I Bóg stworzył Bardotkę
przez
, 18 lutego 2012 o 20:45 (2702 Odwiedzin)
A ona zatańczyła na stole i wszystko się zaczęło: dla niej, dla kina, dla Francji. Miała zastąpić Marilyn Monroe jako symbol seksu. Dobry Bóg dał jej władzę uwodzenia, Vadim ofiarował sławę, Godard arcydzieło, Sachs fortunę, a madame Beauvoir podziw i uwielbienie – przypomina autorka książki „Brigitte Bardot. Pełnia życia” wydanej 55 lat po premierze filmu „I Bóg stworzył kobietę”, z którego pochodzi owa pamiętna scena erotycznego tańca na stole, okrzyknięta aktem narodzin nowego świata – świata wolnej miłości.
Marilyn Monroe i Brigitte Bardot spotkały się tylko raz, na gali z udziałem królowej Elżbiety II w londyńskim Empire Theatres. Amerykanka wyglądała niczym dziewczynka przebrana za seksualnego wampa, a Francuzka odwrotnie, jak seksualny wamp w skórze małej dziewczynki. Nawet inicjały BB dobrze oddawały kobietę dziecko, której łatwiej pokazać zgrabną pupę niż krnąbrną duszę. Minę miała nadąsaną, usta pełne, oczy zalotne, błyszczące czarnymi ognikami i tylko krok dzielił ją od niewinnej dziewczęcości do niszczycielskiej siły femme fatale.
Zmysłowość pięknej Bardotki była instynktowna, dzika, wręcz zwierzęca, a sposób bycia prowokacyjny, wyzywający, o zniewalającej naturalności bezwarunkowych odruchów. Ta zjawiskowa panna Strip-Tease rozebrała całą Francję i pół świata. Magazyn Life napisał o niej, że od czasu zainstalowania w Nowym Jorku Statuy Wolności żadna inna Francuzka nie rzuciła na Amerykę tyle blasku. Jej inicjały BB stały się symbolem wyzwolonej seksualnie Francji, a ich nosicielka przewyższała sławą wieżę Eiffla. Najsłynniejsza paryżanka, rygorystycznie wychowana w mieszczańskiej rodzinie, absolwentka katolickich szkół, zmieniała obyczajowość Starego i Nowego Świata.
– Jaki jest najpiękniejszy dzień w pani życiu?
– Noc – odpowiadała.
– Co pani myśli o wolnej miłości?
– Nigdy nie myślę, kiedy się kocham.
– Co panią najbardziej pociąga u mężczyzny?
– Jego żona.
Bardotka została emblematyczną figurą emancypacji kobiet, ucieleśnieniem rewolucji seksualnej. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem, nie miałem wątpliwości, że przybywa z innej planety, z innego wymiaru – wspominał jej pierwszy mąż Roger Vladimir Plemiannikov, bardziej znany jako Roger Vadim, który wprowadził swoją nastoletnią żonę w świat kina głośnym obrazem „I Bóg stworzył kobietę”, a diabeł wymyślił Bardotkę – dopowiadała krytyka.
W bogatej filmografii BB było za
ledwie kilka znaczących obrazów i jedno arcydzieło – „Pogarda” Jeana-Luca Godarda. Nie uważała się za wielką aktorkę („Ja nie grałam, ja na ekranie byłam”.). Ale od filmu do filmu prowadziła życie szalone, życie pierwszej kobiety, która tak ostentacyjnie zmieniała kochanków i mężów, broniąc swej seksualnej niezależności. Jednym z jej czterech mężów był niemiecki playboy i miliarder Günter Sachs. Spiegel pisał o ich małżeństwie, że przyczyniło się do pojednania Europy, tworząc ***y wersję politycznego związku Adenauer – de Gaulle. Oficjalnymi kochankami Bardot byli Trintignant, Bécaud, Distel czy Gainsbourg, a spośród przedstawicieli zawodów mniej eksponowanych barman Kalt, pokerzysta Zagury, student Gilles i wielu innych jej wybrańców. Mężczyźni, od Giscarda d’Estainga po Beatlesów, pożądali ją, a kobiety naśladowały.
Będąc u szczytu sławy, na kilka miesięcy przed ukończeniem 40 lat, w 1973 r. wycofała się z filmu; definitywnie, jak Greta Garbo. Udała się na dobrowolne wygnanie do Saint-Tropez (mieszka tam do dziś), gdzie zajęła się walką na rzecz zwierząt: małych fok zabijanych dla śnieżnobiałych futer, wilków tępionych przez rolników, kogutów i psów zmuszanych do krwawych walk, gęsi i kaczek tuczonych przez hodowców dla przetłuszczonych wątróbek. Toczyła wojny z corridą, cyrkiem, zoologicznymi ogrodami, instytutami eksperymentującymi na zwierzętach („Młodość i urodę oddałam mężczyznom, a to, co we mnie najlepsze, zwierzętom”).
Simone de Beauvoir powiedziała o Brigitte Bardot, że zawsze robi to, co się jej podoba i bywa to niepokojące. – Nie zawsze robię to, co mi się podoba, ale zawsze mówię, co mi się podoba i to przeciwko wszystkim – precyzowała BB, która kilkakrotnie już stawała przed sądem skazywana za wzburzanie nienawiści rasowej z powodu swych kontrowersyjnych wypowiedzi o muzułmańskich imigrantach. Dawna ikona lat 60. ma nie tylko trudny charakter, ale jest także niepoprawna politycznie. Jej książkę „Krzyk w ciszy” uznano za narodowy skandal, za katalog myśli Le Pena spisany przez „Mariannę w brunatnej koszuli” (Marianna – symbol Republiki Francuskiej miała kiedyś twarz Bardotki). Zarzucano jej, że jest rzeczniczką lepenizacji francuskich umysłów, choć do Frontu Narodowego Le Pena nigdy nie należała, ani do żadnej innej partii. W „Krzyku…” dokonała wiwisekcji ojczyzny i rodaków: Nastał czas dekadencji i zepsucia. Kraj jest chory, upada, a my stajemy się reproduktorami dekadenckiej rasy, deformowanej przez alkoholizm i megażarcie...
Bardotka ma wszystkie wady i zalety Francuzów – napisała Marie-Dominique Lelie`vre, autorka jej „Pełni życia”. – I choć czas królowania BB minął i można ją łatwo porzucić, to nie można jej łatwo zdetronizować – dodaje. – Kiedy widziało się jej oczy bazyliszka w „Pogardzie”, już nigdy się ich nie zapomni.
Leszek Turkiewicz
![]()