X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Emeryci spłonęli w autokarze – Tygodnik Angora

Artykuł wprowadzono: 24 października 2015




Ponad czterdzieści osób zginęło w wypadku pod Bordeaux. Autokarem jechała wycieczka emerytów. Zginął także kierowca ciężarówki. To w jego kabinie znaleziono zwęglone ciało trzyletniego dziecka. Zabrał synka na przejażdżkę? Po czołowym zderzeniu się pojazdów wybuchł pożar. To on był przyczyną tragicznego żniwa. To największy wypadek drogowy we Francji od 1982 roku, kiedy to w katastrofie w Burgundii zginęło 55 osób, w tym 44 dzieci.



Puisseguin. Niewielkie miasteczko, jakich w tym rejonie wiele. Droga wije się zakrętami. Jest 7.30. Z przeciwnych stron, nie widząc się, wyjeżdżają ciężarówka i autokar. Kierowca ciężarówki traci kontrolę nad swoim pojazdem. Wjeżdża na pas jadących z przeciwka. Kierowca autokaru ze wszelkich sił stara się uniknąć zderzenia. Błysk olśnienia. Otwiera drzwi. Kilka osób przez nie wyskakuje. Toczą się po trawie, w rów. Ale żyją. Kierowca też uchodzi cało. Ma 30 lat. Później będzie się mówić o jego bohaterstwie i o refleksie, który nakazał mu otwarcie drzwi, co uratowało życie wielu pasażerom.

A na drodze jeden pojazd wbija się w drugi. W niebo strzela słup ognia. Ośmiu osobom udaje się wydostać z autokaru. Są poparzone, ale żywe. Wiele nie miało takiego szczęścia. Zginęło ponad czterdzieści osób. Według prefektury identyfikacja ich ciał zajmie „wiele tygodni”. Z obydwu pojazdów zostały dymiące „stelaże” – resztę strawił ogień. Na miejsce przybywa minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve. Bezradnie rozkłada ręce – za wcześnie, by mówić o przyczynach wypadku. Wiadomo jedynie, że feralny zakręt to bardzo niebezpieczne miejsce na mapie tego rejonu Francji. Strażacy mówią, że wiele spośród ofiar spłonęło żywcem.

W kilka minut na miejscu tragedii zjawia się 60 strażaków. Do południa, jeszcze sześć godzin po wypadku, trwa akcja wydobywania zwęglonych ciał z tego, co pozostało po autokarze. Prefektura w Bordeaux uruchamia komórkę kryzysową, w tym także pomocy psychologicznej, dla wielu osób będących w szoku psychicznym po wypadku, oraz dla ich bliskich. Bo na miejsce tragedii zaczynają ściągać rodziny i przyjaciele.

Patricia Raichin jest merem miejscowości Petiti-Palais-et-Cornemps. To stamtąd wyruszył ku swemu tragicznemu przeznaczeniu autokar z emerytami. Miasteczko liczy 756 mieszkańców. Większość uczestników wycieczki pochodziła właśnie stamtąd bądź z sąsiednich gmin. Patricia straciła w katastrofie troje bliskich.
W Puisseguin sala przeznaczona do obchodów lokalnych świąt została zamieniona na kaplicę polową. Jest 10.25. „Moja matka, teść, partner mojej mamy, oni wszyscy – jechali na tę wycieczkę. Natychmiast pojechałam na miejsce wypadku. Nie mam o nich żadnej wiadomości” – mówi Delphine kilka godzin po tragedii. Jacques opowiada, że szwagier i szwagierka znajdowali się wśród pasażerów autokaru. Byli ranni i przewieziono ich śmigłowcem do szpitala w Bordeaux. „Jest dobrze. Rozmawiałem z psychologiem. Oni na szczęście żyją” – mówi Jacques. „Dowiedziałam się o tym, co się stało, gdy w miasteczku kupowałam prasę i chleb” – opowiada kobieta, która w autokarze też miała bliskich.

Do Puisseguin pośpieszyło kilkanaście karetek pogotowia, 180 żandarmów, śmigłowce ewakuujące rannych do szpitali oraz strażacy, najskuteczniejsze jednostki ratunkowe we Francji. Wszyscy stawili się niemal natychmiast na miejscu wypadku. Przewodniczący departamentu Żyrondy wyjaśnia, że drogę naprawiano w 2011 roku, że nawierzchnia była w dobrym stanie, pobocze i oznakowanie były bez zarzutu. (MB)
Na podst.: Sud-Ouest, I-France,
Le Monde, BFM TV




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia