X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Precz z nienawiścią do gliniarzy! (Tygodnik Angora)

Artykuł wprowadzono: 22 maja 2016




Zamaskowany facet uderza pałką w szybę policyjnego samochodu. Doskakuje drugi. Wybija okno z tyłu, potem przednie. Jest trzeci i czwarty. Dwudziestu. Wszyscy w kominiarkach na twarzach. Z samochodu wyskakuje potężnej postury policjant. Okładają go na oślep. Do środka samochodu wrzucają koktajl Mołotowa. Drugiemu policjantowi udaje się wydostać z ognistej pułapki. Auto zamienia się w jedną wielką pochodnię.


Policjantom udało się ujść z życiem. Zawdzięczają to tylko swojej zimnej krwi. „Oni chcieli tych gliniarzy zabić, spalić żywcem” – mówi jeden ze świadków wydarzenia. „Oni” – to ukrywający swoje twarze pod kominiarkami młodzi lewacy. Mają od 18 do 32 lat. W większości należą do Akcji Antyfaszystowskiej, organizacji skupiającej pochodzących z przedmieść Paryża, ale także z tzw. dobrych dzielnic studentów pierwszego roku historii, socjologii, geografii. Kontrwywiad wewnętrzny od dłuższego czasu ma ich na oku, bo należą do grupy „potencjalnie niebezpiecznej”. Polityka socjalistycznego rządu jest dla nich – podobnie jak dla związków zawodowych – „zbyt kapitalistyczna”. Ale oni idą dalej niż związkowcy pokojowo maszerujący ulicami francuskich miast. Dla nich państwo francuskie jest obrzydliwym przeżytkiem i wrogiem numer jeden, stąd głównym celem jest policja strzegąca tego establishmentu. Wybijają szyby w bankowych witrynach, w sklepach z niedostępnym dla ich kieszeni sprzętem sportowym. To wszystko jest w ich oczach „burżuazyjne”, więc trzeba zniszczyć. Korzystają z manifestacji organizowanych przez komunistyczną centralę CGT (którą oskarżają o „kolaborację” z socjalliberalnym rządem François Hollande’a), by atakować pokojowo protestujących i policję. Robią to gwałtownie i agresywnie. Najpierw był zaostrzony stan antyterrorystyczny. Potem zamachy w listopadzie. Wzmocnione patrole. Policjanci mają już dość zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Jak nie islamiści, to lewacy, wciąż ktoś ich atakuje. No i nie wytrzymali. Żandarmerii nie wolno strajkować i manifestować, bo to jest formacja wojskowa. Podobnie ma się sprawa ze strażakami paryskimi. Natomiast ci z „prowincji” mogą protestować, tak jak i policja, która skrzyknęła się i stawiła na placu Republiki, symbolicznym miejscu kontestacji. „To nie jest prowokacja” – zapewnia jeden z organizatorów policyjnej manifestacji. „To miejsce ma swoją wymowę. To tutaj gromkimi brawami nas witano, gdy pojawiliśmy się po zamachach na redakcję «Charlie Hebdo»”. Na placu Republiki można protestować przeciwko nowemu, „kapitalistycznemu”, prawu pracy, przeciwko terroryzmowi, więc policjanci mogą pokazać swój sprzeciw wobec „nienawiści do gliniarzy”.

W czasie ostatnich manifestacji przeciwko nowemu kodeksowi pracy kilkudziesięciu funkcjonariuszy zostało rannych. „Powinno nam się dać wolną rękę w zatrzymywaniu rozrabiaczy. A my stoimy. W nas rzucają kamieniami, a my nic nie możemy zrobić, bo czekamy na rozkazy” – przyznaje jeden z rozgoryczonych policjantów. (MB)
Na podst.: Le Parisien, Le Figaro, BFM TV




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia