostać wyłącznie kobieta. Wybór padł na australijską aktorkę Cate Blanchett, zaangażowaną feministkę i współzałożycielkę ruchu Time-up, prowadzącego akcje w obronie wykorzystywanych kobiet. Samo jury liczy w tym roku pięć pań i czterech mężczyzn i, jeśli dobrze przyjrzymy się profilowi wchodzących w jego skład artystek, okaże się, że właściwie wszystkie opowiadają się za walką z maczyzmem – aktorki Léa Seydoux i Kristen Stewart nie ukrywają swoich przekonań, podobnie jak amerykańska producentka i scenarzystka Ava Duvernay.

Już teraz na bulwarze Croisette plotkuje się, że jury Cate Blanchett zrobi wszystko, aby przyznać Złotą Palmę jednej z trzech realizatorek, które w tym roku znalazły się w selekcji konkursowej (w 2017 roku było ich 12!). Tym bardziej że jedyną przedstawicielką płci pięknej, której w całej historii festiwalu udało się sięgnąć po najwyższe laury, była Jane Campion z „Lekcją pianina” w roku 1993. Być może rzeczywiście najwyższa pora, aby naprawić tę rażącą niesprawiedliwość.

W konkursie startuje 21 tytułów reżyserów reprezentujących często młode pokolenie. To najważniejsza reforma tegorocznego festiwalu, obok innych, często anegdotycznych, w stylu zakazu robienia selfie na czerwonym dywanie. Ze starej gwardii w selekcji oficjalnej ostał się Brytyjczyk Thierry Gillian z „Mężczyzną, który zabił Don Kichota” (projekt zajął mu 20 lat), Turek Nuri Bilge Ceylan, Szwajcar Jean-Luc Godard, Amerykanin Spike Lee, Włoch Matteo Garrone, Irańczycy Jafar Panahi i Asghar Farhadi oraz powracający po siedmiu latach banicji Duńczyk Lars von Trier, usunięty z Cannes za propagowanie pronazistowskich haseł w trakcie konferencji prasowej.

Szeroko reprezentowana jest Europa. Pojawiły się filmy z Syrii i Kenii. Na Croisette mówi się głównie o natarciu krajów azjatyckich: Tajlandii, Indii, Korei Południowej i Chin. Pozycja tamtejszych producentów, dystrybutorów i reżyserów jest tak silna, że Cannes stało się w tym roku ośrodkiem całej serii wielkich akcji promocyjnych. Tajlandzkiej Nocy w Carltonie patronuje sama księżniczka Rajakanya, siostra króla.

My, Polacy, mamy wiele powodów do radości. To wyjątkowo udany dla nas rok! Po raz pierwszy od 27 lat film znad Wisły będzie walczył o najwyższe trofeum. Ostatni raz byliśmy w konkursie w 1990 z „Przesłuchaniem” Bugajskiego. „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego, reżysera nagrodzonej Oscarem „Idy”, to dramat psychologiczny ukazujący dzieje niemożliwej miłości na tle wydarzeń politycznych i społecznych lat 50. i 60. XX wieku. Kto wie, czy film, którego współscenarzystą był Janusz Głowacki, z Joanną Kulig, Tomaszem Kotem, Agatą Kuleszą i Borysem Szycem w rolach głównych, nie okaże się naszą trzecią Złotą Palmą – po „Człowieku z żelaza” Wajdy w 1981 i francusko-polskim „Pianiście” Romana Polańskiego w 2002. Nasza kinematografia prezentuje ogółem siedem produkcji i koprodukcji. To naprawdę duży sukces.

I tak wśród ośmiu filmów krótkometrażowych wyselekcjonowanych z 3943 tytułów i ubiegających się o Złotą Palmę w tej kategorii znalazła się animacja „III” Marty Pajek – historia dziwnego spotkania w poczekalni lekarskiej kobiety i mężczyzny w średnim wieku, zaś w bloku Cinéfondation, poświęconym realizacjom studentów szkół filmowych – „Inny” Marty Magnuski z łódzkiej Filmówki oraz reprezentujący Australię „Dots” Eryka Lenartowicza. Pokaz specjalny w selekcji oficjalnej będzie miała też animowana adaptacja reportażu opowieści Ryszarda Kapuścińskiego „Jeszcze dzień życia” o jego podróży przez Angolę w reżyserii Damiana Nenowa i Raula de la Fuente, zaś w sekcji 15 Realizatorów odkryłam inne polskie nazwisko: występującej w barwach Brazylii Karoliny Markowicz z krótkometrażowym „Sierotą”. W renomowanym „Tygodniu Krytyki” kolejna dobra niespodzianka: film Agnieszki Smoczyńskiej „Fuga” – historia kobiety cierpiącej na amnezję, skonfrontowanej ze swoją przeszłością według scenariusza reżyserki i aktorki Gabrieli Muskały, która zagrała też główną rolę.




Polskie wątki przewijają się zresztą w tym roku przez całą festiwalową edycję. Operatorka Jolanta Dylewska jest autorką zdjęć do konkursowej kazachstańskiej „Ayki”, jej kolega po fachu Maciej Englert – do prezentowanych w sekcji Pewne spojrzenie „Żniw” Etienne’a Kallosa. W Cannes zostanie też przyznana kolejna nagroda im. Krzysztofa Kieślowskiego za najlepszy scenariusz. Mamy rzeczywiście powody do zadowolenia i możemy tylko podziękować organizatorom za radykalne „przewietrzenie” selekcji.

Strona „glamour” imprezy oczywiście pozostała. „People” będą jak zwykle wspinać się po czerwonym dywanie. Bez nich Cannes nie byłoby Cannes. Festiwal potwierdził przybycie Penélope Cruz i Javiera Bardema, Sharon Stone, Jane Fondy i Martina Scorsese, Gérarda Depardieu, Johna Travolty i Nicolasa Cage’a, Marion Cotillard, Guillaume’a Caneta, Jake Gyllenhaala i Carey Mulligan, Chloë Sevigny i wnuczki Elvisa Presleya – aktorki Riley Keough. Imprezę otworzył film „Wszyscy o tym wiedzą” z Penélope Cruz i Javierem Bardemem. Dowcipnisie twierdzili, że w tym przypadku na pewno uniknięto molestowania na planie, ponieważ Cruz i Bardem pozostają w związku małżeńskim.

Nad kinem wieje wiatr równości płci i purytanizmu, show musi jednak trwać. Dlatego Festiwal 2018 postawił na nadzieję. Na oficjalnym afiszu, scenie z „Szalonego Piotrusia” Godarda, młody Jean-Paul Belmondo całuje równie młodą Annę Karinę. Czy to zapowiedź pogodzenia zwaśnionych płci? Nawiasem mówiąc, Cannes przyglądają się nie tylko ludzie z branży. Pod koniec kwietnia prezydent Emmanuel Macron i jego żona Brigitte, zagorzała obrończyni kobiet, wydali w Pałacu Elizejskim kolację dla francuskich gwiazd, aby przedyskutować sytuację. Czyżby dotychczasową groźbę terrorystycznych zamachów zastąpił problem lubieżnych producentów? Cóż, pozostańmy optymistami. I nie dajmy się zwariować.

Joanna Orzechowska




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia