Musisz koniecznie przeżyć, musisz – tłumaczył mu ojciec, tuż przed swoją śmiercią – znajdź kogoś, kto nauczy cię, jak zachowywać się wśród gojów, jak się przeżegnać i modlić(…)Zawsze idź do biednych ludzi. Oni chętniej pomagają. I nigdy nie kąp się w rzece przy innych dzieciach. Ale nawet jeśli zapomnisz wszystko, nawet mnie i mamę, nie zapominaj nigdy, że jesteś Żydem (…).
Obsada aktorska filmu jest następująca: Rainer Bock, Jeanette Hain, Grażyna Szapołowska, Zbigniew Zamachowski, Itay Tiran, Mirosław Baka, Olgierd Lukaszewicz, Izabela Kuna, Katarzyna Bargiełowska, Przemysław Sadowski, Elisabeth Duda, Andrzej Tkacz. Zdjęcia: Daniel Gottschalk, muzyka: Stephane Mucha, scenografia: Matthias Müsse, Andrzej Haliński w Polsce.
Powiedzieli o filmie:
Reżyser, Pépé Danquart:
„Chciałem opowiedzieć historię prawdziwą, bez zbytniego fatalizmu(…) i udało mi się”.
Bohater wydarzeń, Yoram Fridman
„Wszyscy powinni zobaczyć ten film. Przeżyłem na własnej skórze każdy jego moment. Każdego dnia błagam Boga,, by historia się nigdy nie powtórzyła(…)”.
Joanna Szmagielska, widz (kino „Arlequin)”,
„Przepłakałam cały film, bardzo wzruszający.. Na koniec zamarła cisza na sali, co więc daje do myślenia. Jestem pod ogromnym wrażeniem”.
Film « Biegnij, chłopcze, biegnij » będzie miał swoją premierę we Francji 24 grudnia tego roku. Elisabeth Duda, która zagrała jedną z głównych ról, opowiedziała nam o kulisach powstania tego filmu i swoich planach na Święta Bożego Narodzenia.
iFrancja: Kiedy i w jaki sposób otrzymała Pani propozycje zagrania w filmie „Biegnij, chłopcze, biegnij”?
Elisabeth Duda: Dwa i pól roku temu zdecydowałam się na powrót do Francji po 12 latach nieobecności. Podczas krótkiego oddechu o zapachu wakacji na Ile de Ré, zadzwonił telefon z zaproszeniem na casting. To był David Bertrand, jeden z największych dyrektorów castingu we Francji! Skróciłam zatem urlop i wsiadłam do samochodu. Następnego dnia znałam już na pamięć tekst, a wieczorem, od razu po castingu, reżyser otrzymał zdjęcia próbne drogą mailową. Po dwóch dniach wróciłam do tej samej 11. dzielnicy, żeby poznać niemieckiego reżysera, który potwierdził mi, że rola jest dla mnie stworzona. Później dowiedziałam się, że faworytkami były Emmanuelle Seigner i Juliette Binoche…
iFrancja: To Pani pierwsza dramatyczna rola w filmie. Jaka właściwie jest Magda Jańczyk?
Elisabeth Duda: Magda Jańczyk, to prawdziwa bohaterka, wyjątkowo silna kobieta, którą wojna wystawiła na ciężką próbę. Cała rodzina walczy w partyzantce: oboje z mężem oraz ich synowie. Kiedy przeczytałam bestsellerową książkę Uriego Orleva, na podstawie której powstał scenariusz, odkryłam, że Magda Jańczyk nie ma imienia. We wspomnieniach Srulika, czyli Yorama Friedmana, jest po prostu « piękną kobietą ». Zrozumiałam, że jej piękno polega na jej dobroci, życzliwości i altruizmie. W oczach tego 9-letniego dzieciaka musiała być po prostu aniołem i personifikacją humanizmu. Jednak w filmie widać, że to również kobieta o mocnym charakterze, że nie tak łatwo ją zniszczyć. W prawdziwym życiu ta kobieta mogła zachowywać się zupełnie inaczej. Pracując nad rolą dowiedziałam się, że najwięcej udekorowanych Sprawiedliwych wsrόd narodόw świata było Polakami. Poza tym nie zapominajmy, że wsrόd 6 milionów zaginionych ludzi w Polsce, 3 miliony było Żydami, a 3 miliony Polakami… Z pewnością Magda Jańczyk była jedną z nich.
iFrancja: Kilka słów o pracy z reżyserem filmu, Pépé Danquartem…?
Elisabeth Duda: Kiedy dowiedziałam się, że Pépé jest laureatem Oskara w 1994 roku, zaczęłam się lekko niepokoić, myśląc jakie będą oczekiwania i wymagania aktorskie tak doświadczonego niemieckiego filmowca. Lecz po pierwszych minutach rozmowy oboje już czuliśmy, że myślimy podobnie. Podczas naszej współpracy porozumiewaliśmy się czasami bez słów, ale na paryskiej premierze musiałam raz jeszcze mu to powtórzyć: « Bardzo się cieszę, że mogłam wystąpić w tak zdumiewającym i niesamowitym filmie! » Sugestie zawarte w scenariuszu o wielkim harcie ducha były dla mnie bardzo inspirujące. Reżyser był otwarty na moje propozycje i dlatego udało mi się stworzyć postać silną, która wie co robi. Mam nadzieję, że znowu razem coś stworzymy – plany są jeszcze niejasne, ale nasza współpraca na jednym filmie się nie skończy! Zwłaszcza, że to Jemu zawdzięczam nagrodę Kargowskiego Lwa za najlepszą rolę drugoplanową. Merci Pépé ☺
iFrancja: Jakie utrzymywała Pani relacje z głównym(i) bohaterem(i) filmu, którymi, jak wiemy, są bliźniacy?
Elisabeth Duda: Andrzej i Kamil Tkacz są po prostu wspaniali! Nigdy dotąd nie grałam z dziećmi, ale muszę powiedzieć, że od początku traktowałam ich jak dorosłych i zawodowych aktorόw. Bardzo szybko nawiązaliśmy miły, pełen żartu a jednocześnie profesjonalizmu kontakt, który pomógł nam zbudować lekką współpracę na planie i relację przed kamerą. Praktycznie od razu zauważyłam, że mocno różnią się od siebie. Kamil jest bardzo wrażliwy i cierpliwy, a Andrzej często pokazywał, że ma zdecydowany charakter, kierował się intuicyjnie swoją dokładnością. Jednym słowem, prawdziwi bliźniacy, którzy skomponowali rewelacyjną rolę Srulika! Natomiast bez pomocy rodzicόw, mianowicie Joanny i Sebastiana, nie byliby tak znakomicie przygotowani, mam na myśli ich wiedzę o drugiej wojnie światowej czy o losach Żydów w tych ohydnych czasach. Myślę, że podeszli do warunków ich « pracy » i jej przygotowaniu mądrze i szlachetnie. Praca w filmie, dla dzieci w tak młodym wieku nie zawsze kończy się prywatnym sukcesem, ale ich determinacja, żeby naprawdę zostać Kimś oraz ich zainteresowanie wszystkim, pomoże im zbudować solidną przyszłość. W każdym razie utrzymujemy kontakt, dlatego ciekawa jestem, czy Kamil zostanie aktorem, a Andrzej architektem, jak sobie zaplanowali!
iFrancja: Jakie wrażenie zrobiło na Pani spotkanie z Yoramem Friedmanem?
Elisabeth Duda: Na planie emocje były olbrzymie, a spotkanie z Yoramem okazało się jednym z najważniejszych momentόw mojego życia artystycznego. « Moją zbawczynią, moim aniołem była Polka, która zajęła się mną w pierwszych miesiącach pobytu w lesie. Wyleczyła moje rany. Nauczyła mnie jak być chrześcijaninem. Dała mi schronienie i pożywienie. To jej, zaraz po ojcu, zawdzięczam, że nie zginąłem » – wspominał. Potem rozmawialiśmy o Jego życiu po II drugiej wojnie światowej, o jego powrocie do Tel-Awiwu w 1962 roku, o jego spotkaniu z siostrą, której nie widział 30 lat i o przemiłym spotkaniu z Sonią – jego żoną. Bardzo lubię go słuchać. Często do siebie dzwonimy. Lubię jego lekkość życia, mimo tego, co przeżył. To wielki człowiek, ktόrego wystąpienia są dość częste, zwłaszcza w Tel-Awiwie. Nigdy nie zapomnę co mi powiedział po warszawskiej premierze : « Dzięki filmowi i twojej roli, Ona jest wciąż żywa w moim sercu ». To był najpiękniejszy komplement, jaki do tej pory słyszałam!
iFrancja: Najbliższe filmowo-teatralne plany? Polskie, czy francuskie?
Elisabeth Duda: Bardzo lubię postacie zdecydowanych kobiet, które jednak ukrywają pewną wrażliwość. Podobają mi się takie przeskoki. Dlatego niełatwo znaleźć dobre scenariusze, aby obronić tego typu role. Teraz popularne są głównie komedie, a kino autorskie gdzieś zaginęło razem z Claude’em Sautet, Wojciechem Hasem czy Krzysztofem Kieślowskim na rzecz Transformerów lub innych komercyjnych lichot. Jednak kilka produkcji francuskich, niemieckich i amerykańskich jest zainteresowanych wspόłpracą w przyszłym roku. W głębi duszy czuję, że 2015 będzie zdumiewającym i owocnym rokiem!
iFrancja: Na koniec, odbiegnijmy troszkę od filmu. Niedługo Wigilia, zatem zapytam, gdzie i jak Pani spędza święta? W Polsce, czy we Francji? Karp, barszcz z uszkami, czy ostrygi i pasztet z gęsi…?
Elisabeth Duda: Potraw na wigilijnym stole jest dużo, ponieważ lubimy w tym dniu świętować. Zazwyczaj jest foie gras, czyli gęsie wątróbki, jednak w tym roku wprowadziłyśmy z mamą pewien bojkot tej potrawy, po tym, jak odkryłyśmy, w jaki sposób gęsi są traktowane. Ewentualnie na świątecznym stole pojawiają się coquilles St Jacques, czyli przegrzebki, natomiast na pewno nie może zabraknąć indyka z kasztanami lub kastrowanego koguta, czyli kapłona. Nigdy jednak nie spędziliśmy Świąt bez opłatka, barszczu z uszkami, śledzika, ani karpia w galarecie z chrzanem, które są nie do przebicia….
A.G.