Wg mojej wiedzy moze byc rozowa. Teraz mieso jest badane weterynaryjnie i nie ma prawa byc dopuszczone do sprzedazy bez lekarskiego certyfikatu, poza tym jest tak nafaszerowane roznymi azotenami i azotynami w celu zapobiezenia powstawania trujacego kwasu kielbasianego, ze spokojnie mozesz zjesc w formie befsztyka. Tylko miesko z domowego uboju (znaczy nielegalnego) jest niepewne.
Jak to w koncu jest z wieprzowina, moze byc lekko rozowa czy koniecznie mocno wysmazona ????
Cos na ten wzor kiedys zrobilam, rzecz jasna bez cebulki - nie trawie. Ale czaber uwielbiam. No i ... nawet a dla mnie zwlaszcza bez cebuli - pycha!!!
[wykasowalam - wczoraj mialam humor na opak, to i wpis byl nie ten teges] A Nobel? Dzis Nobel jest jak Oskar - nagroda za wiele halasu o nic.
Bardzo ciekawy artykul. Uwielbiam miod i chetnie skosztowal bym miejskiej odmiany. Kiedys,razem z corka,ogladalismy kreslowka o pszczolach. Ciekawy,smieszny i edukacyjny film :
Czytalam gdzies, ze paryski miod jest wysmienity, bogaty smakowo, bo pochodzacy z mieszanki nektarow przeroznych kwiatow, a nie "monotematyczny", jakim jest miod z tradycyjnych pasiek. Natomiast nie wiem jak go wypatrzyc na polkach sklepowych ??? Niestety La Ruche jest zamknieta dla publicznosci.
"...ten przypadek jest dowodem na to, że każdy z nas jest człowiekiem, w którym drzemią niewyobrażalne pokłady namiętności." za ktore czasami srogo trzeba zaplacic !
Trudno komentowac Panskie wpisy - w zasadzie jest wszystko co sie chce wiedziec Tylko malenka korekta: Dantzig.
Hmmm... Maria Leszczynska. Wg mnie kompletnie niedoceniana i zapomniana polska ksiezniczka, krolowa Francji. A przeciez do dzis znani tego swiata po przyjezdzie do Paryza odwiedzaja cukiernie przy rue Montorgueil, zalozona w 1730 roku przez jej cukiernika Stohrera, po to tylko by sprobowac slynnej baba au rhum. To wlasnie przez czeste "sluzbowe" wyjazdy Ludwika XV (mme de Pompadour i in.) nasza krolowa miala czas na czeste kontakty i z rodzina i ze swoim ojcem Stanislawem. I to wlasnie dzieki niemu powstaly te babeczki, bo tez nasz wielce udaly krol mial klopoty z uzebieniem i zjedzenie suchej babeczki bylo klopotliwe, wiec zeby bylo latwiej i smaczniej obficie nasaczal je to malaga, to rumem, to jakims innym alkoholem, no i koniecznie szafran i suche i swieze rodzynki. Babeczki sa nadal do nabycia w tej samej cukierni a ich cena rosnie wraz z popularnoscia, no zwlaszcza od wizyty krolowej angielskiej Elzbiety. Oprocz babeczek nasza krolowa zaslynela rowniez dosadnym okresleniem swojego nudnego, szarego zycia - "Ciagle sie kochac, ciagle chodzic w ciazy i ciagle rodzic". Ponoc, po urodzeniu dziesiatego (!) dziecka zatrzasnela przed krolem (Ludwiczkiem 15tym) drzwi do sypialni do konca zycia. No i calkiem niedawno w Fontainebleau byla wystawa jej malarstwa - w sumie krytycy sie nie zachwycaja ale jako, ze jest to malarstwo z okresu rokoko(ko ), to jednak nie mozna o nim calkiem zapomniec, boc nie ma zbyt wielu dziel z tego okresu, prawdaz? No i chyba nie na darmo byla zwana "matka krolow" (nie mylic z Matka krolow Brandysa, nakrecona potem przez Zaorskiego - znakomite pozycje), troje wnukow zostalo krolami a corka krolowa. Jesli ktos chce sie dowiedziec szczegolow, to trzeba sobie poszperac wnecie lub encyklopedii - ciekawe, czy ktos jeszcze uzywa? Ja tak - oczywiscie w Polsce, tutaj jeszcze nie sprowadzilam A, i jeszcze. Pamiatkowa tablica przy Montorgueil (nr 51), zawiera blad - imie i nazwisko naszej krolowej zapisane jest jako Marie Leczynska. No coz... Francuzom bez roznicy, i tak nie wymowia ale dla mnie.... troche tak niesmaczno. No i Panie Marku, zniechecil mnie Pan skutecznie do tych "pelnych ust"
Czytajac Panskie teksty powinnam miec sliniaczek pod broda Ale to prawda, moja Mama tez niegdy nie jadla jagnieciny a ja sama dopiero tu, we Francji sprobowalam jej po raz pierwszy i... mimo ze szkoda mi tych malych kudlatych stworzonek to jednak zasmakowalam w ich miesie. Czuje sie jak kanibal ale.. pokusa jest przeogromna. Nie powaze sie skorzystac z Panskiego przepisu - to jeszcze za wysokie progi dla mnie. Pozostaje przy przepisie a la Azer, tez smakuje a to przeciez najwazniejsze, prawdaz?
Dla mnie Cantona wlasnie przez to, ze nie zapomnial o reszcie swiata, przez to, ze slawa i pieniadze nie sprawily, ze poczul sie pepkiem swiata, przez to, ze nie jest pokorny wobec wladzy i rzekomych autorytetow, nawet przez te swoje nieco naiwne nawolywania do "czyszczenia" wlasnych kont, jest naprawde Kims. Nie zapomnial, ze najpierw jest sie czlowiekiem a dopiero potem kimkolwiek innym. Nie wszyscy to potrafia. Coluche, Abbe Pierre - ilu ich jest wsrod nas a ile z nich jest w nas samych?
Uwielbiam Alzackie klimaty bo zywcem przypominaja mi okolice Kotliny Klodzkiej,rowniez jesli chodzi o kuchnie :-).
Muzealny rok zatem mamy juz zaplanowany. Ja polecam do znudzenia i nie zaleznie od tego jaka tam akurat jest wystawa Muzeum D’Orsay.
Proponuje zebys oglosila pospolite ruszenie na forum !!!
Miala byc restauracja po ciemku, i co ?
Pochwalcie się, kto z Was miał okazję spróbować jak smakują trufle ??? Ja niestety tego nie wiem
Szkoda, że Autor pisząc o tragicznej śmierci syna Romy Schneider nie wspomniał o drugim jej dziecku - Sarah Biasin również jest aktorką i od pewnego czasu coraz częściej słyszy się o jej rolach teatralnych czy też filmowych, jest młodą i łudząco podobną do matki osóbką. Dobrze byłoby przełamać patos tego tekstu...
Pani z Bretanii nie znalazła pereł, dlatego ze ostrygi jadalne nie wytwarzają pereł, to inny gatunek (perłopławy). Myślałam, że polanie ostrygi cytryną zabija ją i wtedy można ją połknąć bez rozgryzania ?! Ta cytryna to tylko dla smaku czy jako trucizna ??? Ponoć przypisywanie ostrydze właściwości afrodyzjaku jest błędem, faktem natomiast jest wynik badań naukowych dowodzący, że zjadanie mięczaków powoduje zmianę orientacji seksualnej. Smacznego...na własne ryzyko
Lubie sobie czasem popatrzec na szalenstwa kulinarne Okrasy. Zwlaszcza zafascynowal mnie sposobem w jaki dodaje czosnek do przygotowywanych potraw. Zabek czosnku w lupince trzeba zdrowo grzmotnac piescia i... wrzucic do gara. Genialne Przyznam, ze nie moge sie przekonac - glownie do tych lupek Za to baaaardzo lubie kir i kirsch.
Moja odwaga ma swoje granice. Wlasnie zjedzenie ZYWYCH ostryg jest ich wyznacznikiem
wiecej odwagi kulinarnej,AZER! mozemy razem wybrac sie na ostrygi najlepiej smakuja prosto z wody :-) wystarcza gumowce i ostry noz!!!
Jesli kolejne spotkanie forumowiczow oglosimy w Crazy Horse to moze miejsc zabraknac... :-).
No teraz to mnie Pan zachecil do ostryg... Pogryzc zywcem... Wczesniej nie moglam sie przekonac, bo balam sie ze jesli polkne zywe, to dranie wypelzna z powrotem... A tu okazuje sie, ze trzeba zmiazdzyc zebiskami i usmiercic we wlasnej paszczy... Zdecydowanie nie dla mnie. Chociaz calosc bardzo smacznie brzmi.
Ameryka, Ameryka.... Fajnie Pan opisal te kluby, przyznaje, ze nie wiedzialam o ich istnieniu, wiec tym bardziej o ich historii. Ale chyba sie nie skusze na wizyte. No chyba, ze w celach poznawczych wyznaczymy sobie spotkanie z IFrancjowiczami
Nie wydaje mi sie, ze sie mylisz, no chyba, ze chcialbys byc swiadkiem takiego efektownego trawienia :P U mnie z podrobow odpadaja tzw cynaderki czy plucka - chyba ze w formie mielonej, bez tych bombelkowych wypuklosci i wkleslosci i mdlego smaku. Musialabym dorzucic sporo galki muszkatolowej i majeranku. No ale flaczki... narobiles smaka...
Uwielbiam wszelkie kulinarne eksperymenty. W pierwszym rzedzie znajduja sie wlasnie wszelkiej masci frutti di mare. Zoladek mam "wschodni" lecz nigdy nie zglaszal mi zadnych skarg i zazalen na takie menu . Flaczki,zoladki i serca sa rowniez na liscie ulubionych ! Co do trawienia,mysle ze Dziennikarzowi chodzilo o "efektywne" a nie "efektowne". A moze sie myle? :-)
Bardzo dobry artykul,na czasie. Jedyny komentarz jaki cisnie mi sie na usta(i na klawisze) to: "Jak trwoga ,to do Boga..." Ten krotki cytat byl,jest i bedzie zawsze aktualny,i niestety swiadczy o naszej,ludzkiej,mentalnosci. Swiadczy niezbyt dobrze. Jednak niezaleznie od tego ile by atramentu wylac,probujac rozwiklac ten fenomen,natury czlowieka nie zmienimy. Slyszalem kiedys dowcip idealnie opisujacy sytuacje z artykulu pana Leszka : "W pierwszej lawie kosciola kleczy starszy pan i na caly glos modli sie: -Panie Boze, potrzebuje pieniedzy,bardzo potrzebuje,daj choc 50euro!!! Powtarza to wiele razy i na caly glos. W koncu z ostatniej lawy wychodzi mlody,dobrze ubrany finansista i podchodzi do staruszka. -Masz tu 50 euro i spadaj ! My sie tu modlimy o naprawde duze pieniadze..."
Watrobka, trufle i owoce morza sa jedynymi produktami zywnosciowymi, do ktorych sie nigdy nie przekonam i na sama mysl o ich konsumpcji robi mi sie nieco mdlo... Co do owocow morza, mysle, iz "wschodnie zoladki" nie potrafia ich odpowiednio, efektownie trawic ... A propos - za "zoladkami" tez nie przepadam...
Hehh... Panie Marku. Nigdy nie zapomne smaku gesich watrobek wydobytych z piwnicznej niepamieci przez moja patronke. Bylo to przed kilku laty, wybralysmy sie obie do jej piwnicy sprawdzic nagromadzone przez dziesieciolecia skarby. No i odkrylysmy zapomniana skrzynie a w niej... sloiki z watrobkami. Prezent od kogos, zapomniany, zakurzony ale... zachowany w doskonalym stanie i datowany na 13 lat przed "odkryciem". Zaryzykowalysmy i... slow brak. Uwazam, ze grzechem byloby skalanie tego czystego smaku jakimkolwiek dodatkiem - procz wina i chleba. Do dzis nie znalazlam podobnego smaku i chyba juz nie znajde. A swiezej kolendry nadal nie cierpie i juz!
Hmmm... Historia kolem sie toczy. Nie po raz pierwszy, kiedy nastepuje przesyt w niemal kazdej dziedzinie zycia, nastepuje powrot do zrodel, czyli sakramentalnych pytan: Kim jestesmy i skad sie wywodzimy. Zdaje sie, ze przed niespelna dwu laty czytalam artykul o "nawroceniu" sie rosyjskiej ludnosci - czytaj powrotu do wiary i Cerkwii. Czlowiek w takim zamecie informacyjnotechnicznym, balaganie ekonomicznogospodarczym zaczyna sie gubic, w natloku sprzecznych i czesto skrajnych informacji, gubi poczucie bezpieczenstwa, gubi swiadomosc swojego JA. Gdzie najprosciej sie odnalezc? Oczywiscie w zaciszu koscielnych murow, gdzie od wiekow panuje ten sam spokoj, ten sam rytual nie zmacony zametami wspolczesnego swiata. Odwiecznosc wiary, jej aksjomatycznosc - czyli punkt odniesienia do tego nieustannie wrzacego swiata zewnetrznego jest czyms bezcennym. Mysle, ze wszelkie argumenty ateistow (poczuwam sie do nich) sa po prostu niczym - wiara gory przenosi i tego nie obali zadna nauka, bo wiara niesie za soba NADZIEJE. Wybral Pan, Panie Leszku bardzo ciekawy obiekt w sensie architektonicznym - kosciol Notre Dame de Pentecôte jest istna perelka architektoniczna a jej nowoczesny "wystroj" scisle odpowiada wymaganiom finansistow (mysle, ze nie tylko). La Defense jest samo w sobie niezwykle pasjonujace. Nieraz probowalam sie z nim zmierzyc "fotograficznie" - fantastyczne doswiadczenie. No i przy okazji kolejne prayrskie darmowe atrakcje, ktore Pan wymienil - rzezby m.in. Miro; Cezar czy Mitoraja. Tu nie na temat ale cos calkiem do rzeczy. Kiedy do licha wezmiemy sie za chwalenie "naszych", za szukanie polskich korzeni??? Przeciez Mitoraj jest polskiego pochodzenia a czy ktos o tym wie? Czy ktos wie o polskich korzeniach Apollinaire? Kto zna tworczosc Lecha Majewskiego? Czy wspomnianego przez Dziennikarza Goreckiego, Preisnera? Cala lista nazwisk z wszelkich dziedzin nauki, sztuki, filozofii znana garstce pasjonatow lub/i znawcow. Glownie za granicami Polski. Dlaczego nie w Polsce???? Dlaczego na pierwszych stronach polskich gazet wciaz jakiech Cichopki, Dody i inne celetele a nie osoby ktore rzeczywiscie cos wnosza w nasze zycie? Ech... ponarzekalam sobie. Tak po polsku (?).