Szaleństwo
przez
, 29 stycznia 2012 o 00:05 (2117 Odwiedzin)
To już nie jest zainteresowanie, zachwyt albo uwielbienie. To szaleństwo! – ekscytuje się Le Journal du Dimanche. Jakie? Wydaje się, że mało efektowne, a nawet nudne, bo… muzealne. A jednak, muzea to nowe szaleństwo Francuzów.
Nigdy jeszcze muzea francuskie nie odnotowały tak imponującej frekwencji jak w 2011 roku – 27 milionów zwiedzających. Mało tego: liczba ta obejmuje jedynie 35 największych muzeów, a wszystkich jest we Francji 1200, choć są też szacunki, które mówią o 5 tys. muzeów. Biorąc to pod uwagę, we francuskim ministerstwie kultury krąży slogan o 65 milionach „filomuzealników” na 65 mln Francuzów. We wszystkich frekwencja wzrosła i we wszystkich liczba Francuzów zdecydowanie przewyższyła liczbę zagranicznych turystów. Tę fascynację muzeami tłumaczy się tym, że łączy ona dwie typowo francuskie cechy: konserwatyzm i, jak to ujęto, nieco snobistyczne upojenie twórczą kreacją zdobywców. Tak więc ubiegły rok był rekordowy, ale bieżący zapowiada się jeszcze efektowniej, bo paryski program wystaw jest wyjątkowo atrakcyjny. Zapowiada retrospektywy malarzy, które przed lat były najtłumniej oblegane. Są wśród nich Dali, Matisse, Degas.
Pierwsza połowa roku upłynie pod marką Henriego Matisse’a i Edgara Degasa. Wystawa pierwszego, pod obiecującym tytułem „Rozkosz, luksus i spokój”, odbędzie się w Centrum Pompidou od 7 marca do 18 czerwca. To jeden z gigantów sztuki nowoczesnej. – Matisse, on ma słońce w brzuchu, doprowadza do szaleństwa, jest lepszy niż absynt – zachwalał go niegdyś Picasso. Dzieła Francuza mają w sobie coś z atmosfery edenu, promieniują radością i prostotą, spokojem i spełnieniem. Ten malarz koloru szukał światła jako antidotum na tkwiący w nim mrok. Znalazł je w kobiecie, w jej zmysłowości. Kobieta Kwiat, Kobieta Marzenie – to typowo matissowskie tematy.
Kobiet nie zabraknie także na ekspozycji w muzeum D’Orsay – „Degas i akty: zmysłowość” (od 13 marca do 1 lipca). Malarz tancerek i wyścigów konnych przez swe całe długie życie malował akty kreską finezyjną, lekką, precyzyjną. Degas to postać dość dziwaczna w bohemie montmartre’owskich artystów. Dobrze urodzony, majętny, inteligentny, mizogin uważany czasem za pornografa i podglądacza. Nigdy się nie ożenił, a jego życie seksualne bywało przedmiotem kpin. – Jest miłość i jest malarstwo – tłumaczył – a ja mam tylko jedno serce. Moje kobiety są proste i uczciwe, nie zajmują się niczym innym poza fizycznością.
Nagość. Ona z pewnością zdominuje też wystawę słynnego Helmuta Newtona „Seks i luksus” w Grand Palais (24 marca – 17 czerwca). Będzie pierwszą francuską retrospektywą kontrowersyjnego fotografa, który zginął w 2004 roku w wypadku samochodowym, uderzając w ścianę hollywoodzkiego hotelu, w którym mieszkał. Jego akty ucieleśniają uwodzenie, wyrafinowanie oraz władzę kobiecego ciała. Newton, autor głośnej serii Big Nudes, przez wiele lat mieszkał w Paryżu.
W Paryżu mieszkał i inny amerykański frankofil, Edward Hopper, jeden z największych w XX wieku malarzy w Stanach. Jego obrazy to swoisty ślad melancholii dobrze przyswojony przez popkulturę. Zachwycał Hitchcocka, a ze współczesnych filmowców: Malicka, Wendersa, Jarmuscha. Rzadko jest wypożyczany poza granice Ameryki, więc tym bardziej jego wystawa – jak Degasa w Grand Palais, tyle że jesienią (10 października – 28 stycznia 2013) – może być znaczącym wydarzeniem nadsekwańskiej stolicy.
Mniej więcej w tym samym czasie (11 października – 14 stycznia 2013) oczekiwany jest w Paryżu „Stan łaski” – to tytuł pierwszej ekspozycji Rafaela w Luwrze, najmłodszego z trójki genialnych artystów włoskiego renesansu, obok Michała Anioła i Leonarda da Vinci. Ekspozycja spektakularna, na której pokazane będą dzieła rzadkie i cenne, artysty znanego z licznych przedstawień Madonny, boga sztuki, jak go nazywał Vasari.
No i na koniec nadszedł czas na zapowiedź retrospektywy ikony paryskiego ludu – Salvadora Dalego w Centrum Pompidou (21 listopada – 25 marca 2013). Twórca miękkich zegarów i płonących żyraf otworzył wrota irracjonalizmu, odrzucając wszystkie wizje i pomysły podlegające racjonalnemu wyjaśnieniu. Dali miał silną potrzebę tworzenia obrazów przepełnionych seksualnymi symbolami, co nazywano erotycznym delirium. Uważał się za zbawcę sztuki zagrożonej abstrakcjonizmem i innymi anarchicznymi izmami, za jedynego autentycznego surrealistę, czym popadał w konflikt z Bretonem, przywódcą „akademickich surrealistów”, jak nazwał jego ruch, z którego został wyrzucony. Sam przeszedł na swoisty mistycyzm, określany przez siebie paranoiczno-krytycznym, polegający na potrójnej syntezie: klasycznego malarstwa, wieku atomu i głębokiej duchowości połączonej z erotyką.
Również poprzednia retrospektywa Dalego odbyła się w Centrum Pompidou, w 1979 roku. Dali – prowokator, Dali – megaloman, Dali – „wielki masturbator” uzależniony od sławy i złota przyjechał rollsem, ubrany w płaszcz z leoparda. Uwiódł paryską publiczność. Wystawę obejrzało 850 tys. ludzi – rekord, który nigdy nie został pobity. Organizatorzy tegorocznej wystawy liczą, że szaleństwo się powtórzy. I trudno się dziwić, jeśli traktować poważnie credo katalońskiego surrealisty, że jego twórczość to dobra odpowiedź na „skretyniałe czasy”, w jakich przyszło nam żyć.
Leszek Turkiewicz