X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Tam, gdzie królują sałatki

Artykuł wprowadzono: 9 grudnia 2017




Egzotyczne sałatki wietnamskie, kambodżańskie, indonezyjskie z Bali czy z Karaibów mogą zachwycać świeżością, oryginalnością i niepowtarzalnym smakiem. Do wielu z nich dodaje się mleczko kokosowe, za którym nie przepadam, ale odpowiednio przyrządzone jest prawie niewyczuwalne, a dodaje kulinarnego uroku. Podobnie jest z moim stosunkiem do kminku. W chlebie jest go za dużo, ale w indyjskiej kuchni prażony w placku papadam, podawanym na „pogryzkę” z trzema sosami – pikantnym, mango i lekko kwaśnym – to bardzo przyjemna zapowiedź głównego dania.





W japońskiej restauracji przed zupką misio podadzą cieniutko pokrojoną kapustę obficie posypaną białym sezamem. Niekiedy czarnym – i to też jest smaczne, ale ze śmietaną już odpada. W Indonezji dostaniemy słodko-słoną sałatkę. Czerwone ostre papryczki, pasta krewetkowa, cukier palmowy albo syrop z agawy, a dalej kostki ananasa, kostki pomidorów obranych ze skórki, jabłka lub gruszki, owocu mango i ogórka. Urad to też indonezyjski przysmak – zielona fasolka robiona na chrupko, gotowana w osolonym wrzątku przez 5 minut, a potem wrzucona do lodowatej wody. Konieczne jest dodanie źdźbła cytronelli (obrana z twardego pancerzyka i drobniutko posiekana), mleczka kokosowego i oliwy z pestek winogron. Szczypta cayenne. Gado-gado to zielone szparagi i też zielona fasolka, maleńka kukurydza chętnie dodawana w indonezyjskiej kuchni do sałat, kiełki soi, pomidory, cebulka i ogórek oraz kilka posiekanych krewetek. No i sos. Satay. Ostra czerwona papryka, czosnek, sok z limonki, cukier palmowy, odrobina morskiej soli i przede wszystkim niesolone fistaszki z grilla.

Przenosimy się na Antyle i nad Mekong
Na położonej na Oceanie Indyjskim, a należącej do Francji wyspie Reunion, gdzie krzyżują się wpływy kuchni z Madagaskaru, indyjskiej i chińskiej, podadzą nam zielone mango wymieszane z ostrą papryką, cebulą i grubą solą morską, skropione oliwą. Nad Mekongiem w głowie się kręci od bogactwa sałatkowych propozycji. Sałatka ogórkowa z krewetkami i z makaronem sojowym oraz z posiekaną świeżą miętą – najlepiej tak zwaną pieprzową. Palącą w język. Niby niewielkie cudo gastronomiczne, ale za to jaki sos… Cukier, sok z limonki, ale z kawałkami cytrusa, czosnek, wietnamsko-chiński sos nuoc-mam, papryka i dwie łyżki wrzątku. A do tego fistaszki z grilla. Na francuskich Antylach zaproponują nam banany z rusztu z ostro podpieczonymi płatami solonego boczku, pikantną papryką, kurkumą, tymiankiem, szczyptą cynamonu i oliwą. Na ruszt wrzucamy czosnek w koszulkach, szalotkę już „rozebraną” i galangę, która często w kuchni azjatyckiej zastępuje imbir, ale jest od niego ostrzejsza. Miksujemy, aż otrzymamy spójną masę. W innej miseczce mieszamy nuoc-mam, cukier, ocet winny, sok z limonki i dodajemy nieco wrzątku. Sałatę rwiemy dłońmi na drobne części. Dodajemy wcześniej przygotowaną masę. Obrana czerwona i zielona papryka oczyszczona z pestek i pokrojona na kawałeczki. Posiekane źdźbła cytronelli. Przez kilkanaście minut w soku cytrynowym z dodatkiem soi marynujemy kawałki wykrojone z plastrów wołowiny. Na kilkanaście sekund wrzucamy na patelnię z gorącą oliwą. Cayenne. Do tego azjatycka kolendra. O znacznie bardziej intensywnym zapachu niż ta z Europy. No i jakoś nie mogę się przekonać ani do wina ryżowego, ani indyjskiego. Więc francuskie wino Saint Mont, 2014. 150 kilometrów na zachód od Tuluzy. Tam od dawna je produkowali ojcowie benedyktyni. Czerwone, wytrawne. Wybornie „okrągłe”, do azjatyckiej sałatki wołowej – przednie.

Marek Brzezinski




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia