X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Gainsbourg w Pompidou

Artykuł wprowadzono: 9 kwietnia 2023

Le mot exact (właściwe słowo) – to tytuł ekspozycji Serge’a Gainsbourga w Centrum Pompidou. Miałby 95 lat, gdyby nie zmarł na piąty zawał serca miesiąc przed 63. urodzinami. Zostawił słowa, filmy, dokumenty, manuskrypty, pamiątki. 550 tytułów jego piosenek rozpoczyna wystawę. Dwa oddają charakter tego ważnego dla sztuki miejsca. „Złe nowiny gwiazd”, zarazem tytuł albumu Gainsbourga i jego ulubionego rysunku Paula Klee, oraz „Człowiek z głową kapusty”, także rzeźba Claude’a Lalanne’a.

Sam Gainsbourg zaczynał przygodę ze sztuką jako malarz. Uczył się w akademii Montmartre Fernanda Légera, lecz porzucił malarstwo, niszcząc swoje obrazy, uznając, że być malarzem to jak Francis Bacon albo żadnym. Próbował zostać pisarzem, poetą, tekściarzem, kompozytorem, fotografem, aktorem, reżyserem. Śpiewać zaczął późno, po trzydziestce – jazz, jive, rock, funk, charleston, rytmy kubańskie, angielski pop, reggae, rap. Świadomie działał na wielu terytoriach, grając artystę multidyscyplinarnego, artystę bez sztuki, który będąc częścią wielu awangard, budował dzieło z treści własnego życia. Szukając nowoczesności, nieustannie się odnawiał, zmieniając tożsamości i wizerunki podczas swej 33-letniej kariery.

Jest autorem i współwykonawcą jednej z najbardziej skandalizujących piosenek, ody do miłości fizycznej Je t’aime moi non plus – symbolu erotyzmu lat 70. Zawiera symulację odgłosów kobiecego orgazmu (zbliżam się, zbliżam, jestem… i wypływam i wpływam w twe łono). Jej emisja była zakazana w wielu krajach – we Włoszech, w Hiszpanii, Szwecji, przez Watykan „ekskomunikowana”. Nagrał ją w duecie z Brigitte Bardot, a gdy Bardotka przestraszyła się skandalu i wstrzymała jej rozpowszechnianie, wykonał Je t’aime z Jane Birkin, „kobietą dzieckiem, kobietą kwiatem, kobietą zwierzakiem”. Ich „kopulacyjna pieśń” odniosła planetarny sukces, sprzedana w ciągu kilku tygodni w ponad czterech milionach egzemplarzy. Były i inne kontrowersyjne utwory, jak „Lizaki” nawiązujące do seksu oralnego, napisane dla nastoletniej triumfatorki Eurowizji, albo „Cytrynowe kazirodztwo”, nagrane z córką Charlotte, czy też „Historia Melody Nelsen” opowiadająca historię fatalnej miłości dojrzałego mężczyzny i dziewczyny à la lolitka w wieku „czternastej jesieni i piętnastego lata”.

„Pejzaż literacki” to tytuł pierwszej części wystawy. Nawiązuje do głównego źródła inspiracji Gainsbourga, który poszukiwał dla literatury popkulturowych odniesień. W jego panteonie byli Rimbaud, Baudelaire, markiz de Sade. Sam chciał być poetą, poetą zbuntowanym, kimś w rodzaju nieprawego wnuka Arthura Rimbauda. Czynił medialno-ekshibicjonistyczny spektakl, w którym wszystko było na pokaz: prywatne życie, rodzina, dzieci. Z czasem gwiazdą tego spektaklu uczynił śmierć, wyczekiwaną po kolejnych zawałach serca. Opowiadał o niej jak o erotyczno-surrealistycznych fantazjach, jak o alkoholu, kokieteryjnie albo obrazoburczo, przyjmując pozy nihilisty, cynika lub stoika. Fantazjował o samobójstwie, przedawkowaniu narkotyków, zapiciu się na śmierć. – Śmierć ma przed sobą zawsze piękną, obiecującą, dobrze prosperującą przyszłość; śmierć wszystko przetrwa. Flirtował z nią, oswajał tequilą, wódką, szampanem, pogrążając się w alkoholowej komie. – Przyjdzie za dnia, nie, przyjdzie w nocy! Noc jest piękniejsza, seksowniejsza.

Druga część wystawy to „Od sobowtóra literackiego do sobowtóra medialnego”. Postać sobowtóra wywodzi się od XIX-wiecznych pisarzy, jak Guy Maupassant, Oscar Wilde czy Edgar Poe. Gainsbourg, nawiązując do nich, wcielał się w swoich utworach i performance’ach w osobliwego śpiewaka-narratora. W relacjach ze środkami masowego przekazu inscenizował dwoistość medialnego sobowtóra. Przed kamerami był pijany lub skacowany, zarośnięty, z gitanem w ustach i czarnymi okularami na zaczerwienionych oczach. Śpiewał coraz mniej, aż przestał śpiewać i tylko niezrozumiale pomrukiwał, bełkotał. – Poeta nie śpiewa, poeta mruczy. A on był poetą, poetą z udręczoną gębą buntownika, prowokatora, skandalisty. „Brzydal o smutnych oczach i pięknych ustach”, jak mawiała Jane Birkin, jego druga żona, z którą po rozwodzie żył już tylko w wolnych związkach z coraz młodszymi kobietami. Ostatnią była modelka Caroline von Paulus, zwana Bambou.

Wystawę kończy „Metoda Gains­bourga”. Metoda autora kameleona, który potrafił dostosować się do stylów i mód muzycznych. Opanował sztukę kolażu: pożyczał, przetwarzał, zniekształcał, adaptował, aby urzeczywistnić własny styl. Założeniem ekspozycji w bibliotece Centrum Pompidou (do 8 maja) jest pokazać, że Gainsbourg podniósł piosenkę z dźwiękowej rymowanki do rangi sztuki, że był godnym spadkobiercą ruchu dadaistycznego, surrealizmu i postmodernizmu.

Kiedy zmarł, flagi państwowe opuszczono do połowy. Prezydent Mitterrand porównał go do Baudelaire’a i Apol­li­naire’a, a inni do męskiego punktu G, w którym ogniskują się kobiety, alkohol, śpiew. Mury jego domu przy Verneuil 5, w sercu Saint-Germain-des-Prés, pokryły murale, graffiti, wyznania, z tym po dziś najpopularniejszym: Amusez-Vous! La vie est fête! (Bawcie się! Życie jest świętem!). W czasach niepewnego jutra wróciło wspomnienie jego No Future w tym kryzysie beznadziei, w którym „nawet miłość fizyczna jest w ślepym zaułku”.

Leszek Turkiewicz




Najpopularniejsze

Zobacz także