PARYSKIE ZAPISKI AU PAIRKI - zadza pieniadza czy desperacja?
przez
, 28 październik 2012 o 13:42 (2492 Odwiedzin)
14/04
Odwiedzam dalej znajomych, a Ines bawi sie przy tym swietnie bo ciagle jest w centrum uwagi co jest dla niej rownie niezbedne jak tlen do oddychnia.
Zycie tutaj toczy sie bardzo leniwie i spokojnie. Po tych paru miesiacach spedzonych w Pryzu , zaczynam dpstrzegac jak rozne potrafia byc zycia ludzi.
15/04
Zaczynaja powracac stare nawyki, przyzwcyzajenia, uczucia i ochota by jednych zobaczyc troche dluzej niz tych drugich. Patrzac na zycie moich znajomych juz rozumiem dlaczego chcialam wyjechac i mysle,ze to byla dobra decyzja. Mimo,ze minione miesiace nie byly latwymi dla mnie to jednak tutaj jak narazie nie widze miejsc dla siebei. Mimo,ze wychowalam sie posrod tych ludzi, to to zycie tutaj jest zaspokojne i zbyt monotonne dla mnie.
16/04
Dopiero co sie witalam, a juz zaczynam sie zeganc z wszystkimi. Jutro wracamy do Paryza. Bylam z Ines powiedziec "do widzenia" rodzinie Karoliny . Poszlysmy tez zapalic znicz na jej grobie. 5 minut po tym jak wrocilysmy to zadzownila do mnie mama Karoliny,ze pilnie musi ze mna spotkac.Poprosila bym jeszcze dzis przyjechala . Wydalo mi sie to bardzo dziwne , patrzac na fakt,ze dopiero co od niej wrocilam,ale sie zgodzilam.
Mama Karoliny- Basia nie chciala sie ze mna spotkac w jej domu. Zaporponowala bym zatrzymala sie przy wjezdzie do miasta i ona tam na mnie bedzie czekac. Strasznie bylam zdziwona skad te tajemnice,ale poslusznei wykonalam prosbe.
Jak sie okazalo, poniewaz przywiozlam z Ines bardzo duzo kosztownych prezentow, Basia doszla do wniosku o czym pewnie tez jej wczesniej Karolina opowiadala, ze rodzina Ines jest bogata. A skoro przyjechalysmy z Ines,az z Paryza na wiesc o smierci jej corki to znaczy ,ze francuska rodzina niejest obojetna na ludzkie problemy w wzwiazku z czym Basia poprosila mnie bym zapewnila jej staly doplyw gotkwi poprzez Marine, do czasu az ona nie splaci kredytu. Dobrze,ze siedzialam kiedy to uslyszalam bo przynzam,ze zrobilo mi sie troche slabo. Nigdy w zyciu nie pomyslalabym,ze Basia poprosi mnie posrednio lub bezposrednio o pieniadze. Poza tym stawila mnie w barzo glupiej sytuacji bo bylo mi wstyd przedstawic ta prosbe Marine.
Caly wieczor bilam sie z myslami. Postanowilam jednak,ze porozmawiam o tym z Marine ,ale w bardzo delikanty sposob. Przyznam tez ,ze w tym momencie mimo ogromnego wspolczucia i calej sympatii jaka dazylam Basie, poczulam do niej niechec.
17/04
No i wracamy. Lzom pozegnainia nie bylo konca. Co najsmieszniejsze (w tych smutnch lzach) to fakt,ze Ines rowniez plakala bo ona chciala zostac ! Zaskoczyla mnie i to bardzo, ale ciesze sie,ze tym razem nie bylo z nia problemowi nie zepsula mi pobytu w domu.
Przywitanie w Paryzu mialysmy rownie gorace jak w Polsce. Cala rodzina czekala na nas z wieczorna kolacja.
Ines nie nadazala opowiadac o roznicach jakie dziela Polske i Francje. Opowiadaal o kazdej osobie z mojej rodziny z osobna. Mam wrazeni,ze rzeczywiscie zachowa mile wspomnienia z tej podrozy. Juz jednak zapowiedziala,ze w przyszlym roku wybiera sie ze mna do Polski.
Po wreczeniu prezentow , przeszlismy do tej bardziej smutnej czesci opowiadan. I kiedy jzu sie wszyscy powoli rozeszli postanowilam na gorace przekazac prosbe Basi. Zaznaczylam jednak Marine,zeby nie miala jakis blednych mysli, ze rodzice Karoliny otrzymuja renet, a ziec z ktorym mieszkaja ma stala prace. Rowniez dzieciom po smeirci matki nalezyaal sie renta. Marine po glebszym namysle powiedziala,ze finansowej pomocy nie udzieli ,ale bardzo chetnie zaprosi na wakacje starsza corke Karoliny i od czasu do czasu wysle jakis preznet. Uwazam,ze to dobry pomysl.Teraz jakos posrednik musze przekazac ta wiadomosc Basi.
18/04
By odreagowac ostatnie dni i emocje im towrzyszace ùusialam wysjc i spotkac sie ze znajomymi. Bylo wesolo. Ten wyjazd, mimo,ze w smutnych okolicznosciach, do domu , wyszedl mi naparwde na dobre.
19/04
Po poinformowaniu Basi o decyzji Marine, uslyszlama,w sluchawce,ze bogaci ludzie sa bezduszni,ale ona nie bedzie naciskac( ?). Teraz to juz sie zniesmaczylam na dobre.
Przygotowania do WIlekanocy trwaja pelna para. Byslimy grupa na procesji na Sacré Cœur. Pieknie bylo.
20/04
Na sniadanie wielkanonce zostalam zaproszona do Oli. Bylo az 9 osob. Goscie tryskali dobrym humorem i optymizmem. Niestety nie dla wszystkich te swieta sa tak radosne…
21/04
Do domu wrocialm o 6h30 tylko poto by sie wykapac i przebrac. O 9h bylam juz zpowrotem u Oli. Grono swietujacyh znacznie sie powiekszylo. Wieczorem cala grupa poszlismy na masze. Nie zabraklo tez tradycyjnego polewania sie woda.
Wieczorem jeden z kolegow, Gawel odprowadzil mnie do domu. No i po swietach.
22/04
Tak sobie dzis myslalam caly dzien, ze w Polsce mam grupe dobrych znajomych, ktorzy roznia calkowiscie od tych moich nowych tutaj. Malo tego, ja sama mam wrazenie,ze tutaj jestem kims innym niz w Polsce. Jestem tez calkiem inaczej postzregana przez te dwie grupy. Dziwne to moje zycie teraz. Wlasciwie to mam wrazenie,ze mam dwa rozne zycia...
23/04
Dzis zafundowano mi sztuczne, eleganckie przyjecie-urodziny babci Ines. Smiesznie bylo, z jednej strony sztywne zasady a z drugiej jej kuzynowie, ktorzy to wszystko burza. No i Ines... wlasnie... zaskoczyla mnie dzis poraz kolejny. Zauwazylam,ze kiedy jestemy w wiekszym towarzystwie to ona sie mnie trzyma kurczowo. Przy stole chce siedziec kolo mnie. Kiedy ja gdzies wychodze ona za mna. Kiedy ona ma potrzebe wyjscia, prosi bym jej twoarzyszyla. A dzis, dodatkowo, chciala bym ja wziela na rece. Troche za duza juz jest na takie luksusy, ale zrobilam jej ta przyjemnosc.
Co dziwne, Marine wcale nie jest zazdrosna o nasze relacje. Wrecz przeciwnie, chodzi i mnie przed wszystkimi chwali za te zazylosc z Ines. Dziwna kobieta.
24/04
Wieczorem doladowywalam energie w kosciele; Nigdy nie myslama,ze wiara az tak bedzie mi pomocno. Chyba tez nigdy tak bardzo nie wierzylam jak teraz.
Po modlitwach wybralismy sie ze znajomymi na lody. Troche nas sie zebralo. Wesolo bylo.
25/04
Okropny dzien. Marine mnie wyrzucila z lozka bo sbie z Ines nie mogla pomoc. Ines przez swoje kombinacje stawia mnie czasami w ciekich sytuacjach, z ktorych nie zawsze jest mi latwo wybrnac. Na szczescie zdrzylysmy do szkoly za nim zamknieto brame. Niestety gdy wrocialm Marine ciagle jeszcze byla w domu. Mialysmy male starcie i chyba energie ze wczoraj zuzylam juz cala .
26/04
Skonczylam dzis prace o 18h i pojechalam do Oli. Bylo paru jej kolegow. Obejzelismy film i zostalismy wszyscy na noc. W koncu odpoczelam psychicznie. Nie wiem czy zycie innych ludzi tez tak wyglada jak moje,ale ta rodzina mnie wykonczy. Zalezy mi na Ines,ale nie wytrzymam tam za dlugo.
27/04
W tak piekna pogode nie wypadalo siedziec w domu. Prosto od Olo pojechalismy pograc w pilke. A pozniej kosciol i znowu film, tym razem u Gawla.
Hmm... Gawel...