X

Wyszukiwarka portalu iFrancja

Macron – pełnia władzy! Paryski nie-co-dziennik

Artykuł wprowadzono: 4 lipca 2017




A jeszcze trzy miesiące temu Emmanuel Macron zapewniał na mityngu w Angers, że nie jest pożądane, aby jedna partia zdobyła absolutną większość parlamentarną. Ale vox populi tak się nadął, że wiatr historii nie miał wyboru i falą politycznego tsunami rozbił falochrony lewicy i prawicy, zalewając kraj pełnią władzy nowego, pozasystemowego prezydenta – władzą nawet większą, niż miał de Gaulle, twórca V Republiki, nawiązującej do idei bonapartyzmu.





Najpopularniejszy francuski psychiatra Boris Cyrulik nazwał ten fenomen epidemią wiary zranionego narodu, który w odruchu zbiorowej wyobraźni wcisnął młodego progresistę w kostium wybawcy. Psychiatra przekonywał na łamach Le Parisien, że sukces Macrona (z którym dwa lata pracował) to bardziej przypadek psychosocjologiczny niż polityczny, bardziej epidemia iluzji niż demokratyczna rewolucja. One otworzyły mu drogę do władzy ponad skostniałymi, skompromitowanymi partiami tradycyjnej lewicy i prawicy, zajętymi własnymi wewnętrznymi konfliktami. Sukces Macrona to nie przypadek. Odwołując się do nowoczesności i postępu, przyciągnął on tłumy śmiałością cudownego dziecka, któremu wszystko się udaje. Wsparty małą grupą zdeterminowanych i oddanych sobie ludzi niczym niegdysiejszy leninista podniósł władzę upadającą na paryski bruk po dekompozycji i upadku francuskiego systemu politycznego. Potrzebował zaledwie 16 miesięcy, licząc od powstania jego społecznego ruchu En Marche! (Idąc Naprzód!), by na fali owej epidemii wiary, jaką wywołał, zdobyć kolejno Pałac Elizejski, Pałac Matignon i Pałac Burbonów, siedzibę Zgromadzenia Narodowego, ostatni bastion rzeczywistej władzy.

W 577-mandatowym parlamencie ruch Macrona, jeszcze bez ukształtowanych struktur, przekształcony w partię Republiko Naprzód! zdobył 308 miejsc, czyli większość absolutną; może więc rządzić samodzielnie bez swego alianta, ugrupowania François Bayrou – MoDem, które zyskało 42 miejsca. Pierwszą siłą opozycji została prawicowa partia Republikanie ze 112 deputowanymi (tak mało nigdy nie mieli), ze swymi sojusznikami dysponują 136 głosami. Skrajnie prawicowy Front Narodowy ma 8 deputowanych (wcześniej 2). Dna sięgnęli socjaliści, staczając się w stan agonalny – zdobyli ledwie 30 mandatów, w poprzednim parlamencie mieli 284. Cała lewica z komunistami, trockistami i innymi goszystami dysponuje obecnie 73 głosami. Nowo wybrane Zgromadzenie Narodowe radykalnie zmieniło image – 75 procent deputowanych to debiutujący nowicjusze, jest młodsze (średnia wieku 48 lat, o 6 lat mniej niż poprzednio) i, jak nigdy, w 40 procentach sfeminizowane. Najwięcej jest Isabelle, Catherine i Anne.

O dwóch kobietach jest najgłośniej: jednej przegranej, drugiej wygranej. Przegrana to Nathalie Kosciuszko-Morizet, była minister, jedna z liderek Republikanów przyznająca się do polskich korzeni w prostej linii sięgających brata Tadeusza Kościuszki. Nie dość, że przegrała z kandydatem Macrona, to została brutalnie pobita przez mera małej miejscowości, gdy rozdawała swoje wyborcze ulotki na placu Maubert w V dzielnicy Paryża. Po uderzeniu w twarz upadła, straciła przytomność, była hospitalizowana (agresor nie przyznaje się, proces 11 lipca). Z kolei wygrana to Marine Le Pen, która mimo że przewodzi jednej z największych partii, to po raz pierwszy została wybrana do Zgromadzenia Narodowego, i to razem ze swoim towarzyszem życia i frontowym zastępcą Louisem Aliotem. Będzie miała nową trybunę radykalnego działania, uwodzenia i podżegania kuszącymi hasłami „priorytetu narodowego” dla rdzennych Francuzów oraz walki z globalizmem.

I tak oto francuski 9-miesięczny maraton wyborczy dobiegł końca – prawybory prawicy i lewicy, dwie tury wyborów prezydenckich, kolejne dwie tury wyborów parlamentarnych. Zwycięzca jest jeden – młody, mądry i piękny. Co zrobi ten mimowolny bonapartysta z największą w Europie władzą skupioną w majestacie republikańskiego monarchy? Dołoży kryzys do kryzysu czy zostanie mężem opatrznościowym? Uratuje Francję, euro i Europę, a może i świat cały? Wygrał wszystko i prócz zmiany konstytucji może wszystko. Ma komfortowe warunki do realizacji obietnic wyborczych. Przed nim ambitne zadania dostosowania Francji do wyzwań zglobalizowanego świata. Reforma gospodarki, przywrócenie równowagi budżetowej, ograniczenie biurokracji i etatyzmu (co piąty Francuz jest na garnuszku państwa), liberalizacja kodeksu pracy (m.in. łatwiejsze zwalnianie pracowników), zaostrzenie prawa antyterrorystycznego, zmniejszenie przestępczości, ograniczenie imigracji, skuteczniejsza rywalizacja z Niemcami o unijne przywództwo, czemu służyć ma plan faktycznego ukonstytuowania Europy dwóch prędkości przez wyposażenie strefy euro w odrębny parlament, budżet, ministra finansów.

27 czerwca – pierwsze posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. Po nim kilka tygodni surfingu na letniej fali macronizmu i… będzie po wakacjach. A wtedy epidemia wiary – jak to epidemia – jak ospa minie. Lecz jakiś ciąg dalszy z pewnością nastąpi. Mądrale już niezrozumiale kraczą: Nihil novi sub sole, ale lud wie swoje.
Uff, jak było, jest i będzie gorąco.

Leszek Turkiewicz




Najpopularniejsze

Zobacz także




Wydarzenia

Ogłoszenia