X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Na antypodach losu – Paryski nie-co-dziennik

Artykuł wprowadzono: 23 września 2017




Jedną ubóstwiano, drugą wyklęto. Pierwszą porwała miłość szczęśliwa, obdarowując losem księżniczki, drugą osaczyła miłość ułomna, pogrążając w alkoholu i szaleństwie. Szczęśliwą pochowano w krypcie katedry, nieszczęsną – w zbiorowym, anonimowym grobie.





Pierwsza to Grace Kelly, muza Hitchcocka i księżna Monako. Dokładnie 35 lat temu spadła w przepaść, prowadząc auto na krętej drodze w okolicach Monte Carlo; mniej więcej w tym samym miejscu, w jakim odgrywała scenę z filmu mistrza suspensu. Druga, Camille Claudel, tworzyła z Auguste’em Rodinem jedną z najsłynniejszych par w historii sztuki. Zmarła 75 lat temu z wycieńczenia i głodu, będąc przez 30 lat odosobniona w domu dla obłąkanych. Popadła w niepamięć. Dopiero niedawno powstało jej muzeum w Nogent-sur-Seine, gdzie będąc nastolatką, pobierała pierwsze lekcje rzeźby. Zgromadzono tam dzieła, których w drodze do szaleństwa zniszczyć nie zdołała.

Rodin, autor słynnego „Pocałunku” i nie mniej słynnego „Myśliciela”, właśnie pracował nad „Bramą piekieł”, kiedy próg jego paryskiej pracowni przekroczyła piękna 19-latka Claudel. Alfred Boucher, jej pierwszy nauczyciel, wyjeżdżając do Włoch, poprosił Rodina, aby go zastąpił w kształceniu utalentowanej dziewczyny. I tak Camille została uczennicą, modelką, asystentką oraz kochanką francuskiego Michała Anioła. To był czas jej intensywnej nauki i twórczości. W atelier mistrza, pracując nad własnymi rzeźbami, wykonywała też fragmenty jego prac, takie jak ręce, nogi czy inne detale. Rodin podziwiał talent młodej rzeźbiarki i czynił wszystko, by pomóc jej w karierze. Z tego okresu pochodzi jedno z najlepszych jego popiersi, wykonane przez zakochaną w nim Camille.

Z czasem uczennica wyzwoliła się spod dominacji swego mistrza i mentora, ale tylko artystycznie, emocjonalnie – nigdy. Żyła w jego i tej drugiej cieniu (Róży Beuret, z którą Rodin przeżył kilkadziesiąt lat i ożenił się tuż przed śmiercią). Miała urodzić dwoje jego dzieci, których losy nie są znane (być może zostały oddane do przytułku). Camille parokrotnie też poroniła i poddawała się aborcji. Nie pogodziła się z rozstaniem. Osamotniona, opuszczona przez wszystkich – zamilkła. Po śmieci ojca matka umieściła ją w zakładzie dla obłąkanych, gdzie tylko brat Paul, francuski dyplomata, pisarz i katolicki poeta, co kilka lat ją odwiedzał. Nigdy matka, która ponadto nie godziła się na opuszczenie zakładu przez ubezwłasnowolnioną córkę. Jesienią 1943 roku Claudel opuściła świat szaleńców. Nikt z rodziny nie uczestniczył w pogrzebie. Pochowano ją jak Mozarta w anonimowym grobie, a doceniono dopiero w ciągu ostatniego ćwierć­wiecza, przełamując paryski stereotyp rozpowszechniany opinią Picassa, że kobieta nie może być artystą, co najwyżej „boginią lub prostytutką”.

Na antypodach losu tej genialnej rzeźbiarki byli sobie pewien książę i piękna gwiazda hollywoodzkiego snu. Ostatnia taka baśń współczesnego świata. Historia miłości Grace Kelly i Rainiera de Monaco była marzeniem milionów kobiet, była pierwszym hipermedialnym spektaklem: najpierw operetkowym, a po tragicznej śmierci Grace niemal antycznym dramatem. Rzecz działa się w Monako, jedynym państwie o granicach z kwiatów, jak zauważyła Colette. Najmniejszym po Watykanie, które z braku terenów wznosi się ku niebu i morzu. Zaledwie dwa kilometry kwadratowe skalistego Lazurowego Wybrzeża, na którym mieszka więcej cudzoziemców niż jego obywateli. Ostatnia zachodnia monarchia absolutna. Rodzinne przedsiębiorstwo Grimaldich o zerowym bezrobociu, z bankami strzegącymi finansowej tajemnicy swych klientów, kasynem, rajem podatkowym dla wielkich fortun, miliarderów, gwiazd show-biznesu i sportu.

Aristotelis Onasis złośliwie zauważył, że „aby ratować Monako i jego turystykę, potrzeba ślubu księcia albo z Marilyn Monroe, albo z Grace Kelly”. I stało się. Organizatorzy festiwalu filmowego w Cannes zaprosili w 1955 roku Grace Kelly, a magazyn Paris Match zorganizował jej spotkanie z księciem Rainierem. Rok później filmowa fikcja zmieniła się w rzeczywistość. Aktorka zrezygnowała z kina, by zagrać prawdziwie życiową rolę – księżniczkę Grace de Monaco. Podbiła serca tłumów. Została ikoną stylu, dobrego gustu i smaku, popkultury. Jak prawie wszystkie małżeństwa, także i to baśniowe miało wzloty i upadki. Nie dzieliła większości pasji męża: kolekcjonowania znaczków (druga kolekcja na świecie), samochodów (ponad setka, od De Dion Bouton z 1903 r. do kilku Rolls-Royce’ów) ani powiększania menażerii o nowe szympansy, krokodyle, lwy. Ale mimo to Grace była kobietą życia Rainiera. Urodziła mu trójkę dzieci (Caroline, Albert, Stéphanie) i żadna jej nie zastąpiła. Po tragicznym wrześniowym poranku 1982 roku, kiedy straciła panowanie nad swym Roverem P6 i znalazła śmierć na dnie wąwozu, książę nigdy już nie doszedł do siebie.

Księżna Grace i książę Rainier III Grimaldi od 7 lat znowu leżą obok siebie, w krypcie katedry w Monako, gdzie wzięli ślub. Ślub stulecia. Ich walc weselny po raz pierwszy transmitowała na świat Eurowizja. Zgoła inny wydźwięk ma „Walc” Claudel, naznaczony dramatem rozstania z Rodinem. To emblematyczne dzieło tragicznej rzeźbiarki sprzedano w czerwcu tego roku za kwotę miliona dwustu tysięcy euro. Cóż: wszystko ma swoją cenę, nawet los, dola, fatum.




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia